Gitarzysta Black Sabbath, Tony Iommi, rozmawiał niedawno z portalem The Coast. W rozmowie zostały poruszone m.in. kwestie powrotu zespołu i wydanego w 2013 roku albumu ,,13”, jak również temat Billa Warda. Najciekawsze wypowiedzi muzyka tłumaczymy poniżej.
Tony wspomniał o pracy nad ostatnim albumem Black Sabbath:
Nie wiem, czy posiadam jakieś starożytne sekrety na brzmienie, ale, w gruncie rzeczy, podeszliśmy do tego i zrobiliśmy to tak, jak we wczesnych latach. Rick widział nas robiących album w starym stylu, bez dużej ilości efektów i dogrywek, bez długiego dłubania i robienia wszystkiego tak, żeby brzmiało lepiej. Chciał, żeby brzmiało to tak, jakbyśmy to grali. Łącznie z pomyłkami i tego typu rzeczami.
Iommi, zapytany o współpracę z Rickiem Rubinem, który znany jest ze swojego specyficznego podejścia do pracy w studiu, odpowiedział:
On ma swoją odrębność. Zdziwiło nas to, że nie miał on tego samego poczucia humoru co my. Dopiero później zdał sobie sprawę z tego, czy mu się to podoba, czy nie.
Została też poruszona kwestia choroby Tony’ego, o której gitarzysta poinformował fanów na początku 2012 roku:
Ozzy i Geezer byli dla mnie bardzo pomocni. Gdy pisaliśmy materiał na ,,13″, dużo rzeczy robiliśmy w moim domowym studiu. To było bardzo użyteczne, ponieważ mogłem jednocześnie przechodzić przez zabiegi i mieć je na miejscu. Nawet jeśli nie byłem w stanie po nich pracować, mogłem powiedzieć im o tym, a oni mówili coś w stylu: „W porządku. Nie przejmuj się.” To pomagało mi nawet wtedy, gdy mogłem już grać. Poprzez śmiech i żarty mogłem oderwać się od tego problemu.
Muzyk wypowiedział się również na temat reaktywacji Black Sabbath:
Odgrażaliśmy się przez wiele lat. Musiał nadejść ten czas, inaczej nigdy by się to nie wydarzyło. Musieliśmy w to wejść i to zrobić – każdy był bardzo entuzjastycznie nastawiony, nie widziałem tak napalonego Ozzy’ego od wielu lat.
W wywiadzie padło też pytanie na temat Billa Warda, oryginalnego perkusisty Black Sabbath, który nie brał udziału w pracy nad najnowszym albumem zespołu, tłumacząc to niekorzystnym dla niego kontraktem:
Nie wiem, jak wygląda ta sprawa. Zabawne jest to, że kilka dni temu dostałem e-maila od Billa. To wielka szkoda, że nie chciał zrobić tego w tym czasie. Nikt nie był tym bardziej zasmucony, niż my. Chcieliśmy, żeby Bill wziął udział w nagrywaniu płyty, ale musieliśmy iść dalej. Z drugiej strony, wciąż będziemy na niego czekać. To nami wstrząsnęło, byliśmy zszokowani. Ale kto wie, może pewnego dnia znów zagramy razem.
Pełen wywiad możecie przeczytać pod tym linkiem.