Wygląda na to, że członkowie Queen bardzo polubili Polskę. Na to, by wreszcie wystąpili w naszym kraju (jako Queen + Adam Lambert) trzeba było czekać kilkadziesiąt lat. Gdy już jednak zagrali w 2012 roku we Wrocławiu, zdecydowanie zwiększyła się częstotliwość ich wizyt. W 2014 roku odbył się kolejny koncert, tym razem w Krakowie, a na ten rok zaplanowany jest show w ramach oświęcimskiego Life Festivalu. Gdyby jednak fani czuli niedosyt, a jak wiadomo muzyki Queen nigdy za mało, gitarzysta Brian May postanowił pojawić się w Polsce w zupełnie innym wcieleniu.
Współpraca Maya z Kerry Ellis, musicalową wokalistką, rozpoczęła się już prawie 15 lat temu, gdy wzięła ona udział w musicalu inspirowanym muzyką Queen „We Will Rock You”. Brian wspierał artystkę przez cały czas, produkując jej płyty i użyczając na nich niepodrabialnego brzmienia swojego Red Special. Pod szyldem Brian May & Kerry Ellis duet występuje od 2011 roku. Oczywiście najbardziej w tej nazwie przyciąga nazwisko legendarnego gitarzysty Queen, choć repertuar, który prezentuje duet (a raczej tercet, bo na scenie wspiera ich klawiszowiec Jeff Leach) jest bardziej zróżnicowany i nieoczywisty.
Tego wieczoru najważniejsza była jednak muzyka, a nie ego samych gwiazd. Skromnie przystrojona scena – świece po bokach i niewielki ekran wkomponowany w „gwiaździste tło” za dwoma stołkami przygotowanymi dla artystów. To wystarczyło, by w imponującej hali koncertowej Centrum Konferencyjnego ICE wytworzyć nastrojową atmosferę. Muzycy wyszli na scenę parę minut po 20. Brian zaopatrzony jedynie w gitarę akustyczną, akompaniował Kerry, która swoim silnym głosem od razu urzekła słuchaczy. Wcześniej z przedkoncertowych rozmów wynikało, że wszystkich przyciąga przede wszystkim nazwisko May, ale na scenie wokalistka udowodniła, że jest równorzędnym partnerem dla gitarzysty.
Tak jak wspomniałem, repertuar przygotowany przez duet zawierał wiele niespodzianek. Myślę też, że publiczność sama do końca nie wiedziała czego się spodziewać, ale właściwie wszystkie piosenki były przyjmowane z wielkim entuzjazmem. Duet zaczął nastrojowo, od klasyka „I Who Have Nothing”, a Brian, który co utwór zmieniał instrument na zmianę z Kerry zapowiadał kolejne utwory. Świetnie wypadło „Somebody to Love” z repertuaru Queen, rozpoczęty wokalnie przez Maya, kontynuowany przez Ellis z dośpiewującą publicznością. Później nastąpił kolejny refleksyjny moment w postaci „Is This The World We Created?” Klasyki macierzystego zespołu gitarzysty były przeplatane m.in. coverami The Beatles („Tell Me What You See” i „Something”), Kansas, czy The Everly Brothers („Bye Bye Love”). W „I’m Not That Girl” i piosence Barbry Streisand „The Way We Were” swoje możliwości wokalne w pełni pokazała Kerry.
https://www.youtube.com/watch?v=0kwEFjBbe_k
W drugiej części koncertu szczególnie May miał już bardziej swobodne podejście do wspomnianego „nastroju”, sięgnął więc po gitarę elektryczną, by zaprezentować solo i przywołać znów koncertową magię Queen. Podstawowy set zakończyło „We Will Rock You” z nieodzownym wybijaniem rytmu przez publiczność, a w międzyczasie czarowały również „Life Is Real” zadedykowane Freddiemu (w oryginale piosenka została napisana po śmierci Johna Lennona i jemu zadedykowana), „’39” oraz jak zwykle wzruszające „Love of My Life”. Na bis usłyszeliśmy kolejną zadedykowaną Freddiemu piosenkę „No-One but You” oraz queenowe „Crazy Little Thing Called Love”.
Artyści zeszli ze sceny przy owacji publiczności i długo dziękowali za tak fenomenalne przyjęcie. Otrzymali ją całkiem zasłużenie, bo wieczór był wyjątkowy przede wszystkim dzięki możliwości posłuchania Briana Maya w innym, w większości akustycznym repertuarze. Kerry Ellis w piosenkach Queen sprawdziła się bardzo dobrze i zabrzmiały one naturalnie – czuć było spontaniczność, radość i luz, lecz zarazem zostały one wykonane pewnie i na wysokim poziomie. Sami muzycy pewnie zapamiętają ten koncert z jeszcze jednego powodu – w trakcie występu na scenę „wpełzła” na plecach fanka, która leżała tak do końca piosenki i musiała zostać wyniesiona przez ochroniarzy. Sam Brian przyznał, że jeszcze takiej sytuacji nie widział, a Kerry nie mogła powstrzymać śmiechu.
Pokrzepiające jest to, ilu fanów wciąż przyciąga dobra muzyka i w jak wielu sercach ponadczasowa twórczość Queen wciąż zajmuje ważne miejsce. Po występie wielu fanów wytrwale stało na mrozie pod autokarem Briana czekając na autograf, jednak ten jedynie pomachał im przez okno budynku i nie był zainteresowany podpisaniem płyt. Mimo to, sam koncert był doskonałą okazją do tego, by być bliżej tego wyjątkowego artysty i poznać go od innej strony.
2. I Loved a Butterfly
3. Dust in the Wind
4. Born Free
5. Somebody to Love
6. Is This the World We Created
7. Tell Me What You See
8. Nothing Really Has Changed
9. The Way We Were
10. Something
11. One Voice
12. Bye Bye Love
13. Life Is Real
14. I’m Not That Girl
15. Guitar Solo/ Last Horizon
16. Love of My Life
17. ’39
18. Roll with You
19. We Will Rock You
Bis:
20. No-One But You
21. Crazy Little Thing Called Love