Wokalista Metalliki ostatnio zdradził, w jaki sposób zespół dobiera supporty. Tym razem znów porusza tematykę wyborów.
W tym wypadku chodzi jednak o wybory dokonane przez grupę w przeszłości. Wiemy już, że muzyk nie przepada za czytaniem komentarzy, ale jak jest w przypadku odbierania zarzutów od fanów, którzy twierdzą, że Metallica się sprzedała? Między innymi o tym, w wywiadzie z Andym Hallem, opowiadał James Hetfield:
Z perspektywy czasu łatwo jest zauważyć, w jaki sposób dokonywaliśmy właściwych wyborów. Pewne rzeczy nie dzieją się bez powodu. Kiedy patrzysz wstecz, to myślisz sobie, że nawet w przypadku utworu 'Fade to Black’ ludzie denerwowali nas, pokazując nam środkowy palec. Mówili: „Sprzedaliście się! Jesteście beznadziejni!”. Później był „Black Album” i 'Nothing Else Matters’. Było też ścięcie włosów czy cokolwiek, wszystko mogło spowodować taką reakcję. To samo z graniem na Lollapalooza w 1996 r. Pamiętam te teksty w stylu: „O mój Boże! To jest szok, horror! Spalę wszystkie moje płyty Metalliki.”. Kiedy jednak wracasz myślami do przeszłości, to myślisz sobie: „Wiecie co? Robiliśmy to, ponieważ czuliśmy, że to jest dobra rzecz.”. To jest tak proste jak to, że jesteśmy artystami w podróży. Jeśli chcesz być z nami w tej wędrówce, proszę, dołącz. Tylko za dużo nie narzekaj, ok? [Śmiech]
Wokalista odniósł się także do swoich relacji z Larsem:
Lubię grać na perkusji. Umiejętność grania na niej zawsze była moją dobrą stroną. Lars jest dobry w pisaniu riffów, a ja w bębnieniu. To tak, jakbyśmy pomagali sobie. Ja chcę być perkusistą, on chce być wokalistą, to naprawdę niezła kombinacja! [Śmiech] Pomagamy sobie wzajemnie, kiedy czujemy się odrobinę znudzeni. Teraz jesteśmy w takim punkcie, kiedy wszelkie sugestie odbieramy nieco lepiej niż kiedyś. [Śmiech]