Pamiętacie humorystyczny post Robba Flynna na temat Avenged Sevenfold? W niedawnym wywiadzie dla brytyjskiego Metal Hammera frontman Machine Head nawiązał do swojego wpisu, broniąc jednocześnie swojego prawa do wyrażania własnych opinii. Najciekawsze wypowiedzi muzyka tłumaczymy poniżej:
Stary, po prostu poczułem, że ten zespół powinien wziąć odpowiedzialność za to co robi i jeśli ktoś nie przykłada się do swojej pracy, to trzeba to powiedzieć! Co w tym złego? To nie z powodu nienawiści. To z miłości! Postarajcie się bardziej, skurwiele!
Gitarzysta i wokalista dodaje, że jego regularne udzielanie się na blogu sprawia mu frajdę:
Czasami myślę sobie: „Czy w ogóle powinienem to publikować? Kto to kurwa przeczyta?” Ale czuję się dobrze, robiąc to i sprawia mi to radość. To daje mi odlot. To sposób, w jaki się porozumiewam i wydaje mi się, że robię to z tego samego powodu, dla którego tworzę muzykę i gram w kapeli. Większość reakcji z jakimi się spotykam, nie jest negatywnych, one są super pozytywne, a ludzie dziękują mi za to, że dzielę się tym gównem. To znaczy dla mnie wiele.
Flynn dodał też, że nie obawia się stawić czoła następstwom jego wypowiedzi:
Pytano mnie: „Nie myślałeś nigdy, że kiedyś trafisz na jakiś zespół podczas któregoś festiwalu i nakopią ci do dupy?” (śmiech) Rzecz w tym, że byłem dealerem narkotykowym. Miałem ludzi, którzy byli na speedzie przez 9 dni i przychodzili do mojego domu, pod wpływem, targając ze sobą gnaty. Musiałem się zmagać z motocyklistami, kupującymi speeda. Miałem do czynienie ze świrniętą ekipą.
Bodźcem do założenia Machine Head było to, że zostałem napadnięty, a mój przyjaciel dźgnął gości, którzy to zrobili. Miałem 12 kolesi, którzy chcieli mnie zabić. Nie zwiewałem przez tylne wyjście z mojego domu bez kalibru .45 za moim paskiem. Pamiętam te czasy. Chcieli mnie martwym przez 6 czy 7 miesięcy. To było przerażające. Gdy piszę bloga, nazywam rzeczy tak, jak je widzę, to wszystko. Jeśli ludzie nie zgadzają się z moimi opiniami, niech ich nie czytają.