Zespoły z 35-letnim stażem zazwyczaj organizują pożegnalne trasy albo wydają składanki największych hitów. Jednak z pewnością nie myślą o tworzeniu nowej muzyki. Te reguły nie dotyczą Metalliki. Zespół pozostaje na pierwszych stronach wszystkich czasopism, łącząc siłę metalu z komercyjnym rockiem i nieustannie wydaje nowe nagrania.
Podczas ostatniego przystanku “WorldWired Tour” Metallica zawitała do Singapuru. Z tej okazji „The Straits Times” przeprowadził wywiad z Jamesem Hetfieldem. Głównym tematem rozmów był oczywiście album „Hardwired…To Self-Destruct”. Został on przyjęty przez krytyków na całym świecie, jako wielki powrót do formy, którą Metallica prezentowała na pierwszych albumach, wliczając w to „Black Album”, który sprzedał się w milionach egzemplarzy.
Ostatnie wydawnictwa, takie jak „Death Magnetic” z 2008 i „St Anger” z 2003 nie zostały dobrze przyjęte przez środowisko muzyczne. Ten drugi był uznawany za zbyt eksperymentalny, a poprzednik „Hardwired…To Self-Destruct” nigdy nie zbliżył się do statusu „Black Album”. Nawet James Hetfield jest zaskoczony ciepłym przyjęciem nowego wydawnictwa:
Po pierwsze, to nie myślałem, że będę wciąż żył I grał w zespole po 35 latach (śmiech). Jestem niesamowicie zaskoczony, że nowy album wzbudził tak pozytywne reakcje. Ludzie naprawdę tego potrzebowali. To świetne uczucie zrobić płytę, która jest określana, jako nowa, ważna część ich domowych kolekcji.