Doomster Reich to stosunkowo nowy projekt na naszej scenie. I choć tworzą go muzycy już ograni w kapelach death/black metalowych, swoim debiutem wprowadzili wiele świeżości na muzyczny rynek. Album ujrzał światło dzienne już w 2014 r. i wciąż zaskakuje swoją oryginalnością. Kto by pomyślał, że Markiz udzielający się w Deep Desolation i Architect of Disease, tak dobrze odnajdzie się w psychodeliczno stonerowych klimatach?
„The The League For Mental Distillation” łączy wiele nurtów, jednak fundament stanowi doom metal w swojej klasycznej formie. Inspiracje jakimi kierowali się muzycy to niewątpliwie proste sabbatowskie riffy i lekkość jaka cechuje twórczość Hawkwind. Hippisowskie zaś granie połączone z bądź co bądź surowymi partiami gitarowymi, pozwala przenieść się na zupełnie inne płaszczyzny muzyki.
Odpalając płytę powita nas dosyć prosty, jednostajny riff (‘John Woe’). Po niespełna minucie nabiera tempa. Wciąż bez udziwnień, lecz zdecydowanie surowiej przeradza się w solówkę. Ta z powrotem wraca do klasycznego, zasłyszanego już riffu. Pewne naleciałości z black metalu też mają tu swoje miejsce. Grane akordy jednoznacznie kojarzą się ze starym, dobrym brzmieniem w stylu chociażby – nie szukając daleko – Celtic Frost.
Dalej poziom wciąż jest wysoki. ‘I Ate Some Desert Diamonds’ wyraźnie przypomina klasyczne Black Sabbath. Przynajmniej na początku. Wibrujące zakończenie każdej sekwencji gitarowej i jej niskie nastrojenie wprowadzają nieco mroczniejszy klimat, a wchodzący wokal przywodzi mi na myśl dobrze znanego ‘Iron Mana’. Jest dużo głębszy i brudniejszy, ale podobieństwo nasuwa się samo.
Na uwagę zasługuje 'Comfort of Conscious Demise’, gdzie już po dosłownie kilku sekundach uderza nas nieco krzykliwy wokal, a także 'Pornosopher’s Dream’, który utrzymany jest w podobnej konwencji. Ale co ja wam będę spojlerować. Najlepiej przekonajcie się sami jak prezentuje się dość alternatywne granie, spod łap zagorzałych metalowców.
„The League For Mental Distillation” to dawka solidnego, niszowego grania okraszonego doom/stonerowym podejściem do muzyki. Fizyczny nośnik ukazał się w niewielkim nakładzie, zatem Ci, którzy są jego posiadaczami, bez wątpienia mogą cieszyć się statusem szczęśliwców. Mimo, że album nowością nie jest, to warto dołączyć go do swojej kolekcji, gdyż niekonwencjonalne podejście do klasycznych kanonów stanowi urozmaicenie dla polskiej sceny muzycznej.
02.I Ate Some Desert Diamonds
03.Comfort of Conscious Demise
04.Pornosopher’s Dream
05.I’ll Shoot You Down
06.In Storms
Wyro(c)k
0-10 Sad But True
11-20 Bad Reputation
21-30 Wild Thing
31-40 Satisfaction
41-50 Another Brick in the Wall
51-60 Proud Mary
61-70 Highway to Hell
71-80 2 Minutes to Midnight
81-90 Ace of Spades
91-100 Master of Puppets
- Pierwsze wrażenie8
- Instrumentarium8
- Wokal8
- Brzmienie9
- Repeat8