Choć przeboje Queen już na zawsze zapiszą się na kartach historii muzyki nie da się ukryć – lata świetności angielskiego kwartetu zdecydowanie i bezpowrotnie przeminęły. Na szczęście, po tak długim okresie zespół (co prawda już w niekompletnym składzie) nie przestał zaskakiwać fanów. Niepublikowane dotąd utwory już niebawem ujrzą światło dzienne, a dla umilenia odliczania dni proponujemy zapoznać się z recenzją wydanego przed kilkoma tygodniami koncertu w słynnej sali Rainbow.
Wyżej wspominane londyńskie kultowe miejsce okazało się bramą do wielkiego świata dla czwórki raczkujących członków zespołu. Przeniesienie się z ciasnych pubowych scen na tak prestiżową estradę mogłoby się wydawać nie lada wyzwaniem. Jak czas jednak pokazał, było im to już od dawna pisane. Cztery lata istnienia, dwie studyjne płyty, młodzieńcza werwa i chęć podbicia świata – tyle w zupełności wtedy wystarczyło, aby oczarować zgromadzoną publiczność.
W 1974 roku Queen miał tylko jeden, znany szerszej publiczności przebój. Był nim 'Seven Seas Of Rhye”, który na omawianym koncercie zabrzmiał zdecydowanie najlepiej. Oprócz tego, warto wymienić mocno rockową, otwierającą wydarzenie kompozycje 'Now I’m Here’, soczyście gitarowe 'Liar’, czy wgniatające w fotel 'Stone Cold Crazy’. Setlista nie jest jednak w tym przypadku najistotniejsza. Na uwagę zasługuje przede wszystkim image i brzmienie zespołu, które mogą zadziwić późniejsze pokolenie zwolenników angielskiego kwartetu.
Muzycy nie odkryli jeszcze wówczas potrzeby sięgania po popowe melodie. Szczęśliwi posiadacze DVD „Live at Rainbow ’74” ujrzą więc bandę dzikich, długowłosych młodzieniaszków, którzy swą energią chcą wręcz zniszczyć tę jakże prestiżową scenę. Na największą uwagę zasługuje oczywiście Freddie Mercury. Już wtedy widać było zarys jego późniejszych słynnych ruchów, podczas których wyciągając wyższe partie wokalne odchylał znacząco głowę do tyłu i otwierał szeroko usta, niemalże połykając przy tym mikrofon.
Słowa uznania należą się także producentom niniejszego nagrania. Pomimo upływu czterdziestu lat jakość dźwięku jest wręcz powalająca. Skrupulatna obróbka sprawiła, że możemy cieszyć się głęboką sekcją rytmiczną i przyjemnym, lecz z zachowaną surowością brzmieniem gitar. Co więcej, dźwiękowcy napracowali się przecież podwójnie – dopłacając trzydzieści złotych możemy cieszyć się zapisem dźwięku z wcześniejszego, marcowego występu, który w przeciwieństwie od omawianego jest absolutną premierą.
Skoro jesteśmy już przy sprawach publikacyjnych to nie sposób pominąć także różnorodnych kombinacji, w jakich „Live At Rainbow ’74” został wydany. Mamy więc do wyboru podstawową wersję płyty, podwójne wydanie, zawierające wyżej wymieniony wiosenny występ, czy wreszcie krążek DVD. Maniacy z grubszymi portfelami mogą natomiast celować w najbogatsze egzemplarze, czyli te z mnóstwem przeróżnych dodatków – w tym reprodukcji plakatów, broszur koncertowych lub biletów.
Jak widać zmieniające się czasy i postęp techniczny nie zawsze są przeciwnikami współczesnych miłośników rocka. Dzięki wysokiej klasy odtwarzaczom, przestrzennym głośnikom i dużym ekranom możemy przenosić się w czasie i tak jak w moim przypadku nadrabiać pokoleniowe zaległości. Oceny nie wystawiam ze względu na wiekowość materiału, ale z całego serca zachęcam czytelników do sięgnięcia po te wspaniałe i wybitne wydawnictwo.
Lista utworów:
Listopadowy koncert,
wersja podstawowa CD/DVD:
1. 'Procession’
2. 'Now I’m Here’
3. 'Ogre Battle’
4. 'Father to Son’
5. 'White Queen (As It Began)’
6. Flick of the Wrist’
7. 'In the Lap of the Gods’
8. 'Killer Queen’
9. 'The March of the Black Queen’
10. Bring Back That Leroy Brown’
11. 'Son and Daughter’
12 'Guitar Solo’
13. 'Son and Daughter (Reprise)’
14. 'Keep Yourself Alive’
15. 'Drum Solo’
16. 'Keep Yourself Alive (Reprise)’
17. 'Seven Seas of Rhye’
18. 'Stone Cold Crazy’
19. 'Liar’
20. 'In the Lap of the Gods… Revisited’
21. 'Big Spender’
22. 'Modern Times Rock 'n’ Roll’
23. 'Jailhouse Rock’
24. 'God Save the Queen’