W wywiadzie dla The Classic Metal Show (audio poniżej) Jason Newsted zapytany został m.in. o swoje odczucia w zw. z dokumentem „Some Kind of Monster”, który Metallica wydała w parę lat po jego odejściu. Jak każdy fan pamięta, Metallica przechodziła wtedy przez poważne turbulencje i ukazanie zakulisowych rozgrywek w całej okazałości podzieliło opinię w metalowym światku co do tego, czy powinni byli się tak obnażać. Zespół w swoim dokumencie nie był też wtedy zbyt pobłażliwy dla Jasona, w zw. z czym trochę go to bolało, bo jego zdaniem nie zasłużył na takie traktowanie. Tłumaczenie jego słów w dalszej części artykułu.
Ja rzecz jasna nie byłem już wtedy w zespole i nie miałem już nic do powiedzenia w procesie decyzyjnym, czy czymkolwiek, a ponieważ sprawy osobiste zachowuję dla siebie, zrobienie czegoś takiego i obnażenie się na takie sposoby – nie zgadzałem się z tym. Ale jak mówiłem – to nie była moja decyzja; dawno mnie już wtedy nie było. Myślę, że było tam trochę dość nieprzyjemnych scen.
Zawsze starałem się zachować wyższe standardy w tym wszystkim i nadal tak pozostanie. Nigdy nie zapomnę, że Metallica dała mi szansę stania się kim jestem, posiadania kariery i rozmawiania z wami teraz o swojej nowej muzyce – wszystkich tego typu rzeczy.
Ale owszem, niektóre z tych decyzji, których dokonano odnośnie odsłonięcia swoich wewnętrznych działań w taki sposób, myślę, że były niekorzystne. To nie miało zbytniego sensu wziąwszy pod uwagę jakim byliśmy zespołem. Zawsze potrafiliśmy rozwiązać wszystkie swoje problemy wewnątrz obozu; byliśmy dość twardą ekipą przez długi, długi czas… Więc robienie takich rzeczy i ukazywanie tych słabości w ten sposób nie było konieczne – naprawdę nie potrzeba ludziom wiedzieć takich rzeczy. Brak szacunku jaki mi okazywali i wszystkie te rzeczy, to było dawno temu i tak, trochę mnie to bolało, gdy obejrzałem to po raz pierwszy. Pomyślałem, „Dlaczego ci goście to robią? Nie rozumiem, co takiego zrobiłem, że na to zasłużyłem.”
Notka redakcyjna (przykłady):
W filmie miał np. miejsce taki dialog:
Kirk Hammett: Więc jaka jest rola Jasona w tym wszystkim?
James Hetfield: Co? Kogo?
Marc Reiter: OK, dobra, tzn… Nie wydaje mi się, aby Jason miał jakąkolwiek rolę.
Cliff Burnstein: Stracił status ikony, gdy odszedł z Metalliki.
***
Lars w wywiadzie z 2003r. stwierdził, że Jason wydaje mu się 'zagubiony’ dołączając do Ozzy’ego i robiąc naraz inne rzeczy jak Voivod, na co Jason odpowiedział mu, że „może pocałować go w dupę” i że „gdyby Lars był dość dobry, sam dołączyłby do Ozzy’ego” .
***
W innym momencie filmu Lars stwierdza, że „nie chce skończyć jak Jason”, a w słynnym klipie z „he left the fucking band„ nie rozumie, dlaczego Jason czuje się dotknięty, skoro sam odszedł z zespołu, nie widzi swojego w tym udziału (w wywiadzie z 2010r. cofnął te słowa i przyznał, że mieli sporo winy przez to, jak go traktowali, podobnie reszta przy innych okazjach).
httpvh://www.youtube.com/watch?v=FtpSkGOG-Ww
Zawsze pierwszy pojawiałem się na miejscu, a wychodziłem ostatni, pracowałem bardzo ciężko dla zespołu i nigdy, NIGDY nie przedkładałem niczego innego przed zespół. On zawsze był moim pierwszym priorytetem. Np. ominęło mnie nieco całkiem istotnych rzeczy – spraw takich jak żegnanie bliskich przyjaciół i członków rodziny i innych ważnych rzeczy, w których naprawdę powinienem był brać udział, ale zamiast tego jechałem udzielić wywiadu, albo zrobić sesję zdjęciową, albo wiozłem taśmę-matkę przez cały kraj, bo nikomu innemu się nie chciało – ’każcie to po prostu zrobić Jasonowi’ – tego typu rzeczy, zespół zawsze był dla mnie najważniejszy. A oni zapominając o tym tak szybko… nie wiem, czy próbowali się wspólnie po prostu odegrać się na mnie, czy co. Jest w grupach, czy zespołach takie coś, że gdy kogoś nie ma i nie może się bronić, cała reszta używa sobie na tym. Myślę, że to dość powszechne w zespołach itd.
Coś, z czego ludzie chyba nie zdają sobie sprawy, o ile sami nie są członkami grup albo nie mają dobrej ekipy w pracy, czy czegoś takiego, to że tam gdzie odnosi się sukces zawsze musi być zawór ciśnieniowy. A zwłaszcza, gdy w grę wchodzi tyle męskich ego – musi być ujście i musi być zawór ciśnienia. Ja byłem takim zaworem ciśnienia i nie wiem, czy jakiś teraz jeszcze mają.
Tak więc to wszystko naprawdę sprawiło, że byłem tym, czym byłem, jeśli chodzi o domniemaną przeze mnie rolę, jaką odgrywałem w zespole. Kiedy to ONI pchali mnie naprzód do robienia rzeczy, których nikt inny nie chciał robić, nie mieli pojęcia, że to budowało we mnie spory charakter, który mam teraz – umiejętność bycia człowiekiem dla ludzi i emocjonalne predyspozycje i takie tam. Nie podobało mi się to wtedy, ale patrząc teraz wstecz nie zmieniłbym niczego, ponieważ to doprowadziło mnie tutaj, gdzie teraz jestem.
A to po prostu tutaj zostawimy 🙂
httpvh://www.youtube.com/watch?v=f8nSdWwKfmE
httpvh://www.youtube.com/watch?v=Ea63wqXwhbg