Ciąg dalszy rozmowy z USA Today, której fragment publikowaliśmy wcześniej. Lars i Lou odpowiadają na pytania w zw. z dzisiejszą premierą „Lulu” w Stanach, odpowiadając m.in. na gniew fanów.
O tym, czy Lulu to album Metalliki:
[Lars:] Nie, nie, nie, w ogóle. To jednorazowy projekt. Nowy zespół.
O demówkach, które początkowo dostali od Reeda:
[Lars:] Żadnej perkusji, żadnych gitar, żadnych wyczuwalnych rytmów, czy nut. Same te dźwiękowe przestrzenie, niezwykle piękne. I Lou recytujący te mocne słowa. To było tak głębokie. Zadzwoniłem do Lou i powiedziałem, 'Nie wiem, dokąd to nas zaprowadzi, ale wchodzimy w to.’ Lou przybył tydzień później z (producentem) Halem Willnerem, żeby zobaczyć nasze studio. W ciągu godziny zaczęliśmy nagrywanie.
O pracy z Metalliką:
[Reed:] Są moimi metalowymi braćmi krwi. Są bardzo odważni i potrafią grać. Niełatwo się ze mną gra. Część (Lulu) brzmi łatwo, a jest w istocie bardzo trudna. Wielu naprawdę fajnych gitarzystów nie potrafi tego zagrać. Akademickość to z nich wypleniła.
O HQ Metalliki:
[Reed:] Gdybym miał pieniądze, zbudowałbym studio dokładnie jak ich, gdzie wszyscy siadają w kole. Gdybym mógł zrobić, co chcę, powystrzelałbym resztę i wrzucił do Hudson. Wsadzają wszystkich do izolowanych kabin. To dlatego cyfrowe nagrania brzmią jak puzzle z dźwięków. Po prostu nagraj to i idź sobie.
O impulsywnym i spontanicznym podejściu Metalliki do Lulu:
[Lars:] Nie chcesz tego nazbyt przemyśleć. Dla tych z nas, którzy umartwiają się nad szczegółami, wyzwaniem było skoczyć bez siatki zabezpieczającej. W jednym kawałku zaczęliśmy trafiać w sedno po dwóch podejściach, a Lou powiedział, 'Mamy to. Nigdy tego już tak nie zaśpiewam.’
O gniewie fanów z powodu tego albumu:
[Reed:] [Fani Metalliki] grożą, że mnie zastrzelą, a to tylko za to, że się pojawiłem. Nawet jeszcze nie słyszeli płyty [oh, naiwny Lou – red.], a wymyślają dla mnie kolejne różne formy tortur i śmierci. Ja nie mam żadnych fanów. Po 'Metal Machine Music’ (z 1975r.) wszyscy odeszli. Kogo to obchodzi? Siedzę w tym zasadniczo dla zabawy, jaką mi to daje.
[Lars:] W 1984r., gdy hardcorowi fani Metalliki usłyszeli akustyczne gitary w 'Fade To Black’, w metalowej społeczności nastąpiła nuklearna zagłada. Od tego czasu było wiele więcej [takich przypadków]. To jest coś, czego wcześniej nigdy nie słyszeli. Nikt nie słyszy rytmu, ani nie dostarcza poezji tak jak Lou. To nie jest dla wszystkich, ale uważam, że to fantastyczna płyta.”
Reed uznaje Lulu za swoje najlepsze dzieło obok The Raven z 2003r. (śpiewano-mówione interpretacje Edgara Alana Poe) i dodaje (grozi nam?):
[Reed:] Nikt nie chce Lulu 2, ale w Radio Lou, w mojej głowie, gdzie słyszę te kawałki, chcę tego więcej.
James Hetfield ponadto powiedział The Pulse of Radio, że nie chciał wiedzieć niczego o sztuce, a zdał się na przewodnictwo Reeda:
„Dostrzegliśmy jego wizję przez niego. I nie chciałem oglądać sztuki, nie chciałem niczego czytać, patrzeć na filmu, „Puszkę Pandory”, albo czytać którejkolwiek z książek. Chciałem po prostu poczuć to poprzez Lou, ponieważ on w zasadzie streścił wszystkie te informacje i wydawało się to już dość zagmatwane. Były tego ze trzy lub cztery różne wersje, a on złożył je razem w swoją współczesną tego poezję.”