Lutowe wydanie magazynu Sweden Rock dedykowane jest frontmanowi Motörhead, Lemmy’emu, który zmarł w grudniu w wieku 70 lat. Czasopismo pełne jest historii o legendarnym muzyku oraz zawiera wiele wywiadów z osobami, które przez długi czas towarzyszyły mu w muzycznej podróży. Jednym z nich jest Mikkey Dee, który bębnił na perkusji w Motörhead od 1992 roku. Oprócz wspomnień związanych z Lemmym Mikkey opowiada również o swoich planach na przyszłość. Najciekawsze fragmenty wywiadu przeczytacie poniżej.
O tym, co wywarło na nim największe wrażenie podczas pogrzebu Lemmy’ego:
Widok pustych butów Lemmy’ego, które tam stały. Na środku umieszczono kilka zdjęć i jego kapelusz, ale najmocniej zapamiętałem te buty. Puste. Wiem, jak dużo znaczyły one dla niego. Nosił je cały czas. Nie czuł się komfortowo, jeśli nie miał ich na nogach. A na pogrzebie one wciąż tam stały, puste – to uderzyło we mnie najmocniej… Ciężko było na to patrzeć. Równie ciężko było też słuchać wszystkich przemówień. Wielu ludziom łamał się głos. Dave Grohl też miał ciężko. To dobrze, że nie było tam Phila (Campbella, gitarzysty Motörhead, przyp. red.) – prawdopodobnie nie byłby w stanie tego wytrzymać.
O tym, czy Lemmy brał speed aż do swojej śmierci:
Nie wiem, czy chcę mówić o tym, co Lemmy robił, a czego nie. Mogę powiedzieć tyle: Lemmy rzucił wszystko na całkiem długi okres, bo był w gruncie rzeczy zszokowany, gdy podupadł na zdrowiu w 2013 roku. Wiem, że powiedział mi tylko: „W dniu, w którym spróbujesz narkotyków, zostaniesz kurwa wylany.” (śmiech) Nigdy nie brałem dragów. Piłem sobie moje piwo, ale Lemmy mógł być pewny, że nigdy nie wezmę się za narkotyki. Jeśli bym tak zrobił, wszystko legło by w gruzach.
O kłótniach z Lemmym:
Wiele lat temu zastąpiłem jego zwykłą Colę w garderobie Colą Zero i jakąś dietetyczną. Powiedziałem ekipie, żeby nie dawali mu zwykłej Coli. Lemmy uważał, że to do dupy, jeśli wtrącałem się w taki sposób, ale co miałem zrobić? W tamtym czasie Lemmy miał gdzieś swoją cukrzycę… Przechodziłem przez tę samą sytuację z moim ojcem, więc wiedziałem, jak duże znaczenie mają takie rzeczy. Powiedziałem: „Nie minie dużo czasu, zanim utną ci obie nogi i wylądujesz na wózku.”
O tym, czy występ ku czci Lemmy’ego z udziałem Mikkey’a, Phila Campbella i Eddiego Clarke’a może dojść do skutku:
Tak, coś takiego na pewno się wydarzy, ale nie mam pojęcia, kiedy. Wszystko musi ostygnąć, a na razie nie nadszedł jeszcze dobry czas na takie przedsięwzięcie. Jeśli chodzi o mnie, to chciałbym poczekać chwilę na to, aż będzie takie zapotrzebowanie. Fani jedli hamburgery przez 40 lat, więc może przez rok po śmierci Lemmy’ego nie będą mieli na nie ochoty. Tak właśnie spoglądam na naszą muzykę – koncertowaliśmy przez tak wiele lat, że musi minąć trochę czasu, aż fani powiedzą: „Kurwa, naprawdę chciałbym posłuchać jakichś fajnych kawałków Motörhead na żywo.”
Myślę, że nie było stosowne, gdy Dio Disciples wyruszyło w trasę pół roku po śmierci Ronniego Jamesa Dio. Chcę, żeby było zapotrzebowanie na Motörhead, to po pierwsze. Potem może dojdzie do czegoś pomiędzy mną, Philem i Fast Eddiem plus dodatkowo dwoma lub trzeba gwiazdami, które kochają muzykę Motörhead. Wszystko zależy jednak od właściwego miejsca we właściwym czasie.
O tym, czy Dee chciałby dołączyć ponownie do Kinga Diamonda, w zespole którego grał w latach 1985-1989:
Nie wiem. King ma Matta Thompsona, który jest świetny i gra z zespołem od naprawdę wielu lat (od roku 2000 – przyp. red.), więc to zależne od Diamonda. Myślę jednak, że ponowne zagranie z nimi sprawiłoby mi wiele frajdy. Byłoby świetnie, ale nie chcę stawać na drodze temu zespołowi. To coś, o czym oni sami muszą zadecydować. Gdy grałem w Motörhead, na Lemmym była duża presja, aby przywrócić do składu Phila Taylora i Fast Eddiego. Lemmy nie chciał nawet o tym słuchać.
Pomimo faktu, że wraz ze śmiercią Lemmy’ego Motörhead zakończył działalność, Mikkey nie przechodzi na emeryturę – perkusista oznajmił niedawno, że zasili skład Thin Lizzy podczas planowanej na lato trasy.