Wokalista Overkilla, Bobby „Blitz” Ellsworth, udzielił niedawno wywiadu dla portalu Perun.hr. Członek thrash metalowców, którzy zagrali niedawno w Polsce, rozwiał plotki na temat tego, że w 2002 roku był bliski śmierci. Chodzi o udar mózgu, którego muzyk doznał podczas jednego z występu w Niemczech w tamtym roku. Ellsworth wyjaśnia:
Nie byłem bliski śmierci. To coś, co nazywa się TIA (Transient Ischemic Attack, czyli przemijający atak niedokrwienny – przyp. red.). To mały wylew. Moja matka też to miała. Nie było to jednak spowodowane moim stylem życia. Byłem wtedy trzeźwy. Nie piłem w trasie przez 10 lat – od 1995 do 2005 roku. Ani jednego drinka, zero narkotyków… Nic! Tylko tytoń i kawa. To genetyczna rzecz, więc równie dobrze mogło mi się to nigdy nie przytrafić.
Największe szkody, jakie to wyrządziło, to fakt, że spadłem ze schodów. To nie stało się w momencie udaru. Czułem jednak, że coś jest nie tak, więc poszedłem na bok sceny, straciłem kontrolę i zwaliłem się ze schodów. To był jedyny uszczerbek, który sobie wyrządziłem. Tak więc wcale nie byłem bliski śmierci.
Muzyk dodaje:
Czytałem jednak wiele plotek na ten temat – na przykład że strzeliłem sobie w łeb na scenie w Niemczech. To był jakiś brazylijski magazyn. Pisali, że przystawiłem sobie do głowy pistolet na środku sceny, po czym było „Boom!”.
Ellsworth mówił również o fakcie, że dotlenia się regularnie za sceną podczas obecnej, europejskiej trasy Overkilla:
To naprawdę proste. Wszystko z powodu wieku. Jeśli patrzysz na koncert, który dajemy, jeśli oglądasz kolesia, który śpiewa, mówisz: „Ten facet nie jest na tlenoterapii. To pieprzone kłamstwo.” Tlen jest jednak czymś, co natychmiast oczyszcza twoją głową i płuca, daje ci duży zastrzyk energii. Biorę więc bardzo duże dawki tlenu w krótkich przerwach. Nie potrzebuję go jednak przez cały dzień.
Mam 55 lat. (śmiech) Mam 55 lat, a chcę grać jak 25-latek. Biorę wszystko, co się da, co może pomóc utrzymać mi zdrowie – witaminy, tlen… I to pomaga.