Po ośmiu latach działalności pochodząca z teksańskiego miasta Austin ekipa Widower doczekała się debiutanckiego krążka. Spuszczony pod koniec maja ze smyczy pierworodny piekielny ogar ma jedno zadanie: rozprzestrzeniać dziewięć diabelskich hymnów wszędzie, gdzie tylko może.
Nie ma więc co liczyć na akt łaski podczas słuchania „Cataclysmic Sorcery”. Widower zabiera bowiem słuchacza do miejsca, w którym doświadczy on chłosty na własnych narządach słuchowych. Kwartet nie bawi się w subtelności, wzorując się na starej szkole black i thrash metalowego grania dbając jednak, żeby nie brzmiało to zbyt archaicznie tylko z mocą, jak na obecne czasy przystało. Ma to kopać uszy i tak rzeczywiście jest.
Zespół udowadnia to od początku do końca trwania albumu. Nie ma tutaj mowy o balladach, klawiszowych pasażach, akustycznych partiach itp. Jest za to coś, co cechowało stare black i thrash metalowe hordy. Pierwotność, dzikość i chamskość. Kłaniają się w tym miejscu pierwsze albumy Kreator, Destruction, Bathory czy Dark Angel z domieszką dźwięków powstałych nieco później Absu, Aura Noir i Dissection. W tych właśnie rewirach muzycznych umieściłbym tę płytę. Są więc tnące, jak i rozpędzone riffy, solówki, wyrazisty bas i perkusja dodająca szaleństwa i mocy. Amerykanie potrafią stworzyć również świetne partie rytmiczne, idealne do pomachania głową – wskazałbym na ‘House Of The Lord’, ‘Into The Crypt’ i zamykający całość ‘Forgotten Realm’. Nie brakuje też bardziej melodyjnych fragmentów np. w ‘Tree Of Ignorance’ czy ‘Cosmic Holocaust’. Mimo iż Widower gustuje w oldschoolowym black/thrash metalowym graniu to dużą zaletą ich debiutu jest różnorodność w obrębie obranej stylistyki. Teksańczykom udało się uniknąć monotonności i grania wszystkiego na jedno kopyto. Plusem jest też brzmienie. Zamiast na siłę starać się być retro w tej kwestii, grupa obrała inną drogę i postawiła na soczystą i wyrazistą produkcję, aczkolwiek nie jest ona krystaliczna i plastikowa – co też wpływa dobrze na odbiór „Cataclysmic Sorcery”. Dzięki temu tego krążka słucha się wybornie.
Dla tych, co tęsknią za tym, jak kiedyś grał Kreator czy Destruction albo nieodżałowany Bathory ta płyta może być dobrym przypomnieniem sobie tamtych czasów. Z tą małą jednak różnicą, że została ona nagrana w XXI wieku i brzmienie jest dopasowane do obecnych czasów – o czym już wcześniej nadmieniłem. Posłuchajcie tego albumu, jeśli macie ochotę na dawkę prawdziwego i rasowego metalu. Warto zapoznać się z tym, co ma do zaoferowania Widower. Nie powinniście być zawiedzeni, także oddajcie się na ponad 36 minut we władanie dźwiękom zawartym na „Cataclysmic Sorcery”.
2. Into The Crypt
3. Hell Sent
4. Bestial Endowment
5. Mandatory Immolation
6. Fornicate Upon Mass Graves
7. Tree Of Ignorance
8. Cosmic Holocaust
9. Forgotten Realm
Wyro(c)k
0-10 Sad But True
11-20 Bad Reputation
21-30 Wild Thing
31-40 Satisfaction
41-50 Another Brick in the Wall
51-60 Proud Mary
61-70 Highway to Hell
71-80 2 Minutes to Midnight
81-90 Ace of Spades
91-100 Master of Puppets
- PIERWSZE WRAŻENIE8
- INSTRUMENTARIUM8.5
- WOKAL8.5
- BRZMIENIE8.5
- REPEAT MODE8.5