Ciężko przecenić wpływ Sarcófago na ekstremalne gatunku metalu, w szczególności na black i death metal. Zespół udowodnił też, wraz z innymi kultowymi grupami, że Brazylia to nie tylko kraj słynący z futbolu, karnawału w Rio i samby, ale i z mocnej sceny metalowej. W latach 80. i 90. wypłynęło stamtąd na świat wiele już dziś legendarnych płyt, do których z pewnością można zaliczyć wczesne wydawnictwa Sarcófago.
Niemniej w tej recenzji nie zajmę się którymś z pierwszych materiałów ekipy z Belo Horizonte tylko ostatnim, którym jest EPka „Crust”. Wydana w 2000 r. była łabędzim śpiewem Sarcófago, lub skowytem jak kto woli, gdyż zespół rozpadł się zaraz po jej nagraniu. Wytwórnia Greyhaze Records postanowiła przypomnieć ją światu i tak 14 czerwca tego roku pojawi się na winylu i kasecie z dźwiękiem z dbałością pozyskanym z oryginalnych taśm i oryginalną oprawą graficzną.
Wydawca opisuje „Crust” jako prawdopodobnie jeden z najlepszych momentów Sarcófago. Czy można się z tym zgodzić? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam, ponieważ jest to kwestia gustu. Według mnie to twierdzenie jest nieco przesadzone, lecz nie mówię też, że ta EPka jest słaba. Na pewno nie jest to „I.N.R.I.” czy „Rotting” jednak mimo wszystko ten materiał jest zadziorny i pokazywał prawie dwie dekady temu środkowy palec wszelkim trendom i pustej plastikowej metalowej muzyce – co i dzisiaj jest aktualne. Za przykład niech najlepiej posłuży tytuł i tekst utworu ‘F.O.M.B.M. (Fuck Off The Melodic Black Metal!)’. Wystarczy spojrzeć na ten fragment: Brutal Death Metal rules, Fuck off the melodic black metal, Fuck off: Cradle of Filth! Kovenant! Emperor! Dimmu Borgir! Tiamat! Oberwało się w nim kilku grupom i jak widać, zabawy w finezję nie ma.
„Crust” to bezpośrednie i chamskie uderzenie Sarcófago. I taki był cel duetu: Wagner Antichrist i Gerald Incubus – dwóch muzyków, którzy w zespole grali od początku do końca. Niecałe 12 minut i cztery utwory utrzymane głównie w szybkich tempach, oprócz pierwszego, kąsają i wrzynają się w uszy. Plugawe wokale potęgują zamierzoną brzydotę muzyki, a zaprogramowana perkusja łupie jak młot pneumatyczny. Produkcja też nie jest wymuskana, co zapewne też było zaplanowane. Podsumowując, ten materiał miał być ohydny i stojący w opozycji do pięknie wyglądających zespołów z ich pięknie wyprodukowanymi płytami.
Jak ktoś wielbi Sarcófago i będzie chciał mieć na półce winyl lub kasetę „Crust” to z pewnością zainteresuje się tym wydawnictwem. Nie sądzę, że na tę EPkę rzucą się tłumy, bo nie jest to ładna muzyka, ale maniacy undergroundowych brzmień już tak. Zatem nie pozostaje nic innego jak wyczekiwać czerwca.
2. Day Of The Dead
3. F.O.M.B.M. (Fuck Off The Melodic Black Metal!)
4. Crust
Wyro(c)k
0-10 Sad But True
11-20 Bad Reputation
21-30 Wild Thing
31-40 Satisfaction
41-50 Another Brick in the Wall
51-60 Proud Mary
61-70 Highway to Hell
71-80 2 Minutes to Midnight
81-90 Ace of Spades
91-100 Master of Puppets
- PIERWSZE WRAŻENIE7
- INSTRUMENTARIUM7.5
- WOKAL7.5
- BRZMIENIE6.5
- REPEAT MODE7