Internet jest miejscem magicznym dla fanów muzyki. Dzięki obszernej bazie, można poznać setki nowych zespołów, o których wcześniej nie miało się pojęcia. Tyczy się to debiutów, jak i wyjadaczy. Rozrzut jest wręcz ogromny O zespole Black StoneCherry sam dowiedziałem się praktycznie przypadkowo, przeglądając propozycje, którymi zarzucał mnie YouTube.. Wystarczył jednak jeden utwór, żebym totalnie wsiąknął w ich twórczość. W Polsce praktycznie nieznani, w Stanach są fenomenem. Najnowszy album „Magic Mountain” jest świetną okazją do zapoznania się z muzyką proponowaną przez zespół.
Pierwszy utwór i od razu dostajemy porządnego kopniaka energii. Chłopaki są mistrzami w tworzeniu zdecydowanie mocnych i przebojowych riffów. W zasadzie dzieje się tak, przez większą część albumu, z nielicznymi wyjątkami, gdzie jest możliwość odetchnięcia. Takie utwory jak ‘Holding On… To Letting Go’, czy chociażby singlowy ‘Me And Mary Jane’ to solidni przedstawiciele hardrockowego brzmienia z domieszką niesamowicie przemyślanej melodyjności. I tak w zasadzie wyglądają utwory na ‘Magic Mountain’. Jest ciężko, a jednocześnie człowiek może fajnie się pobujać przy refrenach.
Duża w tym zasługa produkcji. Jeśli kiedykolwiek ktoś chciałby wyprodukować album, niech bierze przykład z Black Stone Cherry i zatrudni tego samego faceta. Zapomnijcie o wygładzonym brzmieniu, dostosowanym do radia. Mogę się narazić fanom klasyki, ale tutaj jest naprawdę brudno i soczyście.
Same gitary, to tylko połowa sukcesu. Możliwości wokalne Chrisa Robertsona zdecydowanie można przydzielić do kategorii ponadprzeciętnych. Facet ma wyjątkowo głęboki i charyzmatyczny głos, który zdecydowanie nadaje ciężkości dla melodyjnych refrenów. Co ważne, odnajduje się przy ostrzejszych kawałkach jak i pięknych balladach, czego świetnym przykładem jest ‘Runaway’.Solówki? Esencja Rock’nRolla. Przemyślane, dopracowane – czuć, że nie są wymuszone, tylko faktycznie poświęcono wiele czasu, by były dopieszczone do perfekcji. A to już świadczy o klasie zespołu.
Można powiedzieć, że warstwa liryczna w przypadku tej kapeli ma mniejsze znaczenie. Teksty są napisane na poziomie, jednakże momentami na tematy wręcz banalne. Są raczej zapełniaczem, niż czymś, przy czym można się przez chwilę pomyśleć i zinterpretować na różne sposoby. Ale zastanawiając się przez chwilę, można odnieść wrażenie, że nie jest to rażąca wada tego albumu. Rock’nRoll to czyste szaleństwo i niech tak pozostanie w tekstach zespołu.
Odkrywanie nowych brzmień jest dla mnie czymś w rodzaju rytuału. Black StoneCherry udowodnił, że poszukiwania mogą być owocne. Jeżeli szukacie konkretnej dawki hardrocka, okraszonej rock’nrollowymi tekstami w domieszce ze świetnym wokalem – zdecydowanie dobrze trafiliście. Jeden z faworytów muzycznych 2014 roku. Warto przesłuchać!
2. PeacePipe
3. Bad Luck& Hard Love
4. Me And Mary Jane
5. Runaway
6. Magic Mountain
7. NeverSurrender
8. Blow My Mind
9. Sometimes
10. Fiesta Del Fuego
11. Dance Girl
12. Hollywood In Kentucky
13. Remember Me
0-10 Sad But True
11-20 Bad Reputation
21-30 Wild Thing
31-40 Satisfaction
41-50 Another Brick in the Wall
51-60 Proud Mary
61-70 Highway to Hell
71-80 2 Minutes to Midnight
81-90 Ace of Spades
91-100 Master of Puppets
- Pierwsze wrażenie
- Instrumentarium
- Wokal
- Brzmienie
- Repeat mode