Wielkimi krokami zbliża się jedno z najważniejszych wydarzeń muzycznych ostatnich lat. Helloween zbiera wszystkich swoich członków, byłych i obecnych organizując wielką trasę koncertową – „HELLOWEEN Pumpkins United”. Udało nam się porozmawiać z gitarzystą zespołu, Michaelem Weikathem na temat historii kapeli oraz tym jak ona obecnie wygląda.
Redakcja: Witaj Michaelu! To ogromny zaszczyt dla mnie móc z Tobą porozmawiać. Na samym początku chciałbym spytać – jak się masz? Przed Tobą wielkie wyzwanie w postaci trasy koncertowej „HELLOWEEN Pumpkins United”. Jak idą przygotowania?
Przygotowujemy się do trasy już od lutego. W tym tygodniu mieliśmy ostatnie próby. Cała trasa będzie wymagała od nas sporo pracy, przy tak dużej ilości detali. Za niedługo wyruszamy do Monterry w Meksyku gdzie zaczniemy całą trasę.
Pytanie dotyczące samej trasy „HELLOWEEN Pumpkins United”. Nazwa brzmi fantastycznie, sama trasa również się na taką zapowiada. Chciałbym Cię spytać co myślisz o całym pomyśle i jak w ogóle on wszedł w życie?
Jeśli ktoś chce stworzyć taki projekt pod szyldem „United”, wymaga to swoistej pracy i znalezienia odpowiedniego punktu startowego. Pomysł właściwie zrodził się z tego, że zarówno my jako Helloween oraz Michael Kiske i Kai Haisen znamy management. Pomagali nam organizować Hellish Rock Tour (trasa Helloween i Gamma Ray – przyp. red.). Ta znajomość była właśnie dla nas punktem startowym. Pomysł krążył od dawna, ale nie było możliwości jego zrealizowania, toteż początkowo się sprzeciwialiśmy. Każdy był zajęty swoimi projektami. Musieliśmy poczekać na moment w którym wszyscy członkowie, byli i obecni, będą mieli czas aby zrealizować tę trasę. Dodatkową sytuacją, która nas zachęciła do tej trasy była moja rozmowa z Michaelem Kiske parę lat temu. Dzięki niej nasze relacje się poprawiły i mimo wcześniejszych animozji jesteśmy w stanie teraz normalnie ze sobą współpracować.
Zacząłeś grać na gitarze w wieku lat 12, Twoim pierwszym kupionym albumem był „1962–1966” zaś swoją karierę jako muzyk zacząłeś w kapeli „Powerfool”. Opowiedz nam proszę o tym jak zainteresowałeś się muzyką i jak trafiłeś do „Powerfool”.
Powerfool to była średnio udana próba grania jak Deep Purple. Cała historia zaczęła się w 1978 roku, 4 lata po tym jak sięgnąłem po raz pierwszy po gitarę. Jak widzisz, trochę czasu zajęło mi nauczenie się grania w przyzwoity sposób. Wszystko jednak jakoś funkcjonowało do 1984 kiedy odszedł nasz klawiszowiec. Aby zrozumieć historię Helloween musisz wiedzieć z jakim problemami się borykaliśmy. Wiele osób nazywało „Powerfool” zbyt przekomplikowaną kapelą, „masturbowaniem się na gryfie” i tym podobne. A my właśnie dokładnie tego potrzebowaliśmy aby się rozwinąć! Niestety, reszta kapeli wkrótce zaczęła odbiegać od mojej i Kaia Haisena idei grania, marudząc że nie mają czasu na codzienne granie itd. Toteż wraz z Ingo, Markusem, Kaiem założyliśmy Helloween.
Jesteśmy w momencie w którym założyliście kapele. Wasz pierwszy LP okazał się być ogromnym sukcesem, coś czym wiele kapel nie jest w stanie się pochwalić. Mając na uwadzę że dwa wasze następne albumy okażą się być prawdziwym hitem i staną się niemal twarzą zespołu, chciałbym się spytać – co spowodowało że Helloween się wyróżniło? Co wnieśliście do muzyki lat 80ych?
Myślę że to była wiadomość, którą przekazaliśmy. Możesz tego nie wiedzieć, ale to właśnie w Polsce kawałek „Guardians” z „Walls of Jericho” dominował listy metalowych przebojów przez ponad dwa miesiące. To właśnie tekst tej piosenki zdaje się być kluczem do jej sukcesu. To były czasy waszej „Solidarności” a nasz kawałek dotyczył ludzi którzy przeszukują Twój dom, ludzi którzy uznają władzę totalitarną i wydaje mi się że to właśnie Polacy najbardziej chcieli się takich ludzi z życia pozbyć. Toteż nasz kawałek był swoistego rodzaju „hymnem wolności”. Kolejnym powodem jaki widzę było to, że mieliśmy melodię która współgrała z ciężkim brzmieniem. Byliśmy w pewnym sensie undergroundową rewolucyjną kapelą. Późniejsze przybycie Michaela Kiske podniosło nasze brzmienie o kolejne poziomy. Wydaje mi się to właśnie czyni kapele takie jak Queen czy Iron Maiden, czy właśnie Helloween popularnymi – charyzmatyczny wokalista.
Chciałbym teraz poruszyć temat „nowego” Helloween. Mieliśmy sporo problemów na przełomie lat 80ych i 90ych. Koniec końców stanęło na Andym Derisie jako nowym wokaliście. Chcialbym Cię spytać w jaki sposób patrzysz na odnowowiony Helloween w porównania do starszego? Myślisz że zmiana która zaszła jest wyjątkowa, czy jest to normalna rzecz w życiu każdej kapeli?
Myślę że to był nowy początek. Zagubiliśmy się w próbie skomercjalizowania naszej muzyki czego efektem był dość słaby „Chameleon”. Nie mogłem dogadać się i przekonać Michaela Kiske aby spojrzał nieco wstecz i wrócić do tego co już nam dobrze szło. Michael chciał zmieniać zespół w stronę bardziej komercyjną a ja nie mogłem się na to zgodzić. Wraz z przyjściem Andiego zaczęliśmy nowy początek i wróciliśmy do brzmień heavy metalowych. Można powiedzieć że to był powrót do starego dobrego brzmienia ale z nowym zacięciem i podejściem. Masters of the Rings (pierwsza płyta z Andreasem Derisem – przyp.red.) często nazywam „Helloween’s Alice Cooper” – było to nadal komercyjne, ale zarazem bardzo heavy metalowe i przede wszystkim świeże.
Na albumie „Seven Sinners” zadajcie swoim fanom bardzo ważne pytanie, które ja teraz chciałbym zadać Tobie. Are you metal? Czy po tylu latach nadal czujesz to samo zaangażowanie, ambicje, ducha który spowodował że te 33 lata temu założyłeś Helloween?
Oczywiście! Fakt, kiedy miałem 12 lat i sięgnąłem po gitarę nie było czegoś takiego jak „metal” ale powoli zaczął się kształtować. Miej na uwadze że to co grał np. The Sweet w tamtych latach było już mocno metalowe. Tak samo „Helter Skelter” Beatlesów. Jestem zarówno fanem Beatlesów, kompozytorem rockowym jak i metalem. Aby przeżyć to wszystko musisz być metalem, być stworzonym z metalu (śmiech).
https://www.youtube.com/watch?v=wBJoDwqp8_U
Bardzo dziękuję Ci za wywiad i poświęcony czas.
W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować Michałowi Kochowi z Metal Mind Productions za jego wyrozumiałość i wsparcie.