Gdy w obozie Godflesh panuje spokój, Fear Factory wydaje mało zaskakującego „Genexusa”, a przeżywający jeszcze do niedawna istny renesans industrial ustępuje pola djentowi i post-metalowi, coraz trudniej znaleźć album, a nawet kapelę, która mogłaby ucieszyć miłujące mechanikę i ambientową elektronikę ucho. Teksty bandów spod znaku ciężkich pierwiastków nasiąkają melancholią lub gonią w szatańskie kopyto, zaś kolejne come-backi metalowych weteranów mogą nudzić słuchacza poszukującego świeżej ekstremy. I kiedy wszechobecna muzyczna marność nakazuje nam z boleścią growlować do zimowego księżyca, z odsieczą na obsydianowym gargulcu przybywa do nas rodzimy Kontagion.
Już pierwsze dźwięki 'cH-K Intro’ sprawiają, że włosy na karku słuchacza jeżą się czując gorący oddech cyfrowego Kontagiona sapiącego głośnym i niesamowicie przestrzennym miksem. Ambientowo-tamburynowy wstęp wsparty precyzyjnie zaprogramowaną perkusją i warczącym duetem basu i wioseł jest doskonale przemyślaną wizytówką tego co znajdziemy na tym albumie. I jeżeli po otwierającym krążek intrze wciąż nie nacisnąłeś przycisku z kwadracikiem na swoim odtwarzaczu, oznacza to, że jesteś prawdziwym fanem ekstremy oraz że zostałeś śmiertelnie zarażony muzycznym wirusem powstałym w bydgoskich, post-industrialnych laboratoriach. Tak też stało się i ze mną, zaś rozpoczynające kolejny wałek (’Trapped Underground’) klawisze totalnie kupiły mnie swoim slipknotowym szaleństwem i przemysłowym instrumentarium.
W żaden z 15. obecnych na albumie kawałków nie można wcisnąć już ani jednej, sonicznej szpilki – ekipa Zaraźliwego wraz z masterującym i miksującym krążek Grzegorzem 'Gelo’ Kulawiakiem zadbała o to, żeby każdy bajt utworu był wypełniony dźwiękiem do granic możliwości. Zgrzytliwemu i surowemu brzmieniu instrumentów przez praktycznie cały czas towarzyszą ambientowe szmery, uprawiające (jak to mawia mój ulubiony recenzent filmowy) aktywny bullying na słuchaczu. Zespół osiąga to przez wykorzystanie odgłosów pracujących wiertarek (’Trapped Underground’), przewiercających na wylot bębenki dzwonień i popiskiwań (’Scrape Out (The Existance)’ i 'S.O.B.E.R pt 2′) oraz wybijanych na butelkach i metalowych pokrywkach rytmach ('[R-!-E]Lentless pt 2′). Ponadto, pomimo światowego poziomu jaki reprezentuje kujawsko-pomorska kapela, chłopaki z Kontagiona nie zapomnieli o tym skąd pochodzą wrzucając w paru kawałkach sample, które rozpozna każdy rodak, który choć raz dotarł do granic polskiego internetu (’We won’t need U’ i 'Trapped Underground’).
Jeżeli chodzi o warstwę wokalno-tekstową krążka to przyznać trzeba, że jest ona dość zróżnicowana. Choć nie jestem zagorzałym fanem growlu, to głęboki ryk wioślarza Damiana 'Sfensona’ Bednarskiego zdecydowanie do mnie przemawia, podobnie jak wykrzykiwane frazy bassmana Łukasza 'Piehoo’ Pieszczyńskiego. Wokalny duet (wspierany niejednokrotnie głosem klawiszowca Mikołaja 'Majka’ Marcysiaka) snuje wizję zdigitalizowanej przyszłości, prorokując z zacięciem Burtona C. Bella zmierzch ludzkości (’We Don’t Need U’, 'Vision: Destroy’, '[R-!-E]Lentless pt 1′), poruszając zarazem temat zarówno społecznego (’Freedom in Denial’) jak i personalnego (’Traitor Appreciated’) zniewolenia. Natomiast z drugiej strony Kontagion nie obawia się wybiegać z tekstami poza przeważającą, industrialną stylistykę, dając dojść do głosu tradycyjnemu, metalowemu wkurwowi (’My Deepest Despise’), równie metalowej opowieści o pijaństwie i pobycie na wytrzeźwiałce ('[S.O.B.E.R.] pt 2′), a nawet pokusić się o oszczędną i wieloznaczną liryczność (’Soul Embrace’, ’20/2/23/19/20/4/23/8′). Nie mogło się też obyć bez abstrakcyjnego humoru z Kopernikiem oraz Gagarinem na czele (’City Goes Metal’).
Jednak najmocniejszą stroną „[R-!-E]Lentless” jest nieludzka dokładność z jaką wiosła oraz bas kopiują połamaną rytmikę automatu perkusyjnego. Djentowe, łamiące żebra popisy przywodzą na myśl wspomniane już Fear Factory czy Godflesh którego zresztą bydgoski zespół doskonale coveruje w zamykającym płytę 'Crush My Soul’. Jednocześnie pomimo zdecydowanie industrialnego backgroundu, Kontagion nie zapomina o potędze drzemiącej w riffowości, która wespół z mrocznymi melodiami klawiszowymi tworzy tak kompletny utwór jak 'Vision: Destroy’, który najbardziej ucieszył moje thrashowe ucho.
Co tu dużo mówić – „[R-!-E]Lentless” totalnie mnie wgniótł w fotel i już po pierwszym jego przesłuchaniu czułem się jakbym oberwał w łeb hakiem rozpędzonej suwnicy. Klimat jaki Kontagion stworzył na swoim drugim longplayu jest czymś absolutnie niepowtarzalnymi i umiejscawiającym ten krążek w mojej ścisłej czołówce muzycznych odkryć tego roku! Kontagion jak sama jego nazwa wskazuje zaraża i wyniszcza organizm słuchacza już od pierwszego z nim kontaktu.
2. Trapped Underground
3. Scrape Out (The Existence)
4. Freedom In Denial
5. My Deepest Despise
6. We Won’t Need U
7. [„S.O.B.E.R.”] pt 2
8. Soul Embrace
9. 20/2/23/19/20/4/23/8
10. Vision: Destroy
11. [R-!-E]Lentless pt 1
12. [R-!-E]Lentless pt 2
Bonus tracki:
13. City Goes Mental
14. Traitor Appreciated
15. Crush My Soul
Wyro(c)k
0-10 Sad But True
11-20 Bad Reputation
21-30 Wild Thing
31-40 Satisfaction
41-50 Another Brick in the Wall
51-60 Proud Mary
61-70 Highway to Hell
71-80 2 Minutes to Midnight
81-90 Ace of Spades
91-100 Master of Puppets
- Pierwsze wrażenie9
- Instrumentarium9
- Wokal8
- Brzmienie9
- Repeat Mode9