W wywiadzie dla australijskiego Hawkesbury Gazette David Ellefson przyznał, że obecny status jaki posiada Megadeth nie był efektem przypadku oraz że wraz z Davem Mustainem od zawsze stanowili „korzenie” zespołu. Basista Megi wspomniał również o swoim powrocie do kapeli w 2010 roku. Najciekawsze fragmenty wywiadu tłumaczymy poniżej.
David Ellefson o powrocie do Megadeth po 5. latach:
Gdy weszliśmy do jednego pokoju z Davem i zaczęliśmy grać na wiosłach to było jak: „Stary, wróciliśmy.” Ten podział na role miał miejsce jeszcze w 1983 roku, kiedy razem założyliśmy zespół. I gdy ponownie po tak długim okresie czasu spotkaliśmy się w jednym pomieszczeniu i zaczęliśmy grać, to pomyślałem: „Boże, to właśnie są korzenie Megadeth!”
Inni gitarzyści i bębniarze przychodzili i odchodzili z zespołu w oczywisty sposób wpływając na jego brzmienie – i lubię myśleć, że robili to w sposób pozytywny i konstruktywny – ale sam rdzeń soundu Megadeth… Zdałem sobie z tego sprawę podczas jammowania z Davem, Shawnem [Droverem – przyp. red.] i Chrisem [Broderickiem] w lutym 2010 roku po moim ponownym dołączeniu do zespołu. Kiedy tylko zaczęliśmy grać 'Symphony of Destruction’ to pomyślłem: „Tak, o to właśnie chodzi” a następnie „Tak, róbmy to razem dalej.” I tak po 5. latach wciąż jesteśmy tutaj i wymiatamy.
O obecnym statusie zespołu i jego powstaniu:
Gdy spotkałem Dave’a po raz pierwszy to najpierw sformułowaliśmy czym będzie Megadeth a później tak naprawdę je sformowaliśmy. Wszystko przegadaliśmy i przedyskutowaliśmy. To była zaplanowana misja i przypominało to pójście na wojnę. Nie wkroczyliśmy na teren wroga i nie zaczęliśmy strzelać gdzie popadnie mając nadzieję, że w coś trafiliśmy. Polegało to raczej na operację typu „wkraczamy i odbijamy całą plażę.” I tak jest kierowany ten zespół od pierwszego dnia jego istnienia. Wszystko było zamierzone i nic nie dzieje się bez przyczyny. Pozwoliło to nam na to, żeby wynikły z tego świetne rzeczy.
Większość kapel powstało przez wspólne jammowanie w garażu lub w klubie i granie czyichś kawałków by dopiero później znaleźć swoje własne brzmienie. Natomiast Megadeth powstało przez celowe działanie i to jest właśnie najwspanialsze.
I kiedy tworzyliśmy ten band, to miałem wrażenie, że kierowała nami jakaś potężna siła wyższa i nie chciałbym by zabrzmiało to zbyt religijnie, ale każdy kto uczestniczy w tworzeniu czegoś wielkiego podobnie by te odczucie opisał.