Z nieukrywanym smutkiem przyjąłem jakiś czas temu słowa Leifa Edlinga, lidera Candlemass i orędownika doom metalu, głoszące zakończenie działalności twórczej grupy. Szwedzki zespół to wręcz symbol gatunku, jeden z najpopularniejszych i najbardziej wpływowych jego przedstawicieli. Była to jednak decyzja, za którą stały porządne argumenty – w Candlemass czuć było nieco zmęczenie, do czego przyczyniły się na pewno regularne konflikty z kolejnymi wokalistami zespołu. Po rozstaniu z Robem Lowem zatrudniono Matsa Levena. Mats posiada dobry głos, wie jak go wykorzystać, ale nie sposób mi było pozbyć się myśli, że tym razem przeceniono jego możliwości. Materiał Candlemass jest dosyć specyficzny – największe sukcesy zespołu to okres działalności z Messiahem Marcolinem, a jeżeli nieznane Ci to nazwisko, to zachęcam do przesłuchania ’Bewitched’, by uzmysłowić sobie, jakie zadanie stało przed nowym frontmanem grupy. Tak więc Szwedzi od tej pory mieli tylko koncertować, według zapowiedzi album „Psalms for the Dead” miał zawierać ostatnie kompozycje muzyków. Ten tekst nie powstałby jednak, gdyby obietnicy ściśle dotrzymano.
W kwietniu bieżącego roku, trochę znikąd, pojawiła się zapowiedź nowej EPki, „Death Thy Lover”. Edling tłumaczył się, że jego wcześniejsze postanowienie jest jak najbardziej aktualne, niemniej poczuł obowiązek wydać coś na 30-lecie zespołu. Wywołało to we mnie trochę sceptyczne emocje, bo sugerowało, iż Leif nie czuł się zobowiązany wobec fanów, a raczej związany umową z wydawcą. Tak czy inaczej, nie dyskutując już o genezie krążka, przejdźmy do jego zawartości.
25 minut doom metalu przemyka bardzo szybko już w czasie pierwszego słuchania. Kompozycje są przemyślane i dopieszczone, zdecydowanie jest to zasługa wieloletniego doświadczenia Edligna. Nie ma tu może grania na miarę najlepszych lat zespołu, ale nieuczciwie byłoby zarzucać cokolwiek instrumentalnej części tej EPki. Już intro pierwszego utworu intryguje słuchacza – tajemnicza, zbliżająca się melodia gitary prowadzącej jest co jakiś czas wzmacniana potężnym, doomowym uderzeniem. Kreatywnością zadowala również ‘Sinister N Sweet’, szczególne uznanie dla Matsa, który w tej kompozycji naprawdę dobrze zgrał się z zespołem. Na tle tych utworów blednie nieco ‘Sleeping Giants’, które nie razi niczym słuchacza, ale nie ma też niczego, co powodowało by chęć natychmiastowego przesłuchania go od początku.
Osobny akapit wywalczyła sobie ostatnia pozycja na „Death Thy Lover”, jaką jest ‘The Goose’. Po wielu latach doczekaliśmy się kolejnego instrumantalu od Candlemass. Jest to jednak nie tylko powrót do idei utworu bez udziału wokalisty – to również najbardziej klasyczny doom w wykonaniu Szwedów od czasu „białego albumu” z 2005 roku. Ciemna, przytłaczająca atmosfera kłębi się na całej długości kompozycji. Można uznać, że jest to forma rekompensaty dla fanów ciężkiego grania za numer tytułowy, o którym sam Leif stwierdził, że jest nieco „popowy”. Jakkolwiek nie wyglądałoby tworzenie ‘The Goose’, płycie zapewniono outro wysokiej jakości.
Jak więc przedstawia się „Death Thy Lover” jako całość? Jest to EPka spójna i pomysłowa. Duży plus za produkcję – brzmienie jest soczyste, ciężkie ale również klarowne. Dostajemy materiał zróżnicowany, profesjonalnie wykonany, nad którym nieraz się pochylono, wprowadzając korekty czy dodając kolejny pomysł, by podnieść atrakcyjność kompozycji. Wszystko to jednak efekt wielu lat działalności każdego z muzyków, i to właśnie stanowi również minus tej płyty. Nie ma tu nic naprawdę zaskakującego, nic cięższego, niż przypuszczaliśmy, nic bardziej epicko brzmiącego, niż materiał ze starych albumów. Nie ma tu energii, która w latach 80. sprawiała, że publiczność szalała nawet w trakcie wolniejszych utworów. Jest za to płyta, którą można w spokoju wysłuchać i być ukontentowanym obecną dostojnością zespołu. Elegancki doom – to określenie podsumowujące krążek, które nasuwa się również przy słuchaniu pobocznej aktywności Leifa Edlinga – Avatarium, i ten zespół również polecam wszystkim, którym przypadnie do gustu ta EPka.
2. Sleeping Giant
3. Sinister N Sweet
4. The Goose
Wyro(c)k
0-10 Sad But True
11-20 Bad Reputation
21-30 Wild Thing
31-40 Satisfaction
41-50 Another Brick in the Wall
51-60 Proud Mary
61-70 Highway to Hell
71-80 2 Minutes to Midnight
81-90 Ace of Spades
91-100 Master of Puppets
- Pierwsze wrażenie7
- Instrumentarium6.5
- Brzmienie8.5
- Repeat Mode6