Halestorm to zespół który w ciągu ostatnich 5 lat poczynił ogromne postępy w kwestii swojej popularności. Z łatwością wypełniają kluby (nawet hale), a ich muzyka z dnia na dzień staje się coraz bardziej znana i doceniana. Teraz, przed premierą najnowszego, trzeciego już albumu „Into The Wild Life”, Lzzy Hale i spółka postanowili spędzić okres zimowo-wiosenny na trasie po stanach i Europie. Ku radości Polskich fanów, zespół dodał do swojego kalendarza koncert w stolicy. Nie podróżują jednak sami – postanowili zaprosić dwa obiecujące zespoły – Nothing More oraz Wilson. Ogromna gratka dla fanów Amerykańskiego, mocniejszego grania.
Na pierwszy koncert zespołu w Polsce, który odbył się 26 marca, wybrano klub Proxima. Miejscówka może nie jest zbyt perfekcyjna, jeśli chodzi o organizowanie koncertów, ze względu na bardzo ograniczoną ilość miejsc. Organizator jednak był świadomy tego, że Halestorm nie jest odpowiednio promowany w naszym kraju, więc musiał ostrożnie dobrać lokal. Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane po przyjeździe na miejsce. Nie można mówić o tym, że klub ledwo co pomieścił wszystkich zainteresowanych, jednak frekwencja dopisywała.
Imprezę rozpoczął koncert zespołu Wilson. Chłopaki z Texasu odpowiednio rozgrzali publiczność i dali z siebie wszystko. Wokalista pomimo ograniczonego miejsca na scenie, szalał, skakał i robił wszystko co mógł, by publika ruszyła się z miejsc. Polacy docenili kapele – bawili się wyśmienicie. Podczas ostatniego utworu, wokalista nie przejmując się niczym, wskoczył na falę, co było zaskoczeniem dla ludzi zgromadzonych przed sceną jak i ochroniarzy. Najciekawsze jest to, że po tym wyczynie, spokojnie zszedł do ludzi. Chwilę później można już było zobaczyć chłopaków przy sklepiku z oficjalnymi koszulkami. Bardzo chętnie rozmawiali z ludźmi i z przyjemnością pozowali do zdjęć. Podczas mojej rozmowy obiecali, że wrócą jak najszybciej do Polski, co wydaje się uzasadnione, słysząc reakcję publiczności na ich muzyke.
Kilkanaście minut przed 21:00 na scenie pojawili się chłopaki z Nothing More. O ile do części instrumentalnej nie można mieć większych zastrzeżeń, tak wokalnie niestety było poniżej przeciętnej. Jonny Hawkins zdecydowanie lepiej brzmi na albumie. Nie znaczy to jednak, że koncert można było ominąć. Zespół skupił się na promocji ostatniego wydawnictwa. Utwory z albumu „Nothing More” zabrzmiały zgodnie z duchem oryginału. Brakowało jednak konkretnej mocy i słychać było, że wokalista powinien jeszcze popracować nad odpowiednim wykorzystywaniem swojego głosu. 40-minutowe show zostało bardzo dobrze odebrane przez publikę i z pewnością zespół nieraz wróci do Polski, miejmy nadzieje – na pełny koncert.
https://www.youtube.com/watch?v=xYOYW4cmWLw
Punktualnie o 22:00 na scenie pojawiła się długo wyczekiwana gwiazda wieczoru. Halestorm słynie z bardzo żywiołowych występów i nie pozwala, żeby fani mogli chociaż na chwilę odetchnąć. Może przy końcowym ‘Here’s Tu Us’, czy przerywniku w postaci ballady ‘Break In’. Nawet przy pozornie mniej ostrych kawałkach, jak ‘Amen’ publika dawała z siebie wszystko. Można było to odczuć zresztą przez półtorej godziny, bo set składał się głównie z grzałek. Lzzy Hale, liderka zespołu była bardzo zadowolona z Polskiej publiki – pisała zresztą później na facebooku, że to jeden z lepszych koncertów na trasie. Nie można się temu dziwić. Polscy fani docenili muzykę Halestorm do takiego stopnia, że – co się rzadko zdarza – prawie nikt nie nagrywał występu telefonami. Tutaj liczyła się dobra zabawa, nie było czasu na filmowanie całości koncertu. To był zdecydowanie rasowy koncert, jakiego ostatnio brakowało w Polsce.
Set składał się w większości z utworów z dwóch ostatnich albumów, ale mogliśmy usłyszeć także kawałki z nadchodzącej płyty – ‘Apocalyptic’, ‘Mayhem’ oraz ‘I Like It Heavy’. Największym zaskoczeniem był jednak bis. Fani domagali się zagrania utworu ‘Innocence’ który zespół po chwili namysłu wykonał. Od jakiegoś czasu śledziłem setlisty i chyba był to pierwszy raz na obecnej trasie, gdy zagrano utwór na specjalne życzenie publiczności. Tym sposobem szacunek do Halestorm wzrósł w jednej chwili. Pokazuje to ogromny szacunek dla fanów.
Osobiście muszę przyznać, że był to jeden z najlepszych koncertów na jakim byłem w ciągu ostatnich paru lat. Młodzieńcza energia, radość z grania i przede wszystkim ogromny szacunek dla fanów spowodował, iż nie mogę się doczekać, gdy Halestorm po raz kolejny wróci do Polski. Po takim show, zespół powinien zyskać dodatkową popularność, a wtedy kto wie, czy nie wystąpią już na większym obiekcie? Zasługują na to.
https://www.youtube.com/watch?v=NrMegvm4lVw
