Jeśli byliście w poprzednim roku na koncercie Żelaznej Dziewicy we Wrocławiu, to wiecie, że pomimo upływu lat panowie są w świetnej formie. W rozmowie z Metro, manager zespołu – Rod Smallwood – wyjaśnił, w jaki sposób Iron Maiden przez tyle lat utrzymuje się na szczycie.
38 lat i ta liczba wciąż rośnie… jaki jest sekret długowieczności Maiden?
Nie chodzimy późno spać, nie upijamy się i nie robimy rzeczy, których nie powinniśmy robić! Myślę, że to jedyna różnica. Jednak podejście do koncertowania mamy wciąż takie samo, a fani także się nie zmieniają. Oczywiście teraz gramy dla większej liczby osób, jednak jeśli coś dobrze działa, to nie należy tego zmieniać. Zespół jest w formie, jednak 20 lat temu byliśmy bardziej niegrzeczni.
Twoje pierwsze spotkanie z chłopaki miało miejsce w Hammersmith. Jak je wspominasz?
Steve Harris przyszedł do mnie i powiedział „Paul został aresztowany, co powinniśmy zrobić?”. Byliśmy na The Swan Hammersmith, gdzie przyszło może około 30 dzieciaków. Jednak Steve powiedział „Musimy zagrać”. Taki jest etos pracy tego zespołu. Zapytałem „Umiesz śpiewać?”. Odpowiedział, że niezbyt, jednak namówiłem go, żeby spróbował. Zapytałem go, czy zna słowa utworów, na co odpowiedział mi, że napisał je wszystkie, więc to oczywiste. Tak właśnie poznałem Iron Maiden.
Oglądałem Steve’a i Dave’a patrzących w stronę publiczności z taką pasją i determinacją, jakich nie widziałem nigdy wcześniej. To było coś wyjątkowego i kiedy widzę ich na scenie po tylu latach, to wciąż dostrzegam to w ich oczach.
A jak rozpoczęła się Wasza przygoda z Iron Maiden?