Acid Drinkers już dawno zapracowało sobie na opinię jednego z najważniejszych metalowych zespołów w Polsce. Kapela nie spoczywa na laurach, co kilka lat nagrywa nowy krążek i nie serwuje swoim fanom odgrzewanych kotletów – Kwasożłopy co roku potrafią zaskoczyć nietypową setlistą, wrzucając do swoich koncertów rzadko, albo w ogóle nie grane kawałki. A że wśród swoich numerów zespół ma masę killerów i wystrzałowych utworów, to jednego możemy być pewni – idąc na ich koncert w ciemno można obstawiać, że zabawa będzie przednia. Tak przynajmniej było 6 grudnia w bielskim Rudeboy Club.
Dało się wyczuć w powietrzu, że tego wieczoru będzie gorąco, i to dosłownie. Już na kilka godzin przed występem głównej gwiazdy przed klubem zaczęła rosnąć kolejka, a po otwarciu drzwi klubu do środka wciąż napływali nowi fani, pragnący uraczyć się muzyką Titusa i spółki. Młodzi, średni, starsi – Acid łączy pokolenia, dzięki czemu na ich koncertach można spotkać ludzi z kilku pokoleń.
W roli supportu zaprezentowało się wrocławskie Strain i nie da się przemilczeć ich koncertu. Chłopaki prezentują swoją grą żywiołowego, nieszablonowego hard rocka. Myślę, że Acid świadomie wybrali tę kapelę. Strain swoim luzem, swobodą grania i podejściem do kawałków bardzo dobrze wpasowuje się w stylistykę najnowszego krążka Drinkresów, ,,25 Cents For a Riff”. Co więcej, wrocławska kapela, oprócz głównego wokalisty, posiada dwóch innych muzyków, którzy całkiem sprawie radzą sobie za mikrofonem. Dzięki temu zespół świetnie urozmaica swoje show, a chórki w ich wykonaniu nieźle kopią dupsko. Wystarczy posłuchać ich koncertowych wersji ,Dog’, ,How Dare You’ czy ,Whiskey’, by zrozumieć, o czym teraz piszę. Spośród wielu supportów, które słyszałem w swoim życiu przed Acid Drinkers, Strain na pewno plasuje się w ścisłej czołówce. Dostatecznym wyróżnieniem dla kapeli powinno być już to, że zagrali z Kwasami dużą część koncertów, które odbyły się w ramach trasy promującej ,,25 Cents…”
Po występie Acidów dorwałem Mateusza i Rafała, gitarzystów Strain. Chłopaki byli naprawdę zadowoleni ze swojego występu i przyznali, że ich koncert w Bielsku-Białej był do tej pory najlepszym livem w ramach trasy z Kwasożłopami. Słowa w stylu „genialna publika i klimat” to tylko część z pochwał, które usłyszałem od nich na temat Rudeboya. No i „pogo pod sufitem”, jak to pisali Acidzi na swoim fanpage’u – tylko w Bielsku-Białej!
Motyw z „Króla Lwa” to stała część występów Acid Drinkers, przy którym niejednemu metalowcowi potrafi się zakręcić łezka w oku. Słysząc muzykę skomponowaną przez Hansa Zimmera, która od lat towarzyszy Kwasożłopom przy wejściu na scenę, wiadomo, co się zaraz wydarzy. Kto jest na bieżąco z telewizyjnymi poczynaniami Titusa, ten spodziewał się pewnie, że tego dnia forma wokalna wokalisty i basisty Acidów będzie na wysokim poziomie. Można ją było sprawdzić dzień wcześniej, gdy Titi śpiewał Beatlesów w „SuperSTARciu”.
Przy pierwszym przesłuchaniu najnowszy krążek Drinkersów nie powalił mnie na kolana. Po kilku następnych uznałem go za solidny, ale dopiero na tym koncercie w pełni go doceniłem. Numery z ,,25 Cents For A Riff” na żywo nabierają nowych barw, ciężaru i niesamowicie imprezowego klimatu. Można by ich słuchać cały wieczór. I tak właśnie na sobotnim koncercie pojawiły się m.in. kawałek tytułowy, ,Don’t Drink Evil Thinks’ okraszony co najmniej dziwnym teledyskiem, jeden z mocniejszych punktów płyty, czyli ,God Hampered His Life’ czy ,My Soul’s Among The Lions’, podczas którego Popcorn mógł się rozluźnić i pokazać swoje delikatniejsze oblicze. Kawałek wypada świetnie na żywo i jest dodatkowo idealnym momentem, żeby złapać oddech – zarówno dla fanów, jak i członków Acid.
I nie piszę tego od tak – sam Titus od połowy koncertu wykorzystywał każdą chwilę bez wokalu, aby przysiąść przy perkusji Ślimaka i lekko odsapnąć. Temperaturę w klubie idealnie oddają słowa Petera z Vadera, który na ostatnim koncercie w Rudeboyu, przy okazji kawałka ,Go To Hell’, powiedział:
Wy nie potrzebujecie iść do piekła. Macie je tutaj.
Podobnie było na Acid Drinkers – zasługa fanów, którzy tłumnie stawili się na koncert, zapełniając Rudeboya do ostatniego miejsca.
Nie zabrakło też Acidowych killerów, w stylu ,Swallow the Needle’, ,Drug Dealer’ czy ,I Fuck The Violence’. Aż dziw bierze, że wciąż na koncercie pojawiają się ludzie, którzy wrzeszczą: „Paaaanteraaa! Zagrajcie Panterę!” A po chwili „Deeeeep Purple! Highway Star!” i kilka innych, najwyraźniej stałych pozycji w setliście tego fana. Przecież Kwasożłopy mają na tyle dużo swoich własnych, dobrych kawałków, że szkoda, aby marnowali miejsce w setliście na covery. W ten sposób otrzymaliśmy m.in. ,Del Rocca’ z debiutanckiego krążka czy ,Waitin’ 4 The Hair’, okraszone historią powstania utworu.
Ilekroć Acid Drinkers grają w okolicy, robię wszystko, by stawić się na ich koncercie. Bo warto. Bo to najwyższa półka w naszej rodzimej muzyce. I w końcu – bo nakręcić taką imprezę jak Acid potrafi mało który zespół. A gdy dodatkowo fani nie zawiodą, to świetny gig murowany.
Można hejtować Titusa za jego występy w telewizji, ale niech Was to nie zmyli – Titi wciąż trzyma formę i wie, gdzie jego miejsce. To samo z pozostałymi członkami zespołu – Ślimak ze swoim ADHD na perkusji napędza całą kapelę, Jankiel pasuje do zespołu idealnie i już dawno się w nim zadomowił. A Popcorn? Wystarczy jego odpowiedź na pytanie: „Popcorn, jesteś trzeźwy?!” „Oszywiście!”. Stary dobry Darek 😉
PS.Łapcie setlisty obu zespołów: