Heavymetalowy walec marki Black Label Society znów ruszył w trasę i miażdży wszystko, co napotka na swej drodze. Po wydaniu bardzo udanego albumu „Grimmest Hits” Zakk Wylde jak zwykle nie zapomniał o Polsce i przybył z zespołem do Krakowa i Warszawy, by dać „Najbardziej ponure show na świecie”.
Mnie udało się (w końcu) dotrzeć do Stodoły. Do tej pory widziałem Zakka w akcji jedynie przed Metalliką na Sonisphere w 2012 roku i na „solowej” trasie promującej „Book of Shadows II” w Łodzi. Porządny, pełnowymiarowy koncert Black Label Society dla Polish Powah Chapter był więc na mojej liście życzeń od dawna.
Jako support wystąpił Monolord, który wspiera BLS na całej europejskiej trasie. Trio zaprezentowało klasyczny doom/stoner – powolne kompozycje, dużo dołu i potężne riffy. Stoner jest gatunkiem dość mocno zdefiniowanym i ograniczonym, dlatego koncert wypadł trochę monotonnie. Zaskoczyło mnie natomiast, co sprawdziłem później, że Monolord pochodzi ze Szwecji. Szacunek za to, że rzeczywiście dobrze oddają pustynny, amerykański klimat. Europejskie ciężkie granie rośnie w siłę, co zauważył ostatnio sam Dave Wyndorf z Monster Magnet.
Po niewiele ponad półgodzinnym secie Monolord scenę zasłoniła wielka płachta z firmową czachą. Po chyba najdziwniejszym intro, jakie słyszałem, czyli ‘Whole Lotta Sabbath’ (połączenie ‘Whole Lotta Love’ Led Zeppelin i ‘War Pigs’ Black Sabbath) kurtyna opadła i na tle ściany wzmacniaczy ukazały się sylwetki trzech zarośniętych bohaterów wieczoru. Zakk Wylde oczywiście panował niepodzielnie wciąż wchodząc na swój podest i wycinając niesamowite solówki, aż z gryfu sypały się wióry.
Nie sposób nie docenić jednak reszty, czyli Johna DeServio i Dario Loriny, który z powodzeniem zastąpił Nicka Catanese i, choć dwa razy chudszy od Zakka, dotrzymuje mu kroku w gitarowych popisach. Perkusista Jeff Fabb został umiejscowiony na podeście pośród imponującej ściany głośników firmowanych nazwiskiem Wylde’a. Zakk od paru lat prowadzi własną firmę produkującą gitary oraz nagłośnienie (którego jeszcze nie można kupić). W związku z tym zarówno on, jak i Dario byli wyposażeni w cały arsenał wioseł Wylde Audio. Było na co popatrzeć.
Grupa zaczęła od ‘Genocide Junkies’ i nie odpuszczała aż do drugiej połowy koncertu, gdzie pojawiła się chwila wytchnienia w postaci wolniejszych utworów z pianinem w roli głównej. ‘Funeral Bell’, ‘Bleed for Me’, ‘Suicide Messiah’ – wszystko to było urzeczywistnieniem hasła przewodniego Black Label Society, czyli Strength Determination Merciless Forever (Siła, determinacja i bezlitosność na zawsze).
Po trzech kawałkach z „Grimmest Hits”, czyli ‘Trampled Down Below’ (co ciekawe, w tym numerze basowe intro zostało puszczone z płyty), ‘All That Once Shined’ i ‘Room of Nightmares’ przyszedł czas na wspomnianą chwilę spokoju od szalejących za moimi plecami fanów. Na scenę wjechało pianino, przy którym najpierw usiadł Dario, a następnie sam Zakk, by wykonać hołd poświęcony Dimebagowi Darellowi, czyli ‘In This River’. Podczas tego utworu z głośników zwieszono wielkie bannery ze zdjęciami zmarłego tragicznie gitarzysty Pantery.
Końcówka koncertu to kolejne legendarne już kawałki w repertuarze zespołu, czyli ‘The Blessed Hellride’, ‘Fire It Up’ i ‘Concrete Jungle’. Podczas ‘Fire It Up’ Wylde, podobnie jak na koncercie w Łodzi 2 lata temu, zszedł do publiczności, a nawet odwiedził balkon, cały czas grając solówkę z gitarą za plecami. Imponujące umiejętności i wytrzymałość – shreddowanie na pełnych obrotach przez parę minut i to jeszcze w Zakkowym stylu, który kostkuje każdy dźwięk, to nie lada wyczyn. Koncert zakończył ‘Stillborn’, czyli pierwszy poważny „hit” Black Label Society.
https://www.youtube.com/watch?v=ZD0Mle-5KH4
Szkoda, że nagłośnienie pozostawiało wiele do życzenia. Było bardzo głośno, a selektywności nie udało się uzyskać nawet w balladach ‘Bridge to Cross’ i ‘In This River’. Mimo to, było to show zdecydowanie godne zapamiętania. Czy w obecnej formie Black Label Society może aspirować do miana najlepszego metalowego zespołu na świecie? Bardzo możliwe.
Naszą recenzję „Grimmest Hits” znajdziecie tutaj.