Członkowie Metalliki nie mogą ostatnimi czasy narzekać na brak zajęć. Wydanie albumu „Hardwired To Self-Destruct”, jego promocja, liczne wywiady i nowa trasa koncertowa pochłaniają ogromną ilość czasu. Jednak w natłoku zadań Lars znalazł czas na udzielenie wywiadu dla Noisey, w którym opowiedział o dorastaniu, jako człowiek i jako artysta.
Noisey: Pomiędzy wydaniem „Death Magnetic” a „Hardwired To Self-Destruct” mówiliście wiele o tym, że chcecie skupić się na waszych rodzinach.
Lars: To ważne. Najlepszą rzeczą, jaka przydarzyła się temu zespołowi był fakt, że nasza czwórka, a w szczególności James i Ja, zostaliśmy rodzicami mniej więcej w tym samym czasie. To było 18 lat temu, więc jeśli teraz mam jakieś 100….niee, miałem 35 lat, gdy urodziło się moje pierwsze dziecko. Rodzicielstwo stało się kolejnym tematem, który zbliżył mnie i James’a. Mogliśmy w ten sposób wzmocnić naszą więź i było to naprawdę fajne. W naszym zespole dla wszystkich priorytetem są obowiązki rodzinne. Kiedy jesteś w zespole, to zajmuje dłuższą chwilę, aby ogarnąć te wszystkie sprawy.
Przez lata, gdy masz wystarczająco dużo szczęścia, by osiągnąć sukces, to stajesz się bardziej niezależny finansowo. Dlatego mogliśmy sami zdecydować, jak będzie wyglądała nasza trasa. Tak, byśmy mogli spędzić więcej czasu z rodzinami. Mamy zasadę dwóch tygodni: nigdy nie opuszczamy jednorazowo domu na więcej niż 2 tygodnie, maksymalnie 16 dni. Zagraliśmy 180 koncertów promując ostatni album w tym dwutygodniowym cyklu. Nie jest to najbardziej opłacalne rozwiązanie, ale pewne rzeczy w życiu są bezcenne. Przy zachowaniu zdrowego rozsądku, to lepszym rozwiązaniem jest zakończenie koncertów w dobrej formie niż pogrążanie się w smutku i problemach.