Lider zespołu Megadeth, Dave Mustaine, w wywiadzie dla radia WSOU (nagranie pod tekstem) wyraził zdecydowaną chęć kontynuacji współpracy z Chrisem Adlerem. Perkusista dołączył do zespołu w roku 2015 zastępując Shawna Drovera początkowo w roli muzyka sesyjnego. Kolejne miesiące jednak upływają i coraz więcej osób zadaje sobie pytanie – czy Chris zamierza pogodzić występy z Lamb of God i Megadeth, czy też zdecyduje się postawić na jeden z tych zespołów? Zapytany o ewentualną przyszłość zespołu z Chrisem jego lider odpowiada:
Cóż, Chris jest wciąż członkiem Lamb of God, niemniej chce grać z nami tak często, jak może. Myślę że najlepiej zapytać się jego samego. Cieszymy się, że pozostali muzycy Lamb of God nie sprzeciwiają się występom Adlera z nami. Nie chcemy wywoływać żadnych konfliktów. Sprawa jest bowiem poważna, wszyscy mówią o naszej ostatniej płycie, o naszej czwórce. Byłoby świetnie gdyby Chris mógł grać z nami każdego dnia, niemniej pojawią się z pewnością występy, na które nie będzie mógł się stawić. Na takie potrzeby mamy innego perkusistę, poleconego notabene przez Chrisa: Tony’ego Laureano. Jest jednym z najlepszych perkusistów ekstremalnego metalu, grał z Nile i Dimmu Borgir. Gość jest w porządku. Zajmuje się paroma projektami, na szczęścia dla nas jest dostępny wtedy, kiedy Chris jest z Lamb of God.
O ewentualnej współpracy z Adlerem w nagrywaniu kolejnego albumu w przyszłości:
Zbyt wcześnie na odpowiedź, ale mam przeczucie że wyraziłby ochotę. Nie widzę też powodu, by szukać kogoś innego. Jego obecność zapewniała inspirację i pozytywną energię. Dobrze to wpływało zarówno na mnie, jak i na cały zespół, więc owszem, jeżeli chce nagrać z nami kolejną płytę… Ustalmy to w ten sposób – pozycja za bębnami jest jego, przynajmniej tak długo, póki nie będziemy zmuszeni podjąć innej decyzji.
Dodatkowo, poruszając temat wieloletniego koncertowania, Dave zwierza się:
Mam pewne rozterki, bo z jednej strony chciałbym grać jak najwięcej, to dla mnie wielka frajda, ale wszyscy czworo mamy też swoje rodziny, które bardzo kochamy. W idealnym świecie mielibyśmy 4 wielkie busy, którymi jeździlibyśmy od miasta do miasta, nie jest to jednak specjalnie realna możliwość.