Kariera legendarnego Black Sabbath wielkimi krokami zmierza ku końcowi! Formacja na przełomie stycznia i lutego zagra jeszcze siedem pożegnalnych koncertów, z czego dwa ostatnie odbędą się w rodzinnym mieście kapeli, Birmingham.
Podczas wywiadu dla brytyjskiego magazynu Kerrang, muzycy kapeli zostali zapytani, czy żałują czegoś, co wydarzyło się w ciągu ostatnich 50-ciu lat ich kariery. Pierwszy głos zabrał wokalista Ozzy Osbourne:
Mówisz o moim pieprzonym życiorysie! Wiele razy zrobiłem z siebie idiotę. Teraz już nie piję przez cztery lata, podobny okres czasu nie zażywam narkotyków, ale gdy jeszcze korzystałem z tych rzeczy na każdym kroku zachowywałem się jak idiota.
Gitarzysta Tony Iommi natomiast uważa, iż nie warto sobie tym zaprzątać głowy, a każda decyzja miała swój powód:
Zawsze myślisz, że istnieje wiele rzeczy, które chciałbym zrobić, ale czy naprawdę ma sens robienie ich w miejscu, w którym znajduję się obecnie? Mógłbym powiedzieć: „Och, żałuję, że we wczesnych latach korzystałem z tych wszystkich narkotyków”. Jestem jednak zdania, że każda decyzja ma swój powód, a niektórych rzeczy trzeba się nauczyć, chociażby po to, by przejść do następnego etapu. Mogę narzekać, ale każda decyzja miała swój powód!
Nietypowe podejście prezentuje również basista Geezer Butler, który jest przekonany, że wszystko co się wydarzyło jest dziełem przeznaczenia:
Trudno powiedzieć, bo wierzę w przeznaczenia, a coś nieustannie nas chroniło i prowadziło. Są rzeczy, z których mógłbym być niezadowolony, np. oszukanie nas w latach 70 itp. […] Zdałem sobie jednak sprawę, że wszystkie rzeczy dzieją się z jakiegoś powodu, a my nie możemy zmienić nic, dlatego też nie żałuję niczego. Zawsze dbaliśmy o naszą przyjaźń, spędziliśmy razem wiele tras. Po prostu wiele ze sobą przeszliśmy, łączą nas bardzo silne więzi.