„Hardwired…To Self-Destruct” jest dziesiątym studyjnym krążkiem w dorobku grupy, który ujrzał światło dzienne w listopadzie zeszłego roku. Od tego czasu sporo się mówi na jego temat.
Kwestia pisania utworów na tą płytę była poruszana już kilka razy. Robert Trujillo opowiadał o tym, że większy udział w tym zakresie miał w przypadku „Death Magnetic”. Kirk Hammett również nie udzielał się na ostatnim wydawnictwie, co tłumaczył jakiś czas temu także wokalista – James Hetfield. Tym razem głos w tej sprawie zabiera sam zainteresowany, który mówił dla Bailey and Southside Podcast:
Nie wiem, co się stało. Jednak wiesz co? Teraz siedzę na samym szczycie muzyki. Mam to totalnie zrekompensowane. Chcesz pisać coś, co daje ludziom szczęście, przyjemność, cokolwiek… Chcesz tworzyć muzykę. Uważam, że kiedy to osiągniesz, to jest to prawdziwy sukces. Kiedy możesz pomóc komuś poprzez muzykę i stworzyć coś. Nie chcę naprawdę nazywać tego muzycznym produktem. Jednak jeśli możesz pojawić się z doświadczeniem, które będzie jeszcze przez długi czas później pomagać ludziom, przynosić im zabawę oraz szczęście w jakikolwiek mały sposób, to jest to niesamowita rzecz. Dla mnie to jest niemal duchowe.
Muzyk został także poproszony o wyróżnienie największej zmiany w zespole, jaka zaszła na przestrzeni wszystkich lat:
To był moment, kiedy wszyscy zostaliśmy ojcami, jakieś 8-10 lat temu. To nas wprowadziło na nowy poziom odpowiedzialności. Zaczęliśmy mieć więcej egzystencjalnych myśli, więcej rozważań na temat naszej śmiertelności itd. Jednak myślę, że największymi zmianami, innymi niż muzyka, były te związane z faktem, że jesteśmy coraz starsi, bardziej dojrzali, przypuszczalnie bardziej dojrzali… Jednak wiem, że teraz czuję się sam ze sobą lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Wiele zawdzięczam temu, że po prostu lubię grać na gitarze. Nadal naprawdę to kocham i się tym cieszę tak bardzo, jak nigdy dotąd. Zarówno graniem na żywo, na scenie, w zespole.