Ex-wokalista Stone Temple Pilots, który wystartował właśnie z nowym projektem Scott Weiland & the Wildabouts, już podpadł publiczności.
Grupa zaledwie miesiąc temu rozpoczęła trasę po USA promującą najnowszą płytę „Blaster”, która ukaże się już we wtorek. Oprócz uczestnictwa w koncercie, fani mają także możliwość wybrania coraz powszechniejszej ostatnio opcji „Meet & Greet”. Jak się okazuje, nie wszystko przebiega jednak po myśli osób, które wydały 150$ za możliwość spędzenia czasu ze Scottem po koncercie.
Z relacji trzech różnych fanów wynika, że po występie w Bostonie Weiland zachowywał się co najmniej dziwnie, lekceważąco i obraźliwie:
Podszedłem do niego i gdy mówiłem, objął mnie ręką i rzekł bezpośrednio: Miejmy już to gówno za sobą. Gdy fałszywie uśmiechałem się do zdjęcia, nie mogłem uwierzyć w to, co przed chwilą padło z ust mojego bohatera. Czuję się tak bardzo oszukany, wydając tak wiele pieniędzy przez te wszystkie lata wspierając jego muzykę.
Inny fan dodał, że wokalista wykrzyknął do niego ni stąd ni zowąd „Possijmy fiuta!”. Po 10 sekundach i zrobieniu pamiątkowej fotki zakończyło się ich przyjemne spotkanie.
Kontrowersyjny muzyk zdążył już przeprosić za swoje zachowanie, które odbiło się szerokim echem w zagranicznych serwisach i na swoim facebooku umieścił oświadczenie:
Chciałbym szczerze przeprosić fanów, którzy byli obecni na pokoncertowym spotkaniu w Bostonie. Jestem zażenowany swoim zachowaniem i rzeczami, które powiedziałem. Fani na to nie zasługują. Bez naszych fanów i zwolenników nie moglibyśmy robić tego, czym się zajmujemy. Włożyłem całego siebie w koncert tamtej nocy i szczerze byłem po prostu wyczerpany… tak czy inaczej, zachowałem się jak totalny dupek i za to naprawdę przepraszam. – Scott
Tymczasem dawni koledzy Scotta ze Stone Temple Pilots przygotowują pełnowymiarową płytę z wokalistą Linkin Park, Chesterem Benningtonem i tego typu doniesienia chyba utwierdzają ich w przekonaniu, że mimo wszystko zastąpienie Weilanda było dobrą decyzją…