Długoletni przyjaciel Lemmy’ego, Ozzy Osbourne, który ściśle współpracował z frontmanem Motörhead na początku lat 90-tych, na łamach Rolling Stone wydał obszerne oświadczenie, w którym wspomina swojego starego kompana:
Wszystko, co robiłem, odkąd usłyszałem te wieści, to myślenie o czasach, które razem spędziliśmy. Był dobrym facetem, moim bardzo dobrym przyjacielem. Ciągle jestem w szoku.
Dzwoniłem do niego 2 dni temu i nie mogłem zrozumieć słowa z tego, co mówił. Wczoraj dostałem wiadomość od jego menedżera: „Lemmy jest na wylocie i chce się zobaczyć ze swoimi przyjaciółmi”. Moja żona i ja już mieliśmy wychodzić, kiedy dostaliśmy wiadomość, że już odszedł. To mną wstrząsnęło. Powiedzieliśmy „Wow.” Musiał cierpieć już od jakiegoś czasu. Wiesz, miał 70-tkę. Żył na maksa rockandrollowym życiem, ale to ciągle smutne, kiedy w ten sposób traci się przyjaciela.
Znaliśmy się z Lemmym od długiego czasu. Mieliśmy kiedyś taki kawał „Który z nas będzie musiał odejść pierwszy?” Ale ja się uspokoiłem, przestałem imprezować całe noce itd. już dawno temu. Ale Lemmy kiedyś mi powiedział „Jaki sens jest żyć do 99 lat, skoro nawet się z tego nie cieszysz? To moje życie i chcę mieć z niego radochę.” I żył do 70-tki. Żyjąc w ten sposób, paląc, pijąc itp. wiedział, że długo nie pociągnie. Nie możesz żyć w ten sposób i oczekiwać, że dożyjesz 99 lat. Bardzo rzadko, niektórzy tak potrafią. Ale większość z nas odpada po drodze.
Poznałem go, kiedy był w Hawkwind. Mieliśmy próby w tym samym miejscu w Anglii. I wtedy, gdy sformował Motörhead, byli jak piraci rocka. Pamiętam, gdy byłem na pierwszej solowej trasie w Stanach, a oni grali przed nami. Świetnie się razem bawiliśmy. Imprezowali każdego dnia. Na tej trasie, pamiętam jak raz powiedziałem Lemmy’emu „Czy ty w ogóle sypiasz?” A on na to „Cóż, nie za wiele.” Odpowiedziałem „Kiedy ostatnio spałeś?” A on „Niech pomyślę. 10-12 dni temu.” Ja na to „Chyba żartujesz!” Gdybym nie spał dwa dni to całkiem by mi odwaliło. Ale oni tak robili.
Był królem imprez przez dłuższą chwilę, ale byłem pewny, że nie będzie tak żył wiecznie. Inni by nie mogli. Ale Lemmy nie mógł się temu oprzeć.
Kiedy byli ze mną w trasie, to było jak „Spinal Tap”. Schodzili ze sceny spoceni i jechali dalej. Nie brali prysznica. Graliśmy na uczelniach, wszędzie gdzie się dało. A w ich riderze była skrzynka Jacka Danielsa i skrzynka wódki. Sharon mówiła „Myślicie, że ile będziemy mogli wam płacić?” W ich riderze było więcej, niż im płaciliśmy. Żyli na wódce, soku pomarańczowym, napojach gazowanych i chodzili ciągle z bourbonem w ręku. Nie wiem kiedy oni to wszystko wypijali. Nawaliłem się Jackiem Danielsem tylko raz i powiedziałem „Wiesz co? To kurwa nie dla mnie.”
W tamtych czasach ja też nieźle waliłem. Ale nie tak jak oni. Oni nadali imprezowaniu zupełnie nowy ton. To była katastrofa. Jednemu z gitarzystów odwaliło. Rzeczy, które brali, ta metamfetamina, cokolwiek to było, to było dzikie. Ciągle mieli wywalone oczy i nie czuli nóg.
Pewnego razu się u nas zatrzymał. Pamiętam, że gdy przyjechał, to było w szalonych czasach, gdy byłem na kacu i chciałem wpełznąć pod jakiś głaz i umrzeć. Pojawił się przed drzwiami i jego twarz była popielata. Wyglądał jak duch. Wyglądał jakby leżał w grobie przez 500 lat. Spojrzał na mnie i powiedział „O kurwa! Mam nadzieję, że nie wyglądam tak źle, jak ty.” Gdy to usłyszałem pomyślałem „Kurwa, jeśli Lemmy Kilmister mówi tak do mnie, wracam do łóżka.” Wróciłem do łóżka i odwołałem koncert.
Nie chodziło tylko o imprezowanie. Lemmy i ja zrobiliśmy razem bardzo dużo. Pamiętam, że gdy napisał dla mnie parę tekstów pojechałem do jego mieszkania. To miejsce było niesamowite. Było tam więcej pamiątek zwisających ze ścian niż w większości muzeów. Dałem mu miecze i sztylety, które zbierałem przez lata. To było jego hobby. Interesowaliśmy się II Wojną Światową. Ale on wiedział o tym tak wiele, o całej tej historii.
No więc dałem mu piosenkę, którą napisałem. Był świetny w tekstach, więc powiedziałem „Czy możesz nad tym popracować?” Dałem mu też książkę o II Wojnie Światowej, o jakimś generale czy coś takiego. Powiedział „Wróć za 2 godziny.” Wróciłem i napisał nie tylko parę tekstów, ale miał ich trzy wersje i powiedział „Ta książka była gówniana.” A ja „Jaka książka?” Odpowiedział „Ta, którą mi dałeś.” Przeczytał książkę w godzinę. Zapytałem „Robisz sobie jaja?” On odpowiedział „Podobają ci się te teksty?” Myślę, że to był tekst do „Mama, I’m Coming Home”. Powiedziałem „Są fajne.” A on na to „Co myślisz o tych?” Napisał dla mnie 3 zestawy tekstów.
Napisał moją piosenkę „See You on the Other Side” razem ze mną. Wyskoczyłem z pomysłem, a on napisał tekst. Napisał „Mama, I’m Coming Home,” „Hellraiser,” „Desire,” „I Don’t Want to Change the World.” Dawałem mu piosenką i myślałem „Ciekawe jak kurwa sobie z nią poradzisz?” A on pisał 15 następnych wersów w tak krótkim czasie. Gdy ja pisałem teksty, przez większość czasów było to „Ona podeszła do drzwi” i to było wszystko, na co było mnie stać. On pisał je jakby pisał wiadomość. Zastanawiałem się „Jak szybko on to napisał?” A to nie były dobre teksty – były kurwa niesamowite.
Patrząc na Lemmy’ego, nigdy byś nie zgadł jak dobrze był wyedukowany. Ludzie patrzą na muzykę i na to jak wyglądamy i mówią „O, to banda chuliganów. Nie wiedzą co robią. Są złymi ludźmi.” Ale to nieprawda. Lemmy wyglądał, jak stary motocyklista, ale był bardzo oczytany. Wiedział dużo na temat wielu rzeczy. Był bardzo inteligentny. W autobusie podczas pierwszej trasy miał walizkę i wszystko, co tam było to para trampek, skarpetek, a reszta to były książki. Kiedy zatrzymał się u nas, siedział w bibliotece przez 3 dni, czytając pieprzone książki. Gdy wstawałem do łazienki w środku nocy, on dalej czytał. Pytałem „Czemu nie śpisz?”
Był naszym wielkim przyjacielem. Był bardzo lojalny. I gdy miał ci coś do powiedzenia, nie owijał w bawełnę. Nie krzyczał. Tylko mówił „To mnie wkurzyło.” To bardzo rzadkie. Nie sądzę, by kiedykolwiek powiedział tak do mnie, lecz był przyjacielem wszystkich.
Miał też wielkie poczucie humoru. Jedna z jego piosenek nazywała się „Killed by Death” („Zabity przez śmierć”) a to był niesamowity tytuł.
Lemmy odkrył Kalifornię i przeniósł się tam dawno temu. Mieszkał zaraz za rogiem przy barze Rainbow. Nie jeździł samochodem, mógł przejść się od mieszkania do Rainbow i tak żył przez ostatnie 25-30 lat. W Rainbow jest takie krzesło. Jest częścią baru i ma plakietkę „Krzesło Lemmy’ego.” Siedział na tym samym miejscu codziennie. Był tamtejszy.
Widziałem go parę miesięcy temu w Roxy. Mój przyjaciel Billy Morrisson grał tam i wystąpiłem gościnnie. Lemmy był przy barze, jak zawsze. Nie wiem czy pił, czy po prostu tam siedział. Był bardzo chudy i wyglądał źle, ale żył tak, jak chciał i żył z konsekwencjami tego. Powiedziałem do niego „Czy wszystko z tobą w porządku? Czy masz problem z nerkami?” Wyglądał na zszokowanego. Nikt nie mówi „Umrę za rok.” Nie wiem czemu tak długo wytrzymał.
Szczerze, myślę, ze przy życiu trzymały go koncerty. Pracował aż do samego końca. Dawało mu to poczucie, że ma po co wstawać z łóżka. Grał niedawno w Niemczech. Musiał wiedzieć, że jest poważnie chory.
Graliśmy razem w kwietniu koncerty w Ameryce Południowej i pamiętam jak moja żona mówiła „Powinieneś zobaczyć Lemmy’ego. Stracił dużo na wadze i naprawdę nie wygląda dobrze.” Ciągle do niego pisałem „Jeżeli będziesz czegoś potrzebował, zadzwoń.” Patrzyłem na telefon i przyszła od niego wiadomość „Dzięki za troskę.”
Będę za nim tak bardzo tęsknił. Wszyscy będziemy. Wydaje mi się, że w muzycznym przemyśle pozostała wielka dziura.
Był postacią. Nie ma dziś już takich w muzyce. To znaczy, jest Miley Cyrus. OK, nie ma tak wielu postaci w tej grze. Ale zdecydowanie nią był. Był oryginałem. Żył tak, jak chciał. Seks, narkotyki i rock & roll, to był Lemmy.
Wiecie co? Tak dla mnie wygląda bohater. Dla mnie był bohaterem. Był świetnym, wspaniałym przyjacielem i już za nim tęsknię. Nigdy go nie zapomnę. Myślę, że wielu ludzi nie zapomni Lemmy’ego. Będzie go brakowało w moim obozie. Był dobrym facetem, dobrym człowiekiem, moim dobrym przyjacielem. Był po prostu zajebistym kolesiem, stary. Za mało czasu, który można by mu poświęcić.
Niech cię bóg błogosławi Lemmy. To zaszczyt, że byłeś częścią mojego życia.