W marcu informowaliśmy Was, że na antenę VH1 powraca lubiany program muzyczny 'That Metal Show’, prowadzony przez Eddiego Trunka, znanego dziennikarza specjalizującego się w hard rocku/heavy metalu, przy wsparciu dwóch również znanych amerykańskich komików, Jimiego Florentine i Dona Jamiesona. Pierwszym gościem w nowej serii był Kirk Hammett, który opowiedział m.in. o swojej książce, produkcji pasków gitarowych, trudnym odejściu z Exodus czy klepaniu biedy przez Metallikę u progu kariery. W dalszej części programu do rozmowy dołączył Uli Jon Roth (ex-Scorpions), który m.in. zaprezentował 32-progową gitarę własnego pomysłu. Wideo z wywiadem poniżej, a w rozwinięciu czeka na Was tłumaczenie oraz reszta programu. Polecamy, szczególnie ze względu na bardzo dobre poczucie humoru Kirka:
httpvh://www.youtube.com/watch?v=uhTCt8wbOhk
Don: Kirk, co robiłeś od czasów Exodus?
Niech no pomyślę… Eee… Hmm… Wiesz, raczej niewiele.
Eddie: Musiałem postarać się, by ściągnąć cię z surfowania na Hawajach.
Jim: Nie jesteś sportowcem, tylko gitarzystą. Grasz w Metallice, a potem surfujesz między rekinami. Koledzy z zespołu nie boją się, że złamiesz rękę albo nawet ją stracisz?
Ostatnio byliśmy w Australii, ja i Rob surfowaliśmy codziennie. Potem patrzyliśmy na zegarek: „O rany, trzeba wsiadać do samochodu i jechać na koncert, no ale jeszcze jedna fala”.
Don: Te upierdliwe koncerty – zawsze wchodzą w drogę.
Eddie: Czyli to twoje ulubione hobby poza Metalliką?
Tak – to i gra na gitarze.
Eddie: Przyniosłeś coś ze sobą – podobno pracujesz nad jeszcze jedną rzeczą poza zespołem.
Pracuję nad książką pt. „Too much horror business”.
Eddie: Jesteś wielkim fanem horrorów, zbierasz rzeczy z nimi związane.
Tak, od dzieciaka. Ta książka jest o klasycznych horrorach i plakatach filmowych od lat 20. do dziś. To duże przedsięwzięcie, bo mam sporą kolekcję. Pracuję nad tym od dwóch lat i mam nadzieję wydać to wkrótce. Mam ze sobą zdjęcie, które umieszczę w książce, pokażę je wam.
Don: Masz w domu pokój, w którym wystawione są te zbiory?
Cały dom.
Jim: Żona zgadza się na to?
Jest wolna strefa pozbawiona tych przedmiotów. Jadalnia, kuchnia i może jedna łazienka.
To wstęp do książki, na zdjęciu stoję między Borisem Karloffem i Belą Lugosi. To manekiny. To ubranie kupiłem w zeszłym roku – w tym stroju Boris Karloff wystąpił w filmie „The Black Cat” z 1934. Odnaleziono to ubranie i mogłem je zakupić, a trzy miesiące później trafiłem na kostium, który Bela Lugosi nosił w „White Zombie” z 1932. Zwariowałem na tym punkcie, no ale nie mogłem przecież chodzić w tym po domu. Poprosiłem znajomego, żeby wyrzeźbił mi te manekiny, które potem przebrałem. Któregoś dnia obijałem się i przyszło mi na myśl, żeby ustawić się między nimi.
Eddie: Ile może kosztować taki strój?
Powiedzmy, że nie był taki tani.
Eddie: Przyznaj, że nie powiedziałeś żonie?
Jak dotąd – nie.
Jim: Musiałeś zagrać kilka dodatkowych koncertów.
Kilka dodatkowych albumów.
Eddie: Wygląda niesamowicie.
Podpiszę to dla was.
Eddie: Wielkie dzięki. Masz tam też jakieś paski gitarowe?
To ma związek z moją żoną, która interesuje się wyrobami skórzanymi. Zaczynamy produkować wysokiej jakości paski gitarowe, ręcznie szyte we Włoszech. Czuliśmy, że istnieje zapotrzebowanie na takiej jakości paski, nie ma takich zbyt wiele. Te są z fajnej, miękkiej skóry, realizujemy indywidualne zamówienia.
Don: Używasz ich w trasie.
Tak. Żona by mnie zabiła, gdybym tego nie robił.
Don: Gracie kilka koncertów rocznie, tak?
Taa, parę.
Jim: Jesteście w trasie już 2,5 roku?
Tempo jest teraz inne niż np. w 1991 roku, kiedy to dawaliśmy po pięć występów tygodniowo, trzy miesiące pod rząd. Teraz mamy rodziny i odkryliśmy metodę, która sprawdza się dla nas: dwa tygodnie w trasie, dwa w domu. Więcej czasu zabiera teraz dotarcie w te miejsca, w których chcemy zagrać, ale przynajmniej zachowujemy równowagę psychiczną, cieszymy się widząc się po dwóch tygodniach. Na trasie możemy wreszcie odpocząć od dzieciaków, a kiedyś było inaczej – jechaliśmy do domu, by odpocząć od siebie.
Don: Korzystacie z ciekawej sceny, na której nic nie da się ukryć. To była świadoma decyzja?
Tak. Graliśmy próby przed trasą, a scena była jeszcze niewykończona. Spodobała nam się taka duża pusta przestrzeń, więc tak to zostawiliśmy. Żadnych ekranów, bo nie chcieliśmy, żeby ludzie oglądali telebimy zamiast cieszyć się zespołem.
Eddie: Otwórzmy teraz nasz wideo-skarbiec, gdzie przyjrzymy się twoim wczesnym dniom z zespołem.
Kirk w wywiadzie z okolic 1991:
Dołączyłem do zespołu niemal natychmiast, a tydzień później graliśmy gdzie tylko się dało i prowadziliśmy ten 'podziemny’ styl życia. Mieszkaliśmy w budynku w Queens, w którym nie było ciepłej wody. Był w opłakanym stanie: pobite szyby w oknach, wszędzie stan surowy, spaliśmy na piankowych materacach. To było szaleństwo… Mieliśmy dziennie 20 dolarów na jedzenie… dla całej czwórki. Po sąsiedzku mieszkał Anthrax. Żal im było z naszego powodu, więc oddali nam toster i lodówkę.
Jim: Teraz po tylu latach znów jesteście razem na trasie.
Don: I macie 25 dolarów dziennie.
Eddie: A na koniec koncertu dostajecie upominek w postaci tostera!
Miło! Akurat potrzebuję!
Eddie: Wiesz, my wszyscy dorastaliśmy w tamtej okolicy i pamiętamy początki Metalliki. Wcześniej jednak odszedłeś z innego zespołu – zrobiłeś to zanim Metallica stała się tą Metalliką. Czy to była trudna decyzja?
Bardzo trudna, ponieważ Exodus był MOIM zespołem: ja go założyłem, nadałem mu nazwę, zebrałem muzyków, ale gdy Metallica wbiła do miasta, byłem pod wrażeniem tego, jak bardzo byli inni. Exodus miał podobne brzmienie, ale nie tak dopracowane i dojrzałe, jak Metallica. W momencie, gdy dostałem zaproszenie na 'przesłuchanie’, Exodus nie radził sobie za dobrze, mieliśmy personalne problemy z basistą, on był na wylocie. Pomyślałem sobie: „Metallica jest niesamowita, [na dodatek]chcą bym z nimi grał, powinienem po prostu do nich pójść i zobaczyć, jak będzie. Jeśli się uda, to w porządku, a jak nie, to wrócę do Exodus”.
W wieczór przed odejściem zebrałem chłopaków z zespołu i przekazałem im wiadomość – wkurzyli się, naprawdę nie spodobało im się. Przeszliśmy więc do spożycia olbrzymich ilości wódki, później jeden obejmował drugiego, płakaliśmy. Niełatwy wybór, ale jakoś podświadomie byłem przekonany, że Metallica była dla mnie lepszym miejscem, grając z nimi czułem się bardziej komfortowo.
[tu następuje fragment o zjednoczeniu Big Four – nie ma w nim nic, czego byście nie znali]
Jim: Fani Metalliki są pełni pasji, a jednocześnie bardzo krytyczni. Cokolwiek robicie, połowie się to podoba, a połowie nie, jak np. gdy ścieliście włosy. „Ścieli włosy, sprzedali się”. No wybaczcie, kolesie są po trzydziestce, chcieli obciąć włosy, o co ta afera – przecież nie wpłynęło to na muzykę? Potem wydaliście St.Anger – wszyscy chcieli ciężkiego albumu, więc nagraliście najcieższą płytę w karierze i nadal nie podobało się.
Eddie: Nie zgadzam się! Na tamtej płycie nie było tego kolesia i nadal mam z tym problem! No wybaczcie..
Jim: Dalej będę bronił tego albumu…
Eddie: Nie chodzi o album, tylko o to, gdzie do cholery był Kirk!
Don: Gdzie byłeś?
Pisałem teksty.
Eddie: Wkurzałeś się przez to tak jak ja?
Nie martwiło mnie to, bo ja zawsze gram solówki. Nie brakowało mi tego wtedy, bo próbowaliśmy nowego podejścia. Chcieliśmy, by to była Metallica bez upiększaczy, grając bez przygotowania.
Eddie: Co bardzo podoba mi się w Metallice, to to, że – mimo świadomości, że istnieją krytycy muzyczni, którzy was oceniają – wciąż pamiętacie, co znaczy być fanem. Gdy ktoś mówi wam jako fan, że nie podobało mu się to czy tamto, to nigdy nie kłócicie się – rozmawiacie z nimi jak fani. Od zawsze bardzo to szanuję.
Nadal jesteśmy fanami. Przed programem, za kulisami spędziłem trochę czasu z Ulim Jonem Rothem…
Eddie: Przegapiłem to – mówisz serio?
Cały czas graliśmy na gitarach.
Eddie: Gdzie my byliśmy wtedy?
Jim: Nakładano nam make-up.
Don: Zdaje się złożyłeś mu hołd w jednej z solówek…
Eddie: Nie mówmy jeszcze o tym!
—————————————————————————————
W następnej części programu głównym bohaterem jest Uli Jon Roth, jeden z najbardziej wpływowych gitarzystów wszech czasów, muzyk Scorpions w latach 1973-78 – od tej pory rozmowa toczy się przede wszystkim z nim – z małym wtrąceniem nt. inspiracji, jaką stanowił dla Kirka. Pod koniec fragmentu padają pytania widzów adresowane do Eddiego: jaki sławny basista chodził z Kirkiem do liceum (odpowiedź: Les Claypool z Primus) oraz współautorem których utworów z Ride the Lightning był Dave Mustaine (odpowiedź: tytułowego oraz The Call of Ktulu).
httpvh://www.youtube.com/watch?v=qP-t2BXW7k0
—————————————————————————————
W ostatniej części programu dziennikarze oraz obaj muzycy dyskutują o tym, który z zespołów Big Four ma najwspanialszy dorobek muzyczny. Choć zdania głównych bohaterów są podzielone, to opinia publiczności jest jednoznaczna – ale to już zobaczcie na klipie:
httpvh://www.youtube.com/watch?v=Kwtr1HhX9jc