Przyznam, że na debiutancki album Morthus czekałem już od trzech lat. A wszystko zaczęło się od ich dema „Legancy of Astaroth”, które od razu wbiło mnie w ziemię. Co prawda nie było ono profesjonalnie zarejestrowane, jednak już wtedy czułem, że to jedynie zapowiedź czegoś znacznie większego. Gdy dwa lata później ukazała się Epka „The Abyss”, moje oczekiwania na jej długogrającego następcę przypominały czas, kiedy ćpun na głodzie gorączkowo wypatruje swojego dealera. Będąc już w ekipie Death Magnetic niezwłocznie poinformowałem o zbliżającej się premierze tak długo wyczekiwanego przeze mnie krążka. Gdy już dostałem go w swoje ręce, natychmiast odpaliłem go w swoim odtwarzaczu. Powiem tyle – już dawno żadna płyta nie wypruła mi tak brutalnie bebechów jak „Over The Dying Stars”. Czas jej pierwszego odsłuchu, okazał się być dla mnie bardzo inspirujący w pisaniu tej recenzji, jednak aby być naprawdę obiektywnym pozwoliłem sobie przesłuchać ją jeszcze kilka razy.
„Over The Dying Stars” otwiera mroczne intro 'Vastness Above’, którego tajemnicze odgłosy z bijącymi dzwonami w tle stopniowo wprowadzają w mroczny klimat albumu. Po tym, trwającym niewiele ponad minutę trzęsieniu ziemi, nadchodzi taka Apokalipsa, której nawet sam Św. Jan by nie wymyślił po przedawkowaniu LSD. Wściekłość gitar miesza się z morderczymi partiami perkusji, która łączy w sobie szybkość salwy z kałacha oraz moc wybuchu bomby atomowej w Hiroszimie. Na uwagę zasługuje również brutalny growl, który brzmi jakby pochodził z piekielnych rubieży. Można to szczególnie usłyszeć w kawałku 'Gospell For Evil And Chaos’, gdzie wokalista zdziera gardło, jakby opętał go sam szatan i do tego jeszcze w dwóch językach – po angielsku i po polsku. Słuchając tak mrocznego growlingu przestaje się dziwić Davidowi Vincentowi, dlaczego przerzucił się na country. Najwyraźniej po ostatniej płycie Morbid Angel zdał sobie sprawę, że opuściły go siły nieczyste na rzecz takich gardłowych jak P z Morthus.
Jednym z utworów, który zrobił na mnie wyjątkowe wrażenie jest 'Across The Void’. Zmiany tempa są prawidłowo uporządkowane, dzięki czemu utwór jest łatwo przyswajalny. Jest to również jedyny kawałek na krążku, w którym można wyraźnie usłyszeć samotnie brzdąkający bas, przerywany wejściami gitary i perkusji. Wbrew pozorom nie kończy się mocnym walnięciem o glebę, a płynnym przejściem w 'Hate & Pride’, w którym również nie wieje nudą. Bardzo ciekawe są w nim partie basu przebijające się pod ciężarem reszty instrumentów. Kompozycją o której również nie mogę nie wspomnieć to najdłuższa a zarazem najwolniejsza na płycie 'Chant of the Blazing Breath’, co wcale nie oznacza, że jest również najspokojniejsza. Jej wolne, walcowate, powłóczyste dźwięki pozwalają ukazać pełnię mroku muzyki Morthus oraz moc rozrywającego wrzasku wokalisty, który brzmi przerażająco, a zarazem fascynująco. Ostatni raz tak się czułem, gdy w wieku 15 lat po raz pierwszy odpaliłem „Hell Awaits” Slayera. To wspaniale, że po wysłuchaniu tylu kapel, wciąż towarzyszą mi takie uczucia.
'Sons Of Black Fire’ to świetny, bezkompromisowy klasyczny death metal, który płynnie przechodzi w wieńczące album spokojne outro 'Doomsday Below’, rozładowujące napięcie wywołaną wcześniej muzyczną burzą. Najprawdopodobniej bez niego wcześniej nagromadzona adrenalina mogłaby rozsadzić słuchacza, z którego zostałyby tylko krew i flaki, natomiast jego zaciszny pokój przypominałby krwawą łaźnię.
Album „Over The Dying Stars” udowadnia, że polski death metal w dalszym ciągu się rozwija i ma się świetnie. Jest to płyta brutalna, a zarazem bardzo melodyjna, co bardzo trudno pogodzić w tym gatunku muzyki. Natomiast sam zespół nie jest żadną bandą wymoczków, która próbuje nieudolnie odtwarzać wcześniej zasłyszane kapele w taki sposób, że bez od razu można wskazać kto z kogo w którym miejscu zerżnął. Jest to zespół, który śmiertelnie poważnie podchodzi do swojej roli i wciąż dąży do perfekcji. Warto się zastanowić również nad samym znaczeniem tytułu „Ponad wygasłymi gwiazdami”. Czyżby było to bezczelne nawiązanie do obecnej sytuacji w metalowym świecie, gdzie dawni weterani podziemia robią się coraz starsi i coraz trudniej znaleźć ich godnych następców? Trudno powiedzieć czy Morthus dołączy do światowego panteonu legend metalu, tak jak Vader, Behemoth, Decapitated czy Hate. Jednak sądząc po ich debiucie, można dojść do wniosku, że są na dobrej drodze, aby osiągnąć ten cel.
2. Unholy Cult of the Ancient One
3. Gospel for Evil and Chaos
4. Revelation Hunt
5. Across the Void
6. Hate & Pride
7. Chant of the Blazing Breath
8. Sons of Black Fire
9. Doomsday Below (Outro)
Wyro(c)k
0-10 Sad But True
11-20 Bad Reputation
21-30 Wild Thing
31-40 Satisfaction
41-50 Another Brick in the Wall
51-60 Proud Mary
61-70 Highway to Hell
71-80 2 Minutes to Midnight
81-90 Ace of Spades
91-100 Master of Puppets
- Pierwsze wrażenie10
- Instrumentarium10
- Wokal10
- Brzmienie10
- Repeat9