Na ten debiut czekało wielu fanów rocka w Polsce. Inner Rival, czyli grupa stworzona przez Filipa Zielińskiego i Jana Niedzielskiego wspomaganych przez perkusistę Adama Łakuszka, zaledwie po 2 latach od założenia wydała swój pierwszy album. Czy sława muzyków przełożyła się na jakość tego krążka?
Od początku intrygująca dla słuchacza wydawała się koncepcja zespołu, który postanowił zaprezentować 10 kompozycji na wskroś akustycznych. Granie „bez prądu” w obrębie rocka wciąż pozostaje raczej eksperymentem i próbą nadaniu legendarnym kawałkom nowego brzmienia. Inner Rival podjęli się jednak próby przekonania odbiorców, że akustyczne granie też może być pełne energii i pazura.
Kunszt muzyków połączony z wysoką jakością produkcyjną kojarzoną ze Studio Serakos dały świetny efekt. Perkusja brzmi stosunkowo ciężko, jakby w stylu klasycznego, elektrycznego rocka. Na uwagę zasługują piękne, gitarowe ozdobniki wydobywające się spod palców Jana Niedzielskiego. Miłym zaskoczeniem i dopełnieniem są pojawiające się banjo i wiolonczela, a także gitara elektryczna.
Nieodzowne jest jednak wrażenie, że materiał stracił wiele przez założenie muzyków zakładające granie tylko w obrębie rocka akustycznego. Najlepszym przykładem jest utwór ‘Gold Town’, gdzie za sprawą solówki na elektryku pojawia się jeszcze więcej emocji i dramaturgii.
Debiut Inner Rival to zestaw 10 równych, solidnych kompozycji, które udowadniają, że muzycy mogą jeszcze namieszać na polskiej scenie rockowej. Na wyróżnienie zasługują zwłaszcza ‘Until I’m Done’ ze świetną partią gitarową i delikatnym, melodyjnym wokalem, a także balladowe ‘Once More’.

Wyro(c)k
0-10 Sad But True
11-20 Bad Reputation
21-30 Wild Thing
31-40 Satisfaction
41-50 Another Brick in the Wall
51-60 Proud Mary
61-70 Highway to Hell
71-80 2 Minutes to Midnight
81-90 Ace of Spades
91-100 Master of Puppets
- PIERWSZE WRAŻENIE7
- INSTRUMENTARIUM8
- WOKAL7
- BRZMIENIE8,5
- REPEAT MODE7