Zespołu Opeth większości fanom metalu przedstawiać nie trzeba. Szwedzka kapela reprezentuje szeroko rozumiany progresywny death metal, a na ostatnich dwóch płytach progresywny rock. Jednym z najbardziej znanych i docenianych ich dzieł jest płyta z 2005 roku „Ghost Reveries”, o której okładce dziś będziemy mówić.
Opeth założony został w 1990 roku przez Davida Isberga. Co ciekawe, obecny frontman i najbardziej rozpoznawalny członek zespołu, Mikael Åkerfeldt, nie znalazł się w pierwszym składzie zespołu. Na pierwszy krążek czekać było trzeba 5 lat. Opeth w tamtych czasach stanowił spory ewenement. Åkerfeldt w jednym z wywiadów wspomniał, że nikt nie grał tak długich utworów jak oni – wszędzie był tylko melodyjny death metal (należy pamiętać, że lata 90 to rozkwit takich kapel jak In Flames, Dark Tranquillity, czy też At the Gates) i black metalu).
Zespół uznanie i światową sławę zyskał po premierze „Blackwater Park” w 2001 roku. Po wydaniu kolejnych dwóch płyt, przyszedł czas na „Ghost Reveries”. Był to album przełomowy z co najmniej kilku powodów – pojawił się nowy klawiszowiec, Per Wiberg, zespół także zmienił wytwórnię na Roadrunner.
Pierwotnie miał być to album koncepcyjny, opowiadający historie opętania przez demony. O ile niektóre utwory wpasowują się w koncept („The Baying of the Hounds” czy też „Ghost of Perdition”) to mamy także balladę o utraconej miłości – „Isolation Years”. Mimo wszystko, płyta w większości opowiada o demonach i opętaniach. Mikael Åkerfeldt studiował książki swojej żony, takiejak „Witchcraft and Sorcery” dr. Marwicka. Jak wspomina, chciał się przekonać jaki będzie efekt liryczny i muzyczny próby przedstawienia satanizmu przez 31-latka.
Okładka została zaprojektowana przez Travisa Smitha. Początkowo zespół szukał czegoś na własną rękę. Mikaela bardzo zainteresowały średniowieczne drzeworyty, więc postanowił poszukać takich, które będą odpowiednio złe, pasujące do nastroju płyty. Mimo poszukiwań, nie udało im się znaleźć niczego odpowiedniego. W międzyczasie Travis Smith podesłał im swój pomysł, który zespołowi się bardzo spodobał.
To co w okładce rzuca się w oczy najbardziej, to bardzo misternie namalowane świece, ledwo oświetlające stary pokój. Przy oknie stoi jakaś postać, najprawdopodobniej za nie wygląda. Całość utrzymana jest w ciemnej, brązowej kolorystyce. Grafika powstała po nagraniu płyty, więc można się doszukać skojarzenia z szóstym utworem, „House of Wealth”.
Looking through my window
I seem to recognize
All the people passing by
But I am alone
And far from home
And nobody knows me