Jeśli interesujecie się death metalem, a przy okazji było wam dane obserwować rozkwit tego gatunku na przełomie lat 80. i 90., to z pewnością pamiętacie jakie poruszenie swoimi wydawnictwami wywołał Nocturnus, w szczególności debiutem „The Key”. Była to techniczna muzyka, zespół nie bał się używać klawiszy, co wtedy było prawdziwie nowatorskim podejściem w tej stylistce, a w warstwie tekstowej znalazło się miejsce dla tematów związanych z sci-fi.
A pamiętacie też następny album „Thresholds” i jego okładkę? To teraz przyjrzyjcie się tej, która zdobi drugą i recenzowaną w tym miejscu płytę Nucleus (ukaże się ona 14 czerwca). Nie są one co prawda takie same, ale klimat jakby podobny – to w sumie taka jej siostra. A logotyp? Wygląda tak, jakby logo Nocturnus zderzyło się z tym, którego kiedyś używał Voivod i z tej randki wyszło to znajdujące się na wszystkich materiałach Nucleus. Do tego w tekstach dominuje sci-fi, a chłopaki z wietrznego miasta, czyli z Chicago, grają techniczny death metal wzorowany nie tylko na wspomnianym wcześniej Nocturnus – ich wielką inspiracją jest też fiński Demilich. Do tego dorzucić można jeszcze Gorguts, Atheist, Morbid Angel i obraz muzyki sam się klaruje.
Zatem nastawić należy się na różnego rodzaju połamańce, dysonanse i karkołomne zmiany. Kwartet już od samego początku oznajmia, że prosto nie będzie. Zaczynający się od dźwięków nieprzesterowanej gitary ‘Arrival’ powoli się rozwija i obfituje w takie dysonanse, że momentami ma się wrażenie, że instrumenty nie zostały należycie nastrojone albo że każdy z muzyków gra jednocześnie inny utwór. Bliskie jest to kakofonii, ale ten zabieg jest zamierzony i daje nieźle zakręcony efekt. Pod tym względem to najbardziej cudaczny kawałek na tym albumie. Jednak inne też nie odstają od niego. W tytułowym oprócz ciężkich riffów nie brakuje również tych wykręcających człowieka we wszystkie strony zagrywek, co cechuje zresztą każdą kompozycję na „Entity”. Mimo wszystko Nucleus daje też nieco wytchnienia dla uszu w nieco bardziej stonowanym i klimatycznym ‘Approach’. Zespół nawiązuje także do bardziej bezpośredniego oblicza death metalu w ‘Dominion’. Ten utwór zahacza trochę o uderzenie spod znaku Asphyx, Incantation czy Bolt Thrower. Podobnie jest w ostatnim na płycie ‘Timechasm’, który stanowi idealne zamknięcie tego krążka.
Na całe szczęście, co dla mnie jest wielką zaletą, „Entity” trwa ponad 38 minut. Przy tego typu muzyce nadmierna długość materiału mogłaby zmęczyć, a tak jest w sam raz. Wspomnę jeszcze, że jest to koncept album i teksty łączą się w jedną historię. Toteż szykujcie się na dawkę niecodziennych dźwięków i zawiłych aranżacji, jeśli takie granie wam miłe.
2. Entity
3. Uplift
4. Mobilization
5. Approach
6. Outpost
7. Dominion
8. Timechasm
Wyro(c)k
0-10 Sad But True
11-20 Bad Reputation
21-30 Wild Thing
31-40 Satisfaction
41-50 Another Brick in the Wall
51-60 Proud Mary
61-70 Highway to Hell
71-80 2 Minutes to Midnight
81-90 Ace of Spades
91-100 Master of Puppets
- PIERWSZE WRAŻENIE8
- INSTRUMENTARIUM9
- WOKAL8.5
- BRZMIENIE9
- REPEAT MODE8