Basista Megadeth, David Ellefson, wystąpił w programie Robb’s MetalWorks, podczas którego opowiadał o postępach w pracach nad nową płytą. Muzyk wyjaśnił, jak zespół obecnie podchodzi do nagrywania i koncertowania.
Wygląda na to, że Megadeth dał sobie nieco więcej luzu, a komponowanie materiału na nowy album przebiega w spokojnej atmosferze. Oddajmy głos basiście:
Pracujemy teraz nad nim. Myślę, że dzięki „Dystopii” nauczyliśmy się, żeby się nie spieszyć. Album „Th1rt3en’ (2011)… To zabawne, wróciłem do zespołu w 2010 r., byliśmy na trasie, graliśmy koncerty w ramach Wielkiej Czwórki i Mayhem Festival a na nagranie tego albumu mieliśmy 10 tygodni. To była pilna potrzeba. Zjechaliśmy z trasy, weszliśmy, nagraliśmy i zrobiliśmy naprawdę dobrą płytę.
Wydaje mi się, że przy nagrywaniu „Super Collider” też dowiedzieliśmy się czegoś. Mieliśmy zarezerwowane terminy i byliśmy trochę zmuszeni się tego trzymać… Po zakończeniu bardzo udanej trasy promującej „Th1rt3en” zrobiliśmy 20-lecie „Countdown To Extinction” i potrzebowaliśmy chwili na podsumowanie i rozpakowanie rzeczy. Wydaje mi się, że założyliśmy, że kiedy wypuszczamy płytę, jest to czas, żeby uderzyć mocno. Promując ten album, spędziliśmy trzy lata w trasie. Ale dotarło do nas, że po zakończeniu tournée potrzebujemy trochę czasu na odpoczynek – żebyśmy nie byli jak na bieżni w ciągłym ruchu. Nie musimy już być na niej, co jest miłe. Nie spieszymy się i wszystko idzie dobrze podobnie jak przy „Dystopii”.
Ciekawe, jak relaks i brak pośpiechu wpłyną na jakość muzyki kwartetu? Nowa płyta zespołu na pewno odpowie na to pytanie.