W wywiadzie dla Newsweek lider Metalliki opowiedział o kulisach stworzenia utworów na cześć Ronniego Jamesa Dio oraz Lemmy’ego Kilmistera, które znalazły się na albumie „Hardwired To…Self-Destruct”.
Wszyscy mamy swoich idoli, potrzebujemy ich. Przynajmniej ja potrzebuję kogoś, kogo mógłbym podziwiać, czerpać z niego przykład i uczyć się z jego doświadczenia. Wdowa po Dio – Wendy – zapytała nas, czy możemy nagrać utwór na cześć jej męża, który ukazałby się na składance „This Is Your Life”. Nie zastanawialiśmy się ani sekundy. Nigdy nie baliśmy się tworzyć coverów. Nasz „Ronnie Rising Medley” jest kombinacją tego, co kochaliśmy w jego muzyce. To dla mnie wielkie wyzwanie, aby śpiewać te utwory. Pomaga mi się to rozwijać i przesuwać granice, w których tkwię.
Natomiast Lemmy zawsze był ikoną. Typem ojca chrzestnego dla ludzi, którzy kochają heavy metal. Był kapitanem tego statku. Wszyscy sądziliśmy, że jest nieśmiertelny. Żył w ekstremalny sposób tyle lat. Wiedzieliśmy, że kiedyś nadejdzie kres. Ale absolutnie się tego nie spodziewaliśmy. Nie byłoby Metalliki bez Motorhead.
Kiedyś mieliśmy okazję jammować z Lemmym. Był bardzo przyjaznym facetem. Zagraliśmy kilka jego utworów. Fakt, że Motorhead nigdy nie dostało się do ‘Rock And Roll Hall Of Fame’ to wielka skaza na wizerunku muzyki. Na szczęście Lemmy zdobył nagrodę ‘Grammy’ za utwór „Whiplash”, który nagraliśmy na „Kill’Em All”. To dość zabawne, bo próbowaliśmy nagrać piosenkę w stylu Motorhead, a to Lemmy otrzymał nagrodę za cover utworu, który napisaliśmy z myślą o nim. Dla nas to super sprawa.
Wspominając Lemmy’ego możemy obejrzeć wideo z występu z Metalliką.