„Treter EP” to płyta, na którą wyczekiwałem. I o ile nie powinno to dziwić w wypadku większości wydawnictw (jako fan Toola mam wieloletnią wprawę w „czekaniu”), o tyle płyty undergroundowych kapel raczej odkrywa się przez przypadek, gdy same przewijają się po facebookowych tablicach łkając o pół godziny uwagi słuchaczy. Mindfak to jednak kapela z moich okolic, więc takie numery jak 'Czarnogłów’ już od jakiegoś czasu szerowali miłośnicy lokalnego podziemia, a koncert jaki ta kapela dała w 2016 roku na Dark Side Festival złoiła niemiłosiernie dupska i rozdziawiła paszcze obecnych tam widzów. Jak więc prezentuje się „Treter EP”?
Początek może budzić nieciekawe skojarzenia. Zdelayowane sample z wywiadu z Bogusławem Lindą o powstaniu warszawskim? Smyczki? Patriotyczna tematyka? Czyżby kolejny CUDOWNY patriotyczny power metal z soundtrackiem do mokrego snu fanów Sabatonu? Brutalne „Yeah” z gardła Jacka Zemy wraz z mocarnym, bujającym riffem na modłę Machine Head niczym solidny plaskacz na ryj wybudza nas z tych krzywdzących złudzeń i zaprasza do cudownej krainy amerykańskiego metalu z lat 90.
'Jesteśmy wkurwieni”, czyli otwieracz na tej EPce to pełna wizja materiału, którego doświadczymy na tym krążku. Breakdowny, groove metal gdzieś spomiędzy Lamb of God, Machine Head i Pantery, do tego nieco meszugowata maniera wokalna i polskie teksty. Słowem materiał na koncertowego zabójcę. Muzyka Mindfak brzmi jak stworzona pod granie na żywo. Doświadczymy zarówno przeciągłych, zamulonych spowolnień łamiących karki miłośnikom koncertowych headbangów (w takich przoduje 'Lobo’, w całości będący zamulonym, przeciągłym zbiorem breakdownów) jak trashowych galopów brzmiących jak otwarty list zapraszający do rozkręcania potężnych moshów. Z resztą, gdy kapela jeden z numerów nazywa 'Skoczniak’ to już jasne, że całym sensem ich egzystencji jest po prostu sianie rozpierdolu.
Krzywdzącym byłoby jednak określenie debiutu Mindfaków jako muzyki stricte imprezowej (jeszcze ktoś, nie daj diable, postawi chłopaki koło Atilli i tym podobnych pseudometalcore’owych tworów). Za tą ścianą dźwiękowych ciosów i kos kryje się czwórka technicznie rewelacyjnych muzyków, którzy zgodnie budują te gęste groove’y, podbijane dodatkowo przez solidną i wyraźną produkcję.
Jedyny zarzut, jaki można tej płycie postawić to fakt, że brzmienie całości jest momentami za spójne i bywa nużące. Fanom gatunku nie powinno to przeszkadzać, bo przecież najlepszym metalowym i hardcore’owym krążkom wszech czasów zarzucano nieraz łojenie „na jedno kopyto”. Czy jednak warto zmieniać formułę, skoro jest ona sprawdzona i tak cudownie hula?
„Treter EP” to bardzo dobra wizytówka* takiego koncertowego killera jak Mindfak. Aby w rzeczywistości poczuć na kręgosłupie, żołądku i, przede wszystkim, karku potęgę tego potwora trzeba ich zobaczyć na żywo, płyta dostarcza nam jednak bardzo solidny ukłon w kierunku brzmień lat 90 i złotych lat bujającego groove metalu. Kiedy oni mówią, ze są wkurwieni, to nie podskakujcie… no, przynajmniej dopóki nie wjedzie 'Skoczniak’.
*Apropos wizytówek, sprawdźcie, jakie wizytówki sobie przygotowali chłopaki z Mindfak, bo pomysł mieli kapitalny…
Wyro(c)k
0-10 Sad But True
11-20 Bad Reputation
21-30 Wild Thing
31-40 Satisfaction
41-50 Another Brick in the Wall
51-60 Proud Mary
61-70 Highway To Hell
71-80 2 Minutes to Midnight
81-90 Ace of Spades
91-100 Master Of Puppets
- Pierwsze Wrażenie9
- Brzmienie8
- Wokal8
- Instrumentarium9
- Repeat Mode9