Scour to prawdopodobnie kolejny jednorazowy projekt Philipa Anselmo. Mimo, że muzyk osiągnął sukces już wiele lat temu w Panterze, jak i w Downie, to nie zamierza odcinać kuponów i ciągle zaskakuje nową, bezkompromisową muzyką, która uznania wśród mas z pewnością nie znajdzie. Po hardcore’owych eksperymentach w Superjoint Ritual i Arson Anthem, czy deathgrindowym projekcie solowym, wokalista powrócił do black metalu – gatunku, z którym niezbyt udaną przygodę rozpoczął jeszcze w latach 90-tych! Tym razem do sprawy podszedł bardziej profesjonalnie, a do projektu zaangażował muzyków, których znajomość nie powinna być problemem dla fanów współczesnego metalu ekstremalnego, bowiem na krążku usłyszymy także Johna Jarvisa (Pig Destroyer), Derka Engemanna (Cattle Decapitation), Chase Frasera (ex-Animosity) oraz Jessiego Schobela (Strong Intention).
Materiał rozpoczyna utwór 'Dispatched’, który był jednocześnie singlem promującym wydawnictwo. Mimo, iż trwa niecałe 3-minuty, jest najdłuższą kompozycją, jaka trafiła na EPkę. Podkreśla to doskonale grindcore’owe wpływy na płycie. Kanonada blastów, szybkie gitary, opętańcze wokale, a także szczypta tradycyjnych black metalowych melodii – tymi zwrotami najłatwiej scharakteryzować utwór, zresztą tak jak i cały materiał, gdyż mamy do czynienia ze spójnym, gniewnym i brudnym wydawnictwem. Co prawda w 'Clot’ pojawia się bujająca końcówka, szkoda niestety, że trwa tak krótko. Na wyróżnienie w tym kawałku zasługuje wokal. Widać, że Anselmo uczy się na błędach popełnionych wcześniej (chociażby na wspomnianym solowym „Walk Through Exits Only”) i postanowił poszerzyć zakres „ryków” także o wyższe tony, co sprawia, że momentami brzmi jak Glen Benton z Deicide. Prawdziwą perełką jest natomiast 'Crooked’, który odstaje od pozostałych numerów i charakteryzuje go nieco inna rytmika, a także (nieznacznie) wolniejsze tempo, co sprawia, że kompozycja jest łatwiej przyswajalna i na dłużej pozostaje w pamięci.

Z 'Codes’ mam natomiast pewien problem, gdyż co prawda stylistycznie nie odbiega od reszty, ale jest bardzo nijaki i kompletnie niczym się nie wyróżnia. W przypadku albumów tego typu twórcy nie powinni pozwolić sobie, by umieszczać na nim wypełniacze, a jednak tak się stało. Podobną sytuację występuje w instrumentalnym 'Tactics’, który tak naprawdę niewiele wnosi do całości. Z założenia pełni rolę intra do kolejnego numeru. Ma budować napięcie i rzeczywiście spełniałby swoje zadanie, gdyby nie to, że 2 minuty szumów i pojedynczych dźwięków, to zbyt długi czas oczekiwania, biorąc pod uwagę, że tyle trwają regularne kompozycje. Nieco słabsze momenty „Scour” wynagradza „Tear Gas”, który najbardziej odstaje od reszty i z powodzeniem mógłby znaleźć chociażby na wydawnictwie Cattle Decapitation. Co jest w nim takiego nietypowego? Ano chociażby dzika gitara solówka zagrana tappingiem – tak naprawdę jedyna na albumie. Wkrótce po niej następuje melodyjny fragment, zwieńczający w pięknym stylu trwającą niespełna kwadrans EPkę. To zdecydowanie najmroczniejszy moment płyty!
Na koniec jeszcze słowo o brzmieniu. W erze krystalicznie czystych brzmień, Scour się wyróżnia. W tym gatunku ciężko o selektywność połączoną z naturalnym undergroundowym brudem, a jednak supergrupie udało się to osiągnąć. Każdy instrument żyje swoim życiem i spora w tym zasługa Dave’a Otero, który uwydatnił to w miksie i masteringu.
Ogólnie mówiąc mamy do czynienia ze sprawnie zagranym, zwartym oldshoolowym materiałem w nowoczesnej otoczce, któremu wg dzisiejszych kryteriów najbliżej do blackened death metalu (z domieszką crust punka). Co prawda koło nie zostało wymyślone na nowo, jest to granie odtwórcze, jednak zaaranżowane naprawdę ciekawie, jeśli oceniamy ich w ramach stylistyki, którą reprezentują. Muzycy, którzy go tworzyli, grają na co dzień w różnorodnych zespołach, tak więc efekt finalny jest połączeniem inspiracji ich wszystkich. Kawałki najłatwiej przyrównać do twórczości Mayhem, Marduka, czy rodzimego Behemotha (nie wierzycie? Sprawdźcie 'Amen’ z ostatniej płyty), dlatego fani wspomnianych formacji powinni być usatysfakcjonowani. Swoją drogą wydanie EPki było najlepszym możliwym pomysłem. Podejrzewam, że pełny krążek napisany „na jedno kopyto” zbierałby dużo niższe noty. Tym razem Philip Anselmo wraca na tarczy! Udało mu się dokonać tego, co nie wyszło na „Walk Through Exits Only” – stworzył coś naprawdę bezkompromisowego i pełnego autentycznej agresji.
2. Clot
3. Crooked
4. Codes
5. Tactics
6. Tear Gas
Z debiutancką EPką Scour możecie zmierzyć się sami:
Wyro(c)k
0-10 Sad But True
11-20 Bad Reputation
21-30 Wild Thing
31-40 Satisfaction
41-50 Another Brick in the Wall
51-60 Proud Mary
61-70 Highway to Hell
71-80 2 Minutes to Midnight
81-90 Ace of Spades
91-100 Master of Puppets
- Pierwsze wrażenie8.5
- Instrumentarium7.5
- Brzmienie7.5
- Repeat Mode9