27 czerwca minęła 2. rocznica dnia, w którym Randy Blythe, wokalista Lamb of God, został aresztowany w Czechach pod zarzutem zabójstwa. Chodziło o śmierć czeskiego fana zespołu, który zmarł kilka lat temu w wyniku obrażeń odniesionych podczas koncertu Amerykanów. Po długim procesie i kilku tygodniach przebywania w areszcie, w marcu 2013 roku Randy został uniewinniony.
W związku z tym, że minęły 2 lata od aresztowania i postawienia zarzutów frontmanowi Lamb of God, Randy opublikował na swoim Instagramie wpis, w którym wspomina tamte wydarzenia, podsumowując jednocześnie to, co wydarzyło się w jego życiu na przestrzeni tego czasu:
Moja żona, Cindy, wysłała mi rano wiadomość, pisząc w niej, że 2 lata temu zostałem aresztowany w Pradze. To trochę poruszyło moje emocje- wiele rzeczy wydarzyło się na przestrzeni 24 miesięcy – podczas 14 z tych miesięcy nie mogłem być pewny, czy czasem nie trafię do więzienia na 5-10 lat.
W trakcie 24 miesięcy koncertowałem w USA, Europie, Azji, Australii i Nowej Zelandii, kończąc w Afryce zaledwie 4 i pół miesiąca temu. Moi bliscy przyjaciele umierali, zawierali związki małżeńskie, doczekali się dzieci. Przemawiałem na pogrzebach, na premierze filmu o mojej kapeli, miałem swoją własną audycję radiową, w której rozmawiałem z kolesiami, którzy mieli na mnie wpływ od czasów szkoły średniej.
Namawiałem przyjaciół, aby poszli na odwyk, widziałem, jak niektórzy z nich pozostają trzeźwi, inny nie. Nasz 18-letni kot, Henry, zdechł, mamy nowego kota, nazywa się Salad. Byłem namawiany przez agenta literackiego, aby spisać wspomnienia i dostałem kontrakt na książkę. Napisałem i nagrałem muzykę, która była zaprezentowana podczas Richmond Ballet, śpiewałem też w tym samym projekcie z jednym z moich punk rockowych bohaterów.
Pisałem biografie zespołów, recenzje płyt, teksty ku pamięci moich zmarłych przyjaciół dla różnych magazynów. Moje zdjęcia były wykorzystywane przez zespoły, pracuję też nad swoją własną wystawą w galerii, która zaplanowana jest na wiosnę 2015 w Nowym Jorku. Pisałem teksty i materiały do mojej książki.
Miałem dobre dni i złe dni. 2 lata temu byłem w więzieniu, wystraszony i prosiłem o to, abym wyszedł na wolność i mógł iść poserfować. Za kilka chwil właśnie to zrobię – jestem w najlepszej formie, w jakiej kiedykolwiek byłem. Pozostaję trzeźwy, a ta kobieta zatrzymała mnie, gdy grzebałem w tej rzeczy, którą nazywamy życiem. Kocham cię za to, skarbie! Dzięki, że trzymasz się ze mną – mam 43 lata, a wciąż się uczę i dorastam – dobrze jest mieć kompana podczas tej podróży.
Do wpisu Randy dołączył zdjęcie ze swoją żoną: