W kwietniu 2015 r. rozpoczęła się saga pod tytułem „zagubiony telefon z riffami Kirka Hammetta”. Wszystko zaczęło się od wywiadu, w którym główny zainteresowany podzielił się informacją, iż zginęło mu urządzenie, na którym miał zapisane riffy. Miało być to powodem, dla którego muzyk nie przyczynił się do powstawania nowego albumu.
Sprawa była później dość szeroko komentowana przez gitarzystę, który wyrażał swoje zdruzgotanie. Nieco później Kirk oznajmił światu, iż jego telefon się znalazł. Wokalista w jednym w wywiadów twierdził, że winę za brak zaangażowania Hammetta na „Hardwired…To Self-Destruct” ponoszą problemy osobiste. Tym razem został poproszony przez portal Meltdown Podcast o skomentowanie całej sytuacji i tego, czy rzeczywiście zapodzianie telefonu sprawiło, że Kirk Hammett nie udzielał się na ostatnim wydawnictwie:
On tak twierdzi. Jestem pewien, że tak było, jednak nie ma dla mnie sensu, że nie miał tego wszystkiego również na komputerze. Ale obojętnie… Tak, Kirk miał kilka riffów, które, myślę, przedłożył – to nie jest może zbyt miłe określenie do używania w zespole. Ale wiesz, wszyscy przedstawiamy nasze nagrania, siedzimy, słuchamy ich i wybieramy najlepsze. Nie było tego dużo od Kirka. Czy jego telefon się zgubił, czy nie, obojętnie…
Tak natomiast James wypowiadał się na ten temat w grudniu zeszłego roku w wywiadzie dla Metal XS:
Kirk nie brał udziału w pisaniu. Oczywiście przyszedł i nagrał solówki. Lars i ja zawsze robimy to wszystko, ale z udziałem innych osób, z ich riffami itd. Nie było tam natomiast riffów Kirka. Wiem, że mówił o tym zgubieniu telefonu i tego typu rzeczach, jednak nie był zaangażowany w proces pisania.