Odpalamy “The Kindest of Deaths” i od razu jesteśmy zapraszani southernowym walcem do tanga w oparach dobrego whiskacza i dymu papierosów Marlboro. Jednak ten dance macabre nie trwa długo. Intro w postaci instrumentalnego ‘Wreckage, Part I’ to tylko zapowiedź tego co dopiero nadciąga i nie oddaje siły, jaką potrafi zdzielić między oczy całość krążka.
Z chwilowego odrętwienia wyrywa nas ryk Susła (to nie zabieg humorystyczny, naprawdę taki pseudonim ma wokalista). I od samego początku nie mamy wątpliwości skąd porównania do Anselmo z czasów jego najlepszej formy wokalnej. Mimo, że trafiają się jeszcze wolniejsze momenty przypominające ‘Wreckage, Part I’ (choćby to zwolnienie w ‘Leser Evil’) i zapraszające nas do southernowego tańca, to tak naprawdę te najbardziej dociążone momenty, z przyjemnie buczącym basem w tle i wywrzeszczanym z całych sił wokalem są najsilniejszym atutem całego krążka. Nie mówię tego wcale jako miłośnik moshu brzydzący się balladami Metalliki, ale po prostu jako fan muzyki nie tylko metalowej, któremu mimo tysiąca przesłuchanych płyt, po usłyszeniu ryku Wojtka Kałuży, włos jeży się na wychudzonej klacie. W jego głosie słychać niezaprzeczalną charyzmę.
Da się także usłyszeć znaczny postęp od czasu ostatniego długograja. „Jest podobnie, ale nieco inaczej”, jak to stwierdzili sami muzycy w jednym z wywiadów. Nie da się temu zaprzeczyć. Porównując „The Kindest of Deaths” z debiutem, nie da się przegapić dojrzałości jaką w ciągu tych 4 lat osiągnęli. Nie tylko w warstwie tekstowej, ale również instrumentalnej. Stempel zadziwia mnie swoimi umiejętnościami z każdym następnym albumem coraz bardziej. Chociaż nie ma w jego grze nic odkrywczego, ani takiego, co nie zostałoby wcześniej na różne sposoby przerobione, to jednak sposób w jaki potrafi zbudować klimat całego utworu swoimi zapadającymi w pamięć riffami sprawia, że jest on kluczowym trybem tej southernowej machiny. ‘Fury In Me’ okraszony jak zwykle w przypadku chłopaków, prześmiewczym teledyskiem, jest bodajże najlepszym przykładem w jak energetyczny duet potrafi wejść gitara i wokal. Niemal od samego początku głowa sama zaczyna podrygiwać w rytm, a ręce ruszają do gry na powietrznej perkusji. A jeśli już o tej prawdziwej mowa, to solidną pracę nie tylko niej, ale całej sekcji rytmicznej byłoby grzechem kardynalnym pominąć. Gdy wjeżdża powoli stonerowy i niemal psychodeliczny ‘Dull Knives and Dead Friends’, na dalszy plan odsuwa się gitara, by prym oddać pracy bębnów i przyjemnie buczącego basu.
‘Seeds and Stones’ dzieli nam album na połowy i zaczyna tę drugą. Po ciężkim klimacie ‘Dull Knives and Dead Friends’ stanowi akustyczny przerywnik w klimacie południa (aż się czuje leniwą atmosferę i pustynne słońce prażące w kark), a jednocześnie preludium do ‘The Greater Good’, w którym praca instrumentów nieco przystaje w kluczowych momentach, żeby Suseł mógł jeszcze raz popisać się hartowanym w dobrych trunkach głosem. Utrzymane w średnim tempie ‘Wreckage, Part II’ ma zadatki na kolejny singiel. Był to utwór, który za pierwszym przesłuchaniem najbardziej zapadł mi w pamięć. Z pewnością za sprawą wyśpiewanego (a raczej wycharczanego) refrenu, akustycznej gitary w środku i przemyślanej, melodyjnej solówki. Strzał w dziesiątkę Panowie! Numer tytułowy czerpie nieco z mrocznego klimatu ‘Dull Knives and Dead Friends’ i przekształca go w jeszcze bardziej ponurą opowieść. Epickie i mocne zakończenie.
O ile „Sex, Whiskey & Southern Blood” spędzaliśmy przy Jacku Danielsie w zakopconym salonie gdzieś na środku pustyni, tak “The Kindest of Death” zabiera słuchacza nieraz w o wiele mroczniejsze rejony, co nie znaczy, że nie daje na chwilę odsapnąć przy szklanicy ulubionego trunku wysokoprocentowego.
2. Crippled King
3. The Lesser Evil
4. The Fury In Me
5. Dull Knives and Dead Friends
6. Seeds and Stones
7. The Greater Good
8. Demon Days
9. Wreckage, Part II
10. A Painful Reminder
11. The Kindest of Deaths
Wyro(c)k
0-10 Sad But True
11-20 Bad Reputation
21-30 Wild Thing
31-40 Satisfaction
41-50 Another Brick in the Wall
51-60 Proud Mary
61-70 Highway to Hell
71-80 2 Minutes to Midnight
81-90 Ace of Spades
91-100 Master of Puppets
- Pierwsze wrażenie7
- Instrumentarium7.5
- Brzmienie8.0
- Repeat mode7