W kwietniu 2001r. na łamach amerykańskiego Playboya ukazał się ogromny wywiad z zespołem, w tym jeszcze z Jasonem. Najpierw jednak (poza playboyowskim wstępem) poznacie raport samego adwersarza grupy, opisujący atmosforę panującą w Metallice. Tematyka samego wywiadu zaś jest tak szeroka, że nawet nie pokusimy się jej tu z grubsza przytaczać. Dość powiedzieć, że skupia się wokół aktualnych ówczesnie tematów, jak również porusza szereg wątków biograficznych zespołu i jego członków. Rozkładówki nie załączamy, bo taka ilość materiału wymaga skupienia!
Choć wywiad najwyraźniej ukazał się również w lipcowym (2001), polskim numerze, z braku tego wydania (kiedyś tak łatwo dostępnego na Allegro) tłumaczenie wzięliśmy na siebie, a konkretnie po raz kolejny na swe barki tak dużą rzecz wziął aspirant Mathios. 18 stron 12-stką w Wordzie, moi drodzy, to nie przelewki. Zróbcie hałas, wypuście psa, niech ujada, obudźcie sąsiadów i zadzwońcie do babci (na pewno już nie spi od 5:00), niech każdy pozna jego wyczyn. Wrzucamy jego dzieło niemal bez poprawek (gruntowne sprawdzanie zajęłoby wieki), w razie czego opieprzajcie.
Szczera rozmowa z gigantami heavy metalu o ich wojnie z Napsterem, konfliktach między nimi samymi i radości ze znalezienia dziesięciu nagich dziewczyn pod prysznicem. [+100 innych mniej chtywliwych dla nie-fanów tematów – red.]
Nawet gdy Metallica jest cicho, nadal radzą sobie z robieniem wokół siebie hałasu.
W połowie stycznia, rano, w środku najdłuższej przerwy od tras koncertowych i nagrywania, jaką zespół kiedykolwiek zrobił, Metallica wydała lakoniczny, ale i emocjonalny komunikat prasowy, w którym basista Jason Newsted ogłosił swoje odejście z grupy z powodu „prywatnych i osobistych przyczyn i uszczerbków fizycznych, których doznał przez lata”. Kilka godzin później, źródła zbliżone do Metalliki powiedziały Playboyowi, że decyzja Newsteda była poprzedzona 9,5-godzinnym spotkaniem zespołu dzień wcześniej w hotelu Ritz-Cartlon w San Francisco, podobny maraton odbył się również tydzień wcześniej. Rezygnacja Newsteda, jak podaje źródło, została „bardzo dobrze omówiona” przez zespół.
W pewnym sensie dla Metalliki był to tylko zwyczajny zgiełk. Spędziła ona przecież sporą część zeszłego roku prowadząc szturm – albo, jak mogą powiedzieć, kontrofensywę – przeciwko Napsterowi. Strona przyciągnęła blisko 38 milionów użytkowników w ciągu pierwszych 18 miesięcy swojego działania, pozwalając fanom wymieniać się plikami muzycznymi bez płacenia żadnego honorarium, innymi słowy, udostępniając muzykę za darmo. Metallica pozwała Napstera za naruszenie praw autorskich i kradzież; 11 lipca, perkusista Lars Ulrich – którego prasowa kampania przeciwko Napsterowi pełna była typowej brawury – zeznawał przeciwko stronie przed Senatem USA. Między zabawą w politykowanie i konferencjami prasowymi, Metallica zajmowała się również muzyką. I Disappear, nowa piosenka znajdująca się na soundtracku do Mission: Impossible 2 została nominowana w pięciu kategoriach MTV Video Music Awards. Zespół wydał S&M, dwupłytowy album koncertowy nagrany z San Francisco Symphony Orchestra. W okresie letnim koncertowali z Kid Rockiem, który czasem zastępował wokalistę, gdy James Hetfield opuścił trzy występy przez wypadek na skuterze wodnym. Nawet VH1 poddało się tej jednorazowej pladze, przedstawiając zespół w wyjątkowo kurewskiej odsłonie Behind the Music. Rok 2000, jak mówi basista Jason Newsted, „był prawdopodobnie rokiem, gdy o zespole było głośno jak nigdy dotąd”.
Spośród tysięcy zespołów, które wypełzły z garaży i trafiły do studiów nagrań, jedynie 7 sprzedało więcej albumów w USA niż Metallica. Dwa z nich to już legendy minionych czasów (The Beatles i Led Zeppelin), a inne – Pink Floyd, The Eagles, Aerosmith, The Rolling Stones i Van Halen to tylko akty nostalgii, dziadkowie, którzy swoją datę ważności i kulturowe znaczenie stracili już dawno temu. Spośród najbardziej epickich rockowych grup tylko jedna – Metallica – nadal koncertuje; wciąż jest żywotna i wciąż nie potrzebuje Regainy [lek na porost włosów; btw, jako fan starej muzyki byłbym w stanie zabić za głupoty wypisane tu na temat tych „staruszków” – dop. Mathios].
Kiedy Hetfield i Ulrich spotkali się w Los Angeles wiosną 1981 roku przez ogłoszenie w lokalnym magazynie rockowym, nie mieli ze sobą wiele wspólnego, nie licząc zamiłowania do najbardziej ekstremalnych odmian muzyki rockowej. Ojciec Larsa, Torben Ulrich, był świetnym duńskim tenisistą, fanem sztuki i jazzu; ojcem chrzestnym Larsa był Dexter Gordon, wielki muzyk jazzowy. Lars wychował się w uprzywilejowanych warunkach, miał bardzo okazałe dzieciństwo, pełne podróży i swobody. Hetfield dla odmiany pochodził z rozbitej rodziny, której głową był ojciec – zwolennik restrykcyjnego Christian Science (Stowarzyszenie Chrześcijańskiej Nauki), chwytający się różnorakich, dziennych prac bez perspektyw i który widział niewiele więcej niż przedmieścia L.A. Ulrich i Hetfield przenieśli wczesną wersję zespołu do San Francisco, aby zapewnić sobie usługi króla basu, Cliffa Burtona i dodali do zespołu gitarzystę Kirka Hammetta, chłopaka z Bay Area, dla którego tak jak dla Hetfielda głośna muzyka była ucieczką od młodzieńczej nędzy.
Niejasne jest, jakimi zespołami inspirowała się Metallica, chyba że znasz takich europejskich pionierów thrashu jak Diamond Head i Blitzkrieg. Ale to Metallica wprowadziła prawdziwy metal do mainstreamu. Zrobili to koncertując z zakrawającą na obłęd determinacją, zyskując przydomek Alcohollica, ponieważ płynęli od miasta do miasta niczym Wikingowie w poszukiwaniu wódki. Dokonali tego przez unikanie wyświechtanych, metalowych sloganów (tzn. już po pozbyciu się rajstop ze spandexu) takich jak śpiewanie o laskach i seksie, a zamiast tego dali dojść do głosu szalonym, prawie biblijnym przypowieściom o wojnie i brutalności. I zrobili to, począwszy od wydanego w 1991 roku albumu „Metallica” (znanego też jako „Czarny Album” przez jego surową okładkę), pracując z producentem Bon Joviego – Bobem Rockiem, by go urozmaicić i dodać melodyjności. Kiedy raz obiecał „głośność przewyższającą wszystko, co dziś znane” [„volume higher than anything today”] (na rozrywającym uszy debiucie „Kill 'Em All”), Hetfield zaczął ujawniać wrażliwość, która zawsze była ukryta pod gniewem. W „Enter Sandman” śpiewał o nocnych koszmarach dziecka, nawiązując do swojego niełatwego dzieciństwa. „Teraz widzę już słońce” [„Now I see the sun”], śpiewał z nadzieją w „The Unforgiven II”. I „Nothing Else Matters”, ballada, która przywiodła Metallikę na dotychczas nieznany jej grunt: miłość i spełnienie.
Wysłaliśmy niezależnego autora, Roba Tannenbauma, by przeprowadził wywiad z jednym z ostatnich wielkich zespołów rockowych. Odkrył, że choć członkowie zespołu podczas przerwy byli ze sobą w kontakcie, to na pewno nie byli ze sobą myślami. Oto jego sprawozdanie:
„Nie byłem zaskoczony, że Jason Newsted opuścił Metallikę. Zaledwie dwa miesiące wcześniej spędziłem cały dzień z każdym z nich i nigdy nie widziałem zespołu tak kłótliwego i krnąbrnego. Większość złośliwości kryła się pod maską humoru – Newsted szydził ze śpiewu Hetfielda, Hetfield szydził z gry na perkusji Ulricha, a Ulrich, z którym przeprowadzałem wywiad na końcu, odpowiedział na kilka tekstów Hetfielda z pogardą.”
„Ale prawdziwe napięcie było widoczne w tych wywiadach – ostatnich, jakie były przeprowadzone z Metalliką w tym składzie – ponieważ łączyło ich jedno pragnienie: Każdy mówił o swojej potrzebie samotności. Paradoksalnie, to jest zespół samotników i konflikt między jednością a indywidualnością był bardzo wyraźny. Ponieważ nie rozmawiali ze sobą, stałem się źródłem informacji. 'Jak się trzyma Jason?’ Kirk Hammett (l. 38) zapytał z niepokojem, gdy spotkaliśmy się w jego domu w rejonie Pacific Heights w San Francisco, gotyckiej posiadłości pełnej ciemnego drewna i krzyży, z wypchaną dwugłową owcą w salonie. 'I jak się ma James?’”
„Hetfield (l. 37) zaprosił mnie do swojego domu, [ukrytego]za zabezpieczoną bramą w miasteczku położonym mniej niż godzinę drogi na północ od San Francisco. Wydaje się dziwne, że mieszkał w wiecznie spokojnym Marin County, ale wokalista/gitarzysta rytmiczny Metalliki kazał mi rozejrzeć się po okolicy. ’To jest bardziej jak Losertown’, powiedział z głębokim chichotem. ’Jestem bardziej otwarty na te klimaty’. Miejsce, w którym rozmawialiśmy, przypominało raczej wiejską chatkę – nad kominkiem ściany były udekorowane głowami dziewięmuciu zwierząt które zabił, wliczając w to dzika, antylopę i 160- funtowego bawoła, do którego musiał oddać cztery strzały z karabinu. Hetfield, który zyskał przydomek 'Dr. No’ przez jego kontrolę nad zespołem, często posługuje się zwierzęcymi metaforami, które pokazują jego zdecydowanie darwinowski punkt widzenia. 'Przeżywamy teraz bardzo trudny okres’, powiedział posępnie w rzadkim momencie zadumy. Ale kiedy jego żona, Francesca, i trzyletnia córka, Cali, weszły do pokoju, autor 'Seek & Destroy’ zerwał się i krzyknął: ’Wielkie przytulanie!’”
„Kiedy spotkałem się z Larsem Ulrichem (l. 37), był odseparowany od swojej żony Skylar i dzieci; mieszkał w hotelu w centrum Nowego Jorku podczas miksowania albumu Systematic z jego wytwórni, TMC. Ulrich jest najbardziej zabieganym biznesmenem zespołu – uskarżał się i drwił, że jego telefon komórkowy dzwoni nieustannie – niczym jego emisariusz do niemetalowego światka. Przyjaźni się z Mattem Damonem i Courtney Love oraz gra w tenisa z Johnem McEnroe. Czule nazywany 'duńskim karłem’ przez niektórych w kręgu zespołu, Ulrich jakimś cudem potrafi być przyjacielski i wkurzający zarazem, jak gdyby kłócenie się było jednym z wielu sposobów powiedzenia 'cześć’.”
„Najbardziej niezadowolonym członkiem Metalliki był Newsted (l. 38), z którym spotkałem się w studiu nagraniowym w Marin County. Basista, który dołączył do zespołu po śmierci Cliffa Burtona w wypadku busa, gdy Metallica koncertowała w Szwecji we wrześniu 1986 roku, był zmęczony restrykcjami [ze strony]Hetfielda, który zabraniał mu wydania solowego albumu. Żartobliwie ocenił jego śpiew, mówiąc: ’Teraz nazywamy go co najmniej piosenkarzem, zamiast krzykaczem lub wrzaskliwcem. Pięć czy sześć lat temu nazywany byłby krzykaczem.’ Newsted przyznał stopniowo, że czuł się ’prawie stłumiony’ w Metallice. Ale kiedy spytałem go, czy jest wystarczająco niezadowolony by opuścić zespół, zmienił ton. 'Nie opuszczę Metalliki dla innego zespołu. Jeśli kiedykolwiek wybiorę tę drogę, to zrobię to, by żyć własnym życiem, a nie grać w innym zespole.’”
„Źródło w obozie Metalliki powiedziało mi, że Newsted ’nie jest w 100-procentach zdrowy i gra w bólu’ – basista powiedział również Playboyowi, że odejdzie ’kiedy nastanie dzień, w którym nie będzie mógł wystąpić’ ze swoją zwyczajową dzikością. Zgodnie ze źródłem, Newsted (który odmówił dalszego komentarza) powiedział, że może się przenieść do Montany i nie dotykać basu przez dwa lata, ale ciężko sobie wyobrazić taką formę braku aktywności ze strony faceta, który cierpi na ataki lęku 'jeśli spróbuje przeżyć choćby 6 dni bez grania z kimś muzyki’. Newsted może przejść na emeryturę wyłącznie z powodów zdrowotnych, ale źródło dodaje, że starcie basisty z Hetfieldem jest ’decydującym czynnikiem’.”
„Wkrótce Metallica zakończy przerwę i wróci do studia jako trio, by nagrać nowy album. Ewolucja nie jest przeznaczeniem zespołów metalowych: AC/DC, Black Sabbath i Motörhead brzmiały zasadniczo tak samo na pierwszych nagraniach jak i na późniejszych. Ale Metallica jest zmotywowana 'obawami przed wtórnością’, jak powiedział mi Ulrich, więc ich następny krok na pewno będzie ciekawy. Zamierzają potem zatrudnić nowego basistę i wrócić na trasę, równie głośną co zawsze.”
Playboy: W ostatnim roku spędziliście sporo czasu walcząc z Napsterem. Teraz wszedł on w biznes z BMG i zmienia się z bezpłatnej usługi w płatną. Czy zagrożenie zniknęło? Czy też powstanie podobna strona?
Ulrich: Istnieją różnego rodzaju mini-Napstery. Ale to Napster odniósł sukces, bo jest „Komputerem nr 1” – przy udziale innych spółek oprogramowanie staje się naprawdę skomplikowane. Nie zamierzają one ujawnić się bez odpowiedniego przygotowania, tak jak zrobił to Napster. Teraz każdy pilnuje się jak może. Z każdą nową technologią jakiś 19-letni dzieciak może coś wymyślić, a ktoś pięć minut po nim może wymyślić sposób, by to zablokować. To nigdy nie zniknie. Ale myślę, że dojdzie do punktu, w którym stanie się czymś swego rodzaju uciążliwym, porównywalnie do, powiedzmy, bootlegowania i piractwa.
Playboy: Co osiągnęliście walcząc z Napsterem?
Ulrich: To co udało się nam osiągnąć to głównie uświadomienie amerykańskiego społeczeństwa. To przekształciło się w pierwszy wielki problem XXI wieku. Ludzie wydają się pasjonować tym bardziej niż wyborami prezydenckimi. Oczywiście, to była pieprzona pobudka tysiąclecia dla każdego, kto ma coś wspólnego z własnością intelektualną. Jest sobie kółeczko starszych pań, które stworzyły własne wzory do szycia. Nagle zostają one ukradzione i zhandlowane w internecie, a te starsze panie nie dostają za to żadnej należności.
Playboy: Więc teraz Metallica jest sprzymierzona z paczką starszych pań?
Ulrich: *przewraca oczami* To Twoje podsumowanie.
Playboy: Część Waszych fanów stanęła po stronie Napstera, a nie Metalliki.
Hetfield: *uśmiecha się szeroko* Ponieważ są leniwymi draniami i chcą wszystkiego za darmo. Myślę, że Napster wygrał wojnę prasową. To wyrządziło szkodę naszemu wizerunkowi w oczach fanów – widzą Metallikę jako wielkich, złych kolesi, którzy chcieli im zabrać darmowy towar. Lubię grać muzykę, bo to dobry sposób na życie i czerpię z tego satysfakcję. Ale satysfakcją nie mogę nakarmić swojej rodziny.
Playboy: Więc Napster zaszkodził Metallice?
Hetfield: Nie chcę by to rozumiano, że „Napster zaszkodził Metallice”. Raczej ciężko jest nas skrzywdzić. Wyrządzili szkodę postrzeganiu Metalliki przez fanów.
Ulrich: Nie zgadzam się. Zbieramy uderzenia od pierwszego dnia: za obcięcie włosów i zaangażowanie producenta Mötley Crüe i Bon Jovi, Boba Rocka, za bycie headlinerem na Lollapaloozie, za pisanie ballad, za nagrywanie z orkiestra symfoniczną. To część bycia prowodyrem i prekursorem.
Playboy: Nie licząc jego naturalnego gadulstwa, dlaczego to Lars stał się rzecznikiem zespołu przeciwko Napsterowi?
Hetfield: Moja żona i ja byliśmy po narodzinach drugiego dziecka (syn Castor, urodzony w maju 2000 roku). Rodzina jest numerem jeden, więc Lars musiał biec z pochodnią, było kilka złych posunięć. Wiecie, Lars czasami staje się naprawdę pyskatym, zasmarkanym dzieciakiem. Przy niektórych wywiadach wzdrygałem się: „O stary, nie mów tego”.
Ulrich: Powiedziałem kilka rzeczy, które były głupie do granic możliwości. Kiedy Limp Bizkit dogadał się z Napsterem i wziął 2 mln dolarów za zagranie „darmowej trasy” – a możliwe jest granie darmowych występów bez brania pieniędzy od sponsorów, bo sami tak robimy – powiedziałem, że to całkowita bzdura. Wiem, że wielu ludzi nienawidzi Freda Dursta, ale ja uważam, że jest naprawdę kurwa utalentowany. Ja i Fred pocałowaliśmy się i pogodziliśmy. Kiedy otwieram usta, zazwyczaj wychodzi z nich coś w miarę elokwentnego, a raz na jakiś czas jest to stek pieprzonych bzdur. Jestem tego świadomy.
Playboy: Jakiego rodzaju rzeczy fani mówią Wam w twarz?
Hetfield: Część fanów mówi „Zostaw Napstera w spokoju, stary” – tak jakby zamierzali popełnić samobójstwo *śmieje się*. Ale to następuje po „Metallica rządzi, koleś”. Więc zmieniasz swoje „dziękuję” w „spieprzaj”. Wdałem się w polemikę na wiele argumentów z fanami, którzy chcieli to tylko „przedyskutować”. Biedna dziewczyna w Atlancie, doprowadziłem ją do płaczu. Czuła, że pieniądze były złe. W takim razie czemu nie zamieszkasz w Kanadzie albo jakimś kraju socjalistycznym?
Ulrich: Jeśli przestajesz być fanem Metalliki, bo nie chcę Ci dać swojej muzyki za darmo, to pieprz się. Nie chcę, żebyś był fanem Metalliki.
Hammett: Wciąż jestem zszokowany reakcją ludzi. Myślałem, że to takie oczywiste: Ludzie biorą naszą muzykę, chociaż nie powinni, a my chcemy ich powstrzymać. Komputery sprawiły, że wydaje Ci się, że nie kradniesz, bo wszystko co robisz to naciśnięcie przycisku. Mniej ważne jest, że kradzież nie jest uczciwa.
Playboy: Wkurzyliście wielu ludzi, chłopaki. Na grupie Usenet dotyczącej Metalliki jest stały wątek o nazwie „Kirk i Lars są gejami”.
Hammett: To tylko pokazuje całkowity brak twórczych soków. To tak jakby nazwać kogoś „grubaskiem”.
Playboy: Może mieliście rację co do sedna. Ale ludziom ciężko jest sympatyzować z bogaczami.
Ulrich: Tak, tak jest. A więc rozchodzi się o „te chciwe gwiazdy rocka”. Rozumiem, 80 milionów nagrań później, nie mam kurwa pojęcia co zrobić z tymi wszystkimi pieniędzmi, które mam. Czy teraz możemy porozmawiać o tym, co jest prawdziwym problemem? Prawdziwym problemem, dla mnie, jest wybór. Chcę decydować co się dzieje z moją muzyką. To dość oczywiste, że sprzedawanie Twojej muzyki online jest przyszłością. Ale zdrowy rozsądek podpowiada, że nie będziesz mógł tego robić, jeśli jakiś facet obok będzie ją rozdawał za darmo.
Playboy: Kiedy zaczynaliście kampanię przeciwko Napsterowi, wiedzieliście, że będzie się to ciągnęło tak długo?
Ulrich: Nie miałem zielonego kurwa pojęcia. Całe to „Lars-Ulrich-twarz-plakatów-o-własności-intelektualnej” to nie jest coś, do czego dążyłem.
Playboy: Byłeś zaskoczony, gdy zostałeś wygwizdany na scenie we wrześniu ubiegłego roku na MTV Video Music Awards?
Ulrich: Nie wiedziałem o tym, gdy byłem na scenie. Po zejściu z niej, ludzie mówili do mnie coś w rodzaju „wow, naprawdę dobrze poradziłeś sobie z gwizdami”, a ja na to „jakimi gwizdami?”.
Playboy: To zaskakujące, bo wyglądałeś naprawdę nieswojo.
Ulrich: Byłem trochę pijany. To było najgorsze rozdanie nagród, bezsprzecznie, na jakim kiedykolwiek byłem. Wyszedłem, poszedłem na obiad z częścią przyjaciół i wypiłem trochę koktajli.
Playboy: Kiedy twórca Napstera Shawn Fanning wyszedł w koszulce Metalliki, zrobili z Ciebie durnia wobec publiczności i wyglądałeś na osłupiałego.
Ulrich: Musisz zrozumieć, że cała rzecz była zaplanowana. Poproszono mnie o wręczenie nagrody Shawnowi Fanningowi. Dzień przed show, prawnicy Napstera wycofali go z niego. Myśleli, ze będę chciał mu zrobić coś niegrzecznego albo okropnego. MTV spytało: „Czy masz jakikolwiek problem z nim wychodzącym w koszulce Metalliki?”. Ja na to „do dzieła”. Wiedziałem o tym wszystkim – po prostu udawałem, że śpię. Miałem rękę na twarzy i kiwałem się. To było obmyślone.
Playboy: Co by oznaczało dla Was wycofanie pozwu przeciwko Napsterowi?
Ulrich: Byli dociekliwi jeśli chodzi o rozstrzygnięcie. Jedyna rzecz w której posunęlibyśmy się do przodu, to wypłacenie pensji naszym prawnikom. I wierzymy, że mają zdolność do zablokowania dostępu do czegokolwiek, co zespół chce, by było zablokowane.
Hammett: Krytyka to coś, z czym musimy się mierzyć od samego początku. Kiedy wyszło Kill 'Em All, nie było niczego podobnego. Kiedy wyszedł drugi album, mieliśmy powolne piosenki, na Boga! Nawet nasi fani nas kurwa krytykują. Mamy kamizelki kuloodporne, kiedy przychodzi do krytykowania. Mówiąc szczerze, mamy to gdzieś.
Hetfield: Metallica kocha być nienawidzona.
Hammett: Kochać bycie nienawidzonym, dokładnie. Nawet zanim byliśmy w zespole, byliśmy outsiderami – więc ta mentalność naprawdę dobrze do nas pasuje.
Playboy: Teraz jesteście supergwiazdami – nie tylko na MTV, ale również na VH1 – łatwo jest zapomnieć, jak niepopularni byliście na początku.
Kiedy Lars i ja spiknęliśmy się, lubiliśmy rodzaj muzyki, która nie była akceptowana, szczególnie w Los Angeles. Byliśmy szybcy i ciężcy. Wszystko piosenki w LA były krótkie, chwytliwe: Mötley Crüe , Ratt, Van Halen. I musiałeś mieć wygląd. My byliśmy tylko brzydcy.
Playboy: Hej, ale nikt Wam nie zabronił ubierać się w stylu LA.
Hetfield:Stoczyliśmy swoje boje ze spandexem, to na pewno. Mogłeś pokazać swój pakiet. „Włóż spandex, koleś. Laski będą Twoje!” Na pierwszej trasie przez Amerykę, mój spandex – nienawidzę kurwa mówić „mój spandex”. To naprawdę złe zdanie. Był wilgotny jeszcze z poprzedniej nocy i suszyłem go na grzejniku. Wielka dziura pojawiła się w kroczu. Stwierdziłem coś w rodzaju „To nie są prawdziwe spodnie, nie? Są jak rajstopy”. Po prostu zdecydowałem się na ubranie jeansów i była to najlepsza rzecz jaka się zdarzyła. Lars nosił spandex na trasie promującej Black Album, więc może powie Ci coś innego.
Ulrich:W Los Angeles byliśmy bardziej wygnańcami. Pierwszy rok czy coś koło tego, był bardzo samotny.
Hetfield:Daliśmy kilka koncertów, na których jeśli nie było naszych dziewczyn, to nie było żadnego słuchacza poza barmanem. Wtedy kilku zagorzałych fanów zaczęło za nami podążać i stali się członkami ekipy. „Może Ci kolesie chcą potaszczyć trochę sprzętu, więc ja nie będę musiał”.
Playboy: Skąd wzięła się ta średniowieczna, w stylu D&D tematyka na wczesnych nagraniach?
Hetfield: Judas Priest było zespołem, który wszyscy lubiliśmy. „Och, oni o tym piszą. W takim razie musimy to zrobić, by grać metal”. Potem przerodziło się to w: „Napiszmy o tym, co robimy”: Whiplash, Hit the Lights i Seek & Destroy, które były po prostu o rozwalaniu wszelkiego gówna. W dzień pracowaliśmy, a potem porzucaliśmy obowiązki, wywalaliśmy meble z domu i zapalaliśmy jointa. Rozwalaliśmy szatnie tylko dlatego, że mogliśmy. Potem dostajesz rachunek i stwierdzasz: „Whoa! Nie wiedziałem, że za tę lampę płacił Pete Townshend!”. Wracasz z trasy i nie masz żadnych pieniędzy. Za kasę od organizatorów kupiłeś meble.
Hammett: Byliśmy pijani dzień w dzień i ciężko było przestać. Ludzie wokół nas padaliby jak muchy, ale my mieliśmy wypracowaną tolerancję. Nasza reputacja zaczęła nas wyprzedzać. Nie pamiętam trasy „Kill 'Em All for One” – zaczynaliśmy pić o trzeciej albo czwartej po południu.
Hetfield: Rozwalanie szatni było efektem spożycia alkoholu. Najgorzej było na Day on the Green. Kumpel i ja, kompletnie nawaleni Jägermeisterem, ubzduraliśmy sobie, że taca z delikatesami i owocami powinna przejść przez mały otwór wentylacyjny. „Otwór nie jest wystarczająco duży. Zróbmy dziurę!” Przyczepa została zrujnowana. Bill Graham – R.I.P. – był organizatorem. Zostałem wezwany do jego biura. Coś jak „Muszę iść do gabinetu dyrektora”. Powiedział: „To nastawienie, które masz, miałem taką samą rozmowę z Sidem Viciousem i Keithem Moonem. To było jak „Świetnie! A, zaraz – oni są martwi. Jednak nie tak świetnie. Może powinienem coś zrobić z tym gównem”. Zdałem sobie sprawę z tego, że więcej znaczy bycie zespołem niż olewanie ludzi i rozwalanie wszystkiego.
Playboy: James, co sądziłeś o Larsie po pierwszym jam session?
Hetfield: Lars miał dość tandetny zestaw perkusyjny, tylko z jednym talerzem. Cały czas spadał, musieliśmy się zatrzymywać, a on kurwa go podnosił. Naprawdę nie był dobrym perkusistą. Do dzisiejszego dnia nie jest Perkusistą Roku. Wszyscy to wiemy. Kiedy skończyliśmy jammować, stwierdziłem tylko: „Co to kurwa było?”. Obarczyliśmy go również rachunkiem za studio *śmieje się*. Było tak wiele rzeczy na jego temat. Jego manier, jego wyglądu, jego akcentu, jego postawy, jego zapachu. Pachniał – pachniał jak Dania, tak myślę. Oni mają inne spojrzenie na kąpiel. My w Ameryce używamy mydła.
Ulrich: Amerykańskie dzieciaki, przymus brania czterech pryszniców dziennie był raczej rzeczą z rodzaju natrętnych.
Playboy: Cóż, myłeś się?
Ulrich: Wystarczająco często dla mnie. Ok?
Hetfield: My jedliśmy w McDonaldzie – on jadł śledzia. Był z innego świata. Jego ojciec był sławny, a jemu było bardzo dobrze. Bogacz, a tylko dziecko. Rozpieszczony – to dlatego jest tak wygadany. Wie czego chce, zdobywa to i tak przez całe jego życie.
Ulrich: Jestem tylko dzieckiem. Zostałem wychowany tak liberalnie jak tylko możecie sobie wyobrazić. Podróżowałem po całym świecie z moim ojcem. Więc, tak, James Hetfield i ja pochodzimy z bardzo różniących się środowisk. I w miarę dorastania, prawdopodobnie różnimy się jeszcze bardziej.
Hetfield: Wprowadził mnie w mnóstwo różnorodnej muzyki. Spędziłem mnóstwo czasu w jego domu, słuchając tych rzeczy. Nie mogłem uwierzyć w rozmiar jego kolekcji nagrań – ja mogłem sobie pozwolić może na jedno na tydzień, on wychodził ze sklepu z 20. Kupił Styx i REO Speedwagon, zespoły o których usłyszał w Danii. Ja na to: „Co jest, kurwa? Czemu kupiłeś Styx?”.
Ulrich: Mam obsesyjną osobowość. Kiedy zaczynam się czymś interesować, to muszę wiedzieć o tym wszystko, nieważne czy chodzi o duńskie krzesła ery nowożytnej z lat 1950-1956, czy Jean-Michel Basquita, czy Oasis. Kiedy miałem 9 lat, wszystko kręciło się wokół Deep Purple. Spędzałem cały swój czas siedząc przed ich hotelem w Kopenhadze, czekając na wyjście Ritchiego Blackmore’a, żebym mógł podążyć za nim wzdłuż ulicy.
Playboy: Skoro tak kochasz Danię, czemu byłeś w LA?
Ulrich: Skończyłem szkołę w Danii i przeniosłem się do Ameryki w pościgu za karierą tenisisty. Zatrzymaliśmy się w Newport Beach, które jest prawdopodobnie najbardziej zasmarkanym pieprzonym rejonem w LA, nie licząc Beverly Hills. Tam jest pełno dzieciaków w pieprzonych różowych koszulkach Lacoste i ja ze swoją koszulka Iron Maiden. Myślę, że miała tam miejsce nienawiść do wszystkich, trochę alienacji. James Hetfield był królem alienacji. Było w tym trochę braterstwa, które zbliżyło nas do siebie.
Playboy: Jak bardzo wyalienowany był James, gdy go poznałeś?
Ulrich: Nigdy nie spotkałem kogoś tak nieśmiałego. Był naprawdę wycofany, prawie bał się kontaktów społecznych. Miał również problem z trądzikiem.
Hetfield: Nie ma nic więcej do powiedzenia, tak myślę. Kiedy poznałem Larsa, moja mama dopiero co odeszła. Wtedy każdy był wrogiem. Nie byłem najlepszy w mówieniu – to przez dorastanie w środowisku w którym byłem, swego rodzaju wyalienowanym. Byłem zmęczony wyjaśnianiem swojej sytuacji religijnej. Kiedy zespół powstał, myślałem, że już więcej nie będę musiał mówić. Lars może powiedzieć to wszystko. Wtedy nikt naprawdę nie rozumiał o czym do cholery były nasze piosenki *śmieje się*.
Playboy: Więc, jaka była Twoja sytuacja religijna?
Hetfield: Dorastałem jako wyznawca Stowarzyszenia Chrześcijańskiej Nauki, która jest dziwną religią. Główną zasadą jest to, ze Bóg naprawi wszystko. Twoje ciało jest jedynie powłoką, nie potrzebujesz lekarzy. To osamotnia i jest ciężkie do zrozumienia. Nie mogłem grać w piłkę na lekcjach wychowania fizycznego. Dziwne było opuszczanie w szkole lekcji dotyczących zdrowia i wszystkie te dzieciaki mówiące: „Czemu musisz wyjść? Jesteś jakimś dziwolągiem?” Jako dziecko, chcesz być częścią drużyny. Oni zawsze szeptali o Tobie i myśleli, że jesteś dziwny. To było bardzo przygnębiające. Mój tata uczył w szkółce niedzielnej – był w to wkręcony. Zostało to we mnie zdecydowanie wmuszone. Mieliśmy małe dowody uznania, była tam dziewczyna która złamała sobie ramię. Wstała i powiedziała „Złamałam swoje ramię, ale teraz, spójrz, jest lepiej”. Ale było po prostu, hm, zniekształcone. Teraz, gdy o tym myślę, było to bardzo niepokojące.
Playboy: Uciekłeś kiedyś z domu?
Hetfield: Raz, ja i moja siostra osobno. Nasi rodzice złapali nas jakieś cztery bloki dalej. Wybili nam takie głupoty, całkiem mocno.
Playboy: Wierzysz więc w dawanie klapsów swoim dzieciom?
Hetfield: W dawanie klapsów moim przyjaciołom i ich żonom. Tak, w ostateczności. Ale razem z klapsem przychodzi duże wyjaśnienie dlaczego.
Playboy: Jakie były relacje między Twoimi rodzicami?
Hetfield: To było drugie małżeństwo mojej mamy – mam dwóch starszych przyrodnich braci. Naprawdę nie widziałem żadnych zawirowań. Nie kłócili się na oczach dzieci. Potem tata wyjechał w „podróż służbową”, na więcej niż kilka lat, wiesz? Zaczynałem gimnazjum. Ukrywali, że on odszedł. W końcu, mama powiedziała: „Tata nie wraca” i było to bardzo trudne. Bywały złe czasy – mama musiała być w domu, kiedy my, dzieciaki, byliśmy w domu, albo zabiłbym swoją siostrę. Tłukliśmy się na kwaśne jabłko. Pamiętam, jak poparzyłem ją gorącym olejem, pomyślałem wtedy: „Wow, to zaszło za daleko”. Moja mama sporo się martwiła, to sprawiło, że zachorowała. Ukryła to przed nami. Nagle znalazła się w szpitalu. Równie nagle, odeszła. Rak ją zabrał. Pojechaliśmy i żyliśmy z naszym przyrodnim bratem, Davem, 10 lat starszym. Moja siostra była niesforna i została wyrzucona z domu. Skończyłem szkołę średnią, potem było tylko „Do zobaczenia wszystkim”.
Hammett: James pochodzi z rozbitej rodziny, ja pochodzę z rozbitej rodziny i kiedy dołączyłem do zespołu, to było swego rodzaju spoiwo między nami. Byłem sponiewierany jako dzieciak. Mój tata sporo pił. Bił mnie i moją mamę całkiem sporo. Dostałem wreszcie gitarę i od momentu, gdy skończyłem 15 rok życia, rzadko wychodziłem z pokoju. Pamiętam, że musiałem odciągać tatę od mojej mamy, gdy pewnego razu ją zaatakował, w moje 16 urodziny – obrócił się do mnie i zaczął mnie bić. Potem mój tata odszedł w ciągu zaledwie jednego dnia. Moja mama starała się wspierać mnie i moją siostrę. Zdecydowanie przelałem sporo gniewu do muzyki. Byłem też prześladowany przez mojego sąsiada, kiedy miałem jakieś 9 czy 10 lat. Ten koleś był popieprzony. Uprawiał seks z moim psem, Tippym. Teraz potrafię się z tego śmiać – cholera, ja śmiałem się z tego nawet wtedy.
Playboy: Wydaje się, że heavy metal przyciąga nieproporcjonalnie dużą liczbę osób, które były poniewierane.
Hammett: Myślę, że heavy metal jest terapeutyczny – to muzyka, która wysadza napięcie. Myślę, że to dlatego ludzi, którzy mieli naprawdę złe dzieciństwo, ciągnie do heavy metalu. To pozwala im wyzwolić agresję i napięcie w pozbawiony przemocy sposób. Dodatkowo, heavy metal daje poczucie społecznej przynależności – zbiera outsiderów razem. Heavy Metal wydaje się przyciągać wszelkiego rodzaju niechlujne, zagubione zwierzęta, uciekinierów, których nikt nie chce.
Ulrich: Zawsze miałem z tym problemy, ponieważ nie wydaje mi się, żebym odniósł większe psychiczne szkody w swoim życiu. Czemu jest to zarezerwowane dla metalu? Jeśli pójdziesz na koncert Eltona Johna, ludzie będą mieli ten sam bagaż emocjonalny. Jeśli postawisz pod ścianą dziesięciu fanów Metalliki usłyszysz dziesięć różnych historii.
Playboy: I trzech z nich nasika na ścianę.
Ulrich: I jeden z nich będzie uderzał głową w ścianę, taa. Nie czuję się zbyt przyjemnie spotykając stereotypy takiego rodzaju.
Playboy: Na początku, rozważaliście jakieś inne nazwy niż Metallica?
Ulrich: Mieliśmy listę 20 możliwych nazw: Nixon, Helldriver, Blitzer. Naprawdę zależało mi na Thunderfucku.
Playboy: Kiedy zaczęliście przyciągać fanki?
Hammett: Dziewczyny zawsze były obecne na występach. Tylko po prostu za bardzo nie różniły się wyglądem od facetów.
Ulrich: Dziewczyny przychodziły do busu i po prostu trafiało cały. Coś jak: „Ok, mamy tu dwie dziewczyny, ustawić się w kolejce.” Ludzie mówili: „Eww, ona dopiero co przedmuchała innego kolesia…”. Więc? Nie musiałeś wkładać swojego języka do jej gardła.
Hetfield: Lubiły to, co robiły. I, heh-heh, były w tym dobre. Wtedy wszyscy dzieliliśmy się towarem. „Zaliczyłem ją. Stary, tutaj! Weź moją laskę.” Lars je czarował, wygadywał sobie drogę do ich spodni. Kirk miał twarz dziecka, to podobało się dziewczynom. I Cliff – on miał wielkiego kutasa. Domyślam się, że wieść o tym się rozeszła.
Ulrich: Mieliśmy taką zabawę zwaną „tough tarts” – to było zajebiste. Schodziliśmy ze sceny i pod prysznicem czekało jakieś 10 nagich dziewczyn.
Hammett: Nie mogłem zrozumieć, dlaczego nagle stałem się przystojny. Czy nagle obudziłem się wyglądając inaczej? Pokaźne konto bankowe zrobi z Ciebie przystojniaka. Nikt nigdy wcześniej w moim życiu nie traktował mnie w ten sposób.
Playboy: Kto był największą dziwką w zespole?
Ulrich: Wszyscy mieliśmy chwile większego puszczalstwa. Nie myślę, by w tym zespole był ktokolwiek, kto nie miał wszy od czasu do czasu, albo popuszczał w spodnie.
Playboy: Co pamiętacie z nocy, w której zmarł Cliff?
Hetfield: Pamiętam bycie zbudzonym z rzeczami latającymi wszędzie wkoło. Wyskoczyłem przez okno awaryjne w swojej bieliźnie, 20 stopni, a Cliffa nie było. Pamiętam jego nogi wystające spod autobusu. Miał najbielsze, najchudsze nogi. Już wiedziałem, że odzedł. Autobus był na nim. Wszyscy byliśmy w szpitalu, a nasz tour menager powiedział: „Zbierzmy zespół razem i chodźmy”. Kiedy powiedział słowo zespół – to nie było właściwie słowo. „Kurwa, my już nie jesteśmy zespołem.” Poszliśmy do butelki i zaczęliśmy pić.
Hammett: Cliff był bardzo inteligentnym facetem, oczytanym, bardzo elokwentnym. Po prostu nie rozumiem czemu to on odszedł, a nie jeden z nas.
Newsted: Cliff Burton był moim bogiem. Był guru. Znaczy się, nikt przed nim i nikt po nim nie grał w ten sposób. Ludzie go kopiowali, ale nikt nigdy nie miał jego feelingu lub jego sprawności.
Playboy: Byłeś więc wielkim fanem z Arizony?
Newsted: Metallica miała największy wpływ na mój zespół, Flotsam and Jetsam. Graliśmy zazwyczaj głównie gdzieś w Arizonie, w klubach i na pustynnych imprezach.
Playboy: Co to jest pustynna impreza?
Newsted: Pożyczasz od swoich rodziców, zbierasz razem jakieś 80 lub 120 dolarów i wypożyczasz generator na cały dzień. Bierzesz trochę stołów z liceum żeby zrobić scenę, wypożyczasz maszynę do robienia mgły. Każesz kilku kolesiom kupić beczkę i mówisz: „Kiedy ludzie przyjdą, musicie nam dać 40 dolców”. Bierzesz U-Haula (firma wypożyczająca sprzęty, w tym wypadku ich ciężarówka – dop. Mathios), który utknął w rowie, wyciągasz trochę stołów, wkładasz je pod opony i uderzasz, żeby wyciągnąć ciężarówkę. Kolesie od beczki już są pijani. Jest pierwsza po południu. Mają pistolety .44 Magnum po bokach. W Arizonie, jeśli masz swoją broń na wierzchu, możesz zrobić co chcesz (wydaje mi się, że wszędzie tak jest – dop. Mathios). Urżnięty w cholerę, odkrywasz, że obrabowali Safeawaya (sieć marketów – dop. Mathios) ostatniej nocy. „Tak jest, chcieliśmy wziąć pieniądze od tych kolesi”. Wtedy rozkładamy się i gramy przez godzinę lub dwie, przyjeżdża policja ze Scottsdale i zabiera wszystko, tak to się kończy. Nie zarabiałem żadnych pieniędzy z grania dopóki nie dołączyłem do Metalliki. Największym zarobkiem jaki pamiętam – o którym myśleliśmy, że jest z dużego koncertu – było 26 dolarów do podziału między pięciu z nas.
Playboy: Tęsknisz czasem za tym?
Newsted: Tęsknię za byciem brudnym. Tęsknię za głodem. Tęsknię za ekscytacją związaną z zaczynaniem pracy wcześniej, by rozstawić sprzęt w klubie. I za siedmioma ludźmi na koncercie, ale wtedy wciąż grasz, jakby było ich 700. Po drugiej stronie ulicy od klubu, gdzie głównie graliśmy, był Burger King – zjedliśmy tony 29-centowych burgerów. Jestem szczęśliwy z tego powodu. „Wezmę sobie Colę”. „Nie, człowieku, to dwa burgery więcej! Pieprzyć to! Ukradniemy piwo z zaplecza, koleś”. Bo inaczej byłyby to gotowane ziemniaczki z ketchupem skradzione z Burger Kinga.
Playboy: Widziałeś kiedyś Metallikę z żyjącym jeszcze Cliffem?
Newsted: Tak. W Phoenix, z W.A.S.P., zanim wyszedł Master of Puppets. W pierwszym rzędzie. Tuż przed Cliffem Burtonem. Cześć. Ślinotok. Wściekłe machanie głową. Czternaście dolców, za koszulkę, co było wtedy wszystkimi pieniędzmi na świecie. Poszliśmy tylko na Metallikę. Jak tylko skończyli, wyszliśmy. Zmiażdżyli wszystko i wiedzieliśmy, że robili to wszystko z serca.
Playboy: Jak usłyszałeś, że zmarł?
Newsted: Przyjaciel obudził mnie o szóstej nad ranem. Powiedział: „Musisz zobaczy gazetę, stary”. Pamiętam łzy spadające na papier i obserwowanie, jak rozmazują druk. Na następnych koncertach założyliśmy czarne opaski.
Playboy: Po tym jak usłyszałeś, że Cliff nie żyje, kiedy zacząłeś myśleć „Hmm, Metallica będzie potrzebowała nowego basisty”?
Newsted: Marzyłem o tym tego dnia. Po prostu: „A gdyby? A gdyby? A gdyby?”.
Playboy: Sprowadzili Cię do San Francisco na przesłuchanie. Byłeś zdenerwowany?
Newsted: Nie spałem cały ten tydzień. Położyłem się może kilka razy. Przez pięć dni byłem na nogach i grałem tak długo, jak tylko mogłem. Pękał pęcherz na pęcherzu. Kiedy mogłem poczuć każdy nerw wewnątrz, gdy ciągnąłem za strunę, przerwałem na chwilę. Grupka moich przyjaciół zebrała razem trochę pieniędzy, by opłacić kosztujący 140 dolarów bilet na samolot na moje przesłuchanie.
Playboy: Trochę słabo, że nie zapłacili za Twój przelot. Czy byli twardzi wobec ludzi, których przesłuchiwali?
Newsted: Jeden koleś wszedł, miał bas podpisany przez kolesia z Quiet Riot czy czegoś takiego i James na to natychmiast: „Następny!”. W ten sposób, koleś w ogóle nie zdążył się podłączyć. Chłopaki byli, hm, zdruzgotani.
Playboy: Opowiedz mi o pierwszym roku z nimi.
Newsted: Poniżanie. I wiele testów emocjonalnych.
Hetfield: Okazywaliśmy żałobę przez gniew. „Jesteś tu zamiast Cliffa, więc masz to, na co zasługujesz”. To była dla nas terapia.
Newsted: Pewnego razu, jest czwarta nad ranem, a oni walą i pukają w drzwi mojego pokoju hotelowego, kiedy byliśmy w Nowym Jorku. „Wstawaj, pojebańcu! Pora na picie! Cipo!” Wiesz? „Teraz jesteś w Metallice! Lepiej otwórz te pieprzone drzwi!”. Dalej nawalali. Kaboom! Futryna poszła w strzępy, a drzwi wleciały do środka. Weszli: „Powinieneś otworzyć drzwi, suka!”. Złapali materac i wywrócili go razem ze mną. Rzucali wszystko – krzesła, biurko, szafkę pod telewizor – wszystko w pokoju – na szczyt materaca. Wyrzucili moje ubrania, kasety, buty przez okno. Krem do golenia na wszystkich lustrach, wszędzie pasta do zębów. Tylko dewestacja. Wybiegli przez drzwi: „Witaj w zespole, koleś!”.
Playboy: Wiedziałeś, ze mówili innym ludziom, że jesteś gejem?
Newsted: Nie. Znaczy się, koleś, było tego tak dużo, że to jest drobnym szczegółem.
Playboy: Dlaczego to robili i dlaczego się na to godziłeś?
Newsted: Ponieważ to była Metallica, mój sen stał się rzeczywistością, człowieku. Byłem kompletnie sfrustrowany, miałem tego powyżej uszu i czułem się nielubiany. Robili to żeby zobaczyć, czy sobie z tym poradzę. Jeśli chcesz wejść w buty Cliffa Burtona, musisz być prężny.
Playboy: Ok, chłopaki, kto był największym alkoholikiem w Alcohollice?
Hammett: James. Wypijał sam pół butelki Jägermeistera, podobnie wódkę.
Ulrich: James Hetfield. Jeśli ja i James zaczynaliśmy pić w tym samym czasie, 6 godzin twardego picia później, ja odpadałem. Od dłuższego czasu radził sobie z alkoholem na zupełnie innym poziomie niż reszta z nas.
Hetfield: Ja byłem. Musiałem mieć butelkę wódki żeby móc się bawić. Jestem zaskoczony, że wciąż żyję.
Newsted: Trudne pytanie. Tak na szybkiego, to myślę, że Lars. Mógł znieść alkohol do innego momentu, bo jest Duńczykiem. Oni zdobywają kondycję naprawdę wcześnie.
Ulrich: *śmieje się* Miałem znacznie więcej z mentalności pijaczka; piłem każdej nocy przez trzy dni, a potem nie mogłem patrzeć na kropelkę przez następne cztery.
Hetfield: James jest jedynym, który kiedykolwiek upił się tak bardzo, że nie mógł pokazać się na próbie albo na sesji zdjęciowej. Jest jedynym, który rzeczywiście się truł.
Hammett: Jason nie pije tak dużo jak reszta z nas. Lubi palenie marihuany.
Playboy: Ludzie, którzy lubią szybką muzykę, zazwyczaj lubią też szybkie narkotyki. Czy zespół wkręcił się w całą tą szybkość?
Hammett: Szybkość jest złym słowem w naszym gronie. Ale maniacy szybkości lubią nas.
Ulrich: James jest jedynym, który nie bawił się w jakiekolwiek rodzaj zażywania narkotyków. Ja, Jason, Kirk i Cliff zawsze eksperymentowaliśmy z różnymi rzeczami, żeby podkręcić temperaturę.
Hammett: Kokaina zdecydowanie była obecna w naszych życiach. Spotykałeś się z innymi muzykami i następną rzeczą, którą widziałeś, było pięciu facetów pchających się do pisuaru. Miałem problem z koką na trasie …And Justice for All, ale rzuciłem to, bo sprawiała, że wpadałem w depresję, po prostu. Spróbowałem raz heroiny. Byłem tak wdzięczny, że ją znienawidziłem.
Ulrich: Raz spróbowałem kwasu (LSD – dop. Mathios). Byłem kurewsko przerażony. Jedynym narkotykiem, który naprawdę przyjmowałem była kokaina. To dawało mi kilka godzin picia więcej. Sporo ludzi używało jej, by zbliżyć się do Ciebie, a Ty na to przystawałeś. Przechodziłem przez etapy, gdy mówiłem: „Ok, muszę to przerwać na jakiś czas”. I robiłem sobie sześć miesięcy przerwy.
Playboy: Jason, czy zespół przestał Cię poniżać w miarę upływu czasu?
Newsted: Zasadniczo w miarę upływu czasu stali się twardsi. Drugi i trzeci rok były najbardziej brutalne. Zamiast braterskich figli, robili rzeczy, które cięły głęboko i były oparte na braku szacunku.
Playboy: Co takiego lekceważącego zrobili?
Newsted: Wyciszenie basu na …And Justice for All. Niesłuchanie moich pomysłów, muzycznie.
Playboy: Czy Jason w ogóle jest na …And Justice for All?
Hetfield: Jego zdjęcie na nim jest *wielki śmiech* Ktoś wysłał mi żartobliwe CD, na którym była naklejka z napisem „…And Justice for All – teraz z basem!”.
Ulrich: To nasze jedyne nagranie, z którego nie jestem całkowicie zadowolony. Chodziło bardziej o umiejętności, prawie zawody, a nie o muzykę.
Playboy: Zespoły zazwyczaj są jak rodziny, a to brzmi, jakby ta rodzina sporo ze sobą walczyła.
Hammett: Jest wiele oper mydlanych i drobnych dramatów, które przychodzą wraz z byciem w tym zespole. Odkryłem, że odgrywam rolę sędziego. Byłem buforem między Jamesem i Larsem, byłem buforem między Larsem i Jasonem.
Hetfield: Imię Larsa coraz częściej zostaje przywołane, czyż nie? *śmieje się* Zazwyczaj jest prowokatorem, z tym jego gadaniem. Czasami naprawdę potrafi być dupkiem i podnieść ciśnienie. Raz uderzyłem go na scenie – bodaj na naszym trzecim koncercie. Uzgodniliśmy, że zagramy „Let It Loose” na bis, a on wyszedł na scenę i zaczął grać inną piosenkę, „Killing Time”, ponieważ zaczynała się od perkusji. Odwróciłem się: „Ty skurwysynu!”. Nie pamiętałem tekstu piosenki, to była kompletna porażka.
Ulrich: Zacząłem piosenkę, którą chciałem zagrać. Nie pamiętam czemu – może czułem, że bardziej pasuje na bis. I wtedy mnie uderzył.
Hetfield: Pamiętam przewracanie na jego zestaw perkusyjny, rzucanie talerzami, powodując otwarte rany głowy.
Ulrich: Wdałem się w kilka bójek z Jasonem.
Hammett: Nigdy nie uderzyłem nikogo z zespołu. Praktykuję teraz dużo jogi i naczytałem się filozofii Wschodu, bardzo wierzę w karmę: nie dla mięsa, nie dla wołowiny, nie dla świń, nie dla ptactwa domowego.
Hetfield: Zdecydowanie nie jestem najinteligentniejszym kolesiem w zespole, więc wygrywanie za pomocą intelektualnych argumentów nie może mieć miejsca. Uciekanie się do przemocy działało. I zastraszanie.
Hammett: Kiedy James zaczyna na Ciebie wrzeszczeć, potrafi być przerażający.
Playboy: Wiele złych rzeczy przytrafiło się Metallice. Czy to oznacza, że zespół ma złą karmę?
Hammett: Całkiem możliwe. Cholera, przeszliśmy przez wiele różnych rzeczy. To musi być karma. Nie wiem, czy to ta energia, którą wyzwalają nasze piosenki. Ludzie przyjmują energię płynącą z naszych piosenek – w 90% przypadków jest to dobre, ale może w 10% to źle. Słyszałem opowieści o skinheadach słuchających naszej muzyki i pieprzonych wytatuowanych nazwach naszych utworów na ich rękach tuż obok wielkich swastyk. Może to osobista karma. Może powodem tylu wypadków Jamesa jest jego własna karma i wpływa to na zespół.
Playboy: Jak możecie opisać zmiany, jakie przyszły po …And Justice for All, zaczynając od Black Albumu?
Ulrich: Poprzednie nagrania były pełne brutalnej siły, rzeczy tego rodzaju. Kiedy James stał się spokojniejszy, elementy zagrożenia i dezorientacji skrzyżowały się z rzeczami innego typu niż „przyjmowanie-wszystkiego-na-klatę”. Zamiast „To jest popieprzone i zamierzam zabić wszystkich po przebudzeniu”, otrzymaliśmy „To jest popieprzone i naprawdę cierpię z tego powodu”.
Hetfield: Na Black Albumie, kiedy zaczynałem pisać teksty, nie wiedziałem o czym do cholery mają być. Starałem się pisać teksty, z którymi zespół może się identyfikować, ale jesteśmy czterema kompletnie różnymi indywidualnościami, więc była tylko jedna droga.
Playboy: Z całego materiału, który napisałeś, James, przy której piosence najbardziej wahałeś się przed nagraniem?
Hetfield: „Nothing Else Matters”. To był duży punkt zwrotny. Była wrażliwa.
Playboy: Tematycznie, „Nothing Else Matters” jest zbliżone do piosenki Styx „Babe”.
Hetfield: Pieprz się. Pieprz się bardzo serdecznie *uśmiecha się*. Nie sądziłem, że zespół polubi tą piosenkę. Ale okazali się mnie wspierać.
Hammett: Jedyne o czym mogłem wtedy pomyśleć było to, że James napisał pieprzoną piosenkę miłosną do jego dziewczyny? To po prostu dziwne.
Newsted: Na początku, za bardzo nie brzmiało to dla mnie jak Metallica. Lubię szybki, ciężki materiał. Nie sądzę, że Metallica powinna robić country. Zbliżyliśmy się do tego za bardzo na „Mama Said” (z Load). Niezbyt mi to pasowało.
Hammett: James zawsze chciał być postrzegany jako koleś, który jest bardzo pewny siebie i silny. Napisanie takiego tekstu przez niego – pokazującego jego wrażliwą stronę – wymagało jaj. Lars, Jason i ja przechodziliśmy przez rozwody. Byłem emocjonalnym wrakiem. Próbowałem wziąć te uczucia winy i porażki i przelać je do muzyki, by uzyskać z tego coś pozytywnego. Jason i Lars też, więc myślę, że to miało duży wpływ na to, dlaczego Black Album brzmi, jak brzmi.
Playboy: Wcześniej, byliście jednym z najpopularniejszych heavy metalowych zespołów. Ale wraz z Black Albumem, weszliście do mainstreamu.
Newsted: Jak tylko trafiliśmy do MTV, lepiej wyglądające dziewczyny zaczęły się pojawiać na koncertach. W ciągu jednej nocy.
Hammett: To będzie trochę wyświechtane, ale dziewczyny lubią melodyjność, lekkie i ładne piosenki. I jeśli to zwabiło je w naszą pułapkę, to tym lepiej.
Playboy: Czy myślisz, że…
Hetfield: Nie. Wolałbym nie myśleć.
Playboy: Tylko kilka albumów sprzedano w większej niż 10 milionów ilości egzemplarzy.Myślisz, że Black Album jest najlepszym nagraniem zespołu?
Hetfield: Jest na nim trochę piosenek, których nie lubię. „Through the Never” jest trochę głupkowate, „Don’t Tread on Me” muzycznie prawdopodobnie nie jest jedną z moich ulubionych piosenek. „Holier Than Thou” jest jednym z głupszych utworów, bardziej w starym stylu pisania.
Playboy: Kiedy następnie wyszedł Load, chłopaki, mieliście krótkie włosy, malowaliście się i nosiliście modne ciuchy. To spora zmiana w porównaniu z jeansami i mulletami?
Hammett: To był tylko etap. Chwilowy duch czasu. Kto wie? Może zrobimy coś jeszcze bardziej ekstremalnego w przyszłości.
Playboy: Jak Hetfield w sukience?
Hammett: Myślę, że to byłoby ekstremalne *śmieje się*.
Hetfield: Pozwoliłem Larsowi i Kirkowi przyjąć część wizerunku zespołu na siebie. Nie lubię na to patrzeć z perspektywy czasu. Nasi fani powiedzieli: „Co się stało z Metalliką, zbuntowanym, długowłosym, brudnym 'pieprzcie-się’ zespołem?”. Byliśmy bardziej jak U2 czy Stone Temple Pilots, albo jakiś zespół który polega tylko na wizerunku. Po co do cholery nam to było? To było po prostu głupie. Jason i ja naprawdę nie czuliśmy się w tym dobrze – Kirk i Lars byli zadowoleni. Teraz możesz się z tego śmiać albo rozdrapywać ranę. Aktualnie robię to i to.
Playboy: Chłopaki, bez mulletów byliście prawie przystojni!
Hetfield: Daj spokój! Mullety rządzą. Stary, chciałem mieć długie i krótkie włosy w tym samym momencie.
Hammett: Nigdy nie miałem mulleta, ok?
Newsted: Nie przyznaję się do mulleta na dłużej niż trzy miesiące w 1987.
Ulrich: Prawdopodobnie tylko James miał mulleta.
Playboy: Cóż, fryzura którą masz wewnątrz okładki Garage Inc. zdecydowanie wygląda jak mullet, Lars. Co, jeśli James znowu zechce zapuścić swojego mulleta?
Hammett: Jeśli to zrobi, przefarbuję swoje włosy na różowo. „Ty możesz mieć zabawną fryzurę? Więc ja też!”.
Playboy: James, jesteś za dostępem do broni i popierasz ochronę środowiska. Głosowałeś na Ala Gore’a?
Hetfield: Nie. Boję się kogoś, kto zabierze mi moje spluwy.
Playboy: W takim razie głosowałeś na Busha?
Hetfield: Nie. Trzeba było udać się do miasta, żeby zagłosować, więc nie głosowałem.
Playboy: Opisujesz picie i występowanie jako terapeutyczne. Czy byłeś kiedykolwiek na prawdziwej terapii?
Hetfield: *przytakuje głową* Gdzieś w okresie Loada, poczułem, że chcę przestać pić. „Może coś przegapiłem. Wszyscy wokół wydają się być szczęśliwi cały czas. Chcę być szczęśliwy”. Planowałem swoje życie według kaca: „The Misfits grają na mieście w piątkowy wieczór, więc sobota jest dniem na kaca”. Straciłem mnóstwo dni swojego życia. Pójście na roczną terapię pozwoliło mi nauczyć się wiele o sobie. Jest wiele rzeczy, które wywołują uraz kiedy dorastasz, a Ty nie wiesz czemu. Piosenka „Bleeding Me” (z Load) o tym mówi: Próbowałem wykrwawić z siebie wszystko co niedobre, pozwolić złu się wydostać. Kiedy bylem na terapii, odkryłem w sobie trochę złych rzeczy. Ciemne miejsce.
Playboy: Więc największy alkoholik w Alcohollice przestał pić?
Hetfield: Miałem ponad rok przerwy od picia – i niebiosa się nie otworzyły. To było zwykłe życie, ale mniej zabawne. Zło nie wyszło. Nie śmiałem się, nie bawiłem się. Zdałem sobie sprawę z tego, że picie jest częścią mnie. Teraz wiem jak daleko mogę się posunąć. Nie możesz być na kacu gdy masz dzieci, człowieku. „Tato, złaź kurwa z tej kanapy!” Cóż, nie mówią tego – jeszcze.
Playboy: Byłeś kiedykolwiek na spotkaniu AA?
Hetfield: Nie powiedziałbym, że jestem alkoholikiem – ale wtedy, wiesz, alkoholicy mówią, ze nie są alkoholikami.
Playboy: Od tamtej pory, spędzasz więcej czasu ze swoim ojcem. Jak do tego doszło?
Hetfield: Zaczęło się bardzo źle. Byłem na niego bardzo zły, za zrobienie z rodziną tego, co zrobił. Nigdy więcej nie było między nami prawdziwej relacji na zasadzie ojciec-syn.
Hammett: James kiedyś szalał, tracił kontrolę pod wpływem alkoholu, zawsze walczył, zawsze wpadał w kłopoty. Teraz już znacznie cierpliwszy. Myślę, że to miało spore znaczenie dla pogodzenia się z ojcem [w 1996, podczas trasy promującej Load]. Potem był znacznie bardziej wdzięczny, rozważny i miłosierny.
Playboy: James zaskakuje nas jako ktoś w rodzaju oświeconego rednecka.
Hammett: Zgadzam się z tym w 100 procentach. Ma pewien określony styl życia, który łatwo wyśmiać: żyje na wsi, pije dużo piwa, ma sporo broni i rusza na polowania.
Hetfield: Jem też warzywa, człowieku. Po prostu są zbyt łatwe do zabicia. Marchewki nie mają szansy na ucieczkę. Myślę, że to zwierzęta są dla nas. Jesteśmy na szczycie łańcucha pokarmowego.
Playboy: Może powinieneś udać się na polowanie z jednym z tych zespołów, które wspierają PETA, jak Indigo Girls.
Hetfield: Którą z nich mam zabić pierwszą? Oh, miałeś na myśli wspólne polowanie?
Playboy: Czy czujecie się niekomfortowo w związku z wysokim poziomem homofobii w metalu?
Ulrich: Całkowicie. W końcu, czemu ja i Kirk wsadzaliśmy sobie języki do gardeł przed kamerą? Świat metalu trzeba pieprzyć tak mocno, jak tylko jest to możliwe. Gdy zespół zaczyna, wszyscy chcą pokazać swoją heteroseksualność poprzez atakowanie gejów i rzeczy tego typu, jak: „Oh, pieprzony pedał”. Czy to podnosi Cie do jakiegoś statusu większego He-Mana? Nigdy tego nie rozumiałem.
Playboy: Słyszeliśmy Jamesa używającego słowa „pedał” żartobliwie. Czy to znaczy, że jest homofobem?
Hammett: Um, prawdopodobnie. James nie miał zbyt wiele do czynienia z homoseksualistami i to jest duży powód bycia homofobem. Musi zostać oświecony w tej kwestii.
Ulrich: Wiem, że jest homofobem. Nie drążmy więcej tegotematu. Myślę, że homofobia to kwestionowanie Twojej seksualności i związany z tym brak poczucia komfortu.
Playboy: Po raz pierwszy od lat, sporo zespołów metalowych króluje na szczytach list przebojów. Większość z nich jest stosunkowo słaba, czyż nie?
Hammett: Jest sporo pieprzonego gówna. Sporo powtarzalnych rzeczy. Ta piosenka Papa Roach („Last Resort”), główny riff jest z pieprzonej piosenki Iron Maiden o tytule „Hallowed Be Thy Name”.
Hetfield: Limp Bizkit wydaje mi się nieco kreskówkowe. Nie podobają mi się Ci kolesie, którzy po prostu wrzeszczą. Jak Rage Against the Machine – to nie było śpiewanie, tylko jakiś wkurzony facet, mówiący Ci co sądzi na dany temat.
Hammett: Dla mnie Limp Bizkit brzmi jak KoRn drugiej klasy. KoRn ma znacznie lepszego wokalistę, który jest dość inteligentny. Większość tych zespołów wybiera odpowiednie składniki, daną formułę i voilà – mają zespół metalowy. Kapele takie jak Godsmack stanowią zwyczajne skrzyżowanie Metalliki i Alice in Chains, ze szczyptą KoRna do tego.
Hetfield: Queens of the Stone Age jest wyjątkowe. Ich „Rocket from the Crypt” sprawia, że czuję się dobrze.
Playboy: Trójka z Was jest żonata, dwóch z Was ma dzieci. Co się zmieniło?
Newsted: Pięć lat temu, zespół wiódł palmę pierwszeństwa wśród wszystkich innych rzeczy. Teraz to rodzina jest na pierwszym miejscu. Rodzina jest ważniejsza. Jestem jedynym, który nie jest żonaty i muzyka wciąż stanowi największą część mojego życia. Znaczy się, Black Sabbath jest moim ulubionym zespołem wszech czasów, ale Metallica zrobiła więcej dla metalu. Metallica jest największym zespołem heavy metalowym jaki istniał. Chcę utrzymać ten stan rzeczy. Ale Metallica jest tylko jedną z części mojego muzycznego życia, ok? Ci kolesie będą szczęśliwi, jeśli zrobią sobie półroczną przerwę od muzyki. Mają inne rzeczy w głowach. Ja, jeśli spróbuję przeżyć 6 dni bez zagrania z kimkolwiek, mam napady stanów lękowych.
Playboy: To brzmi, jakby te urlopy Cię frustrowały.
Newsted: Tak. James i Lars założyli ten zespół razem. Pokonali wszelkie przeciwności. I mają poważne, wyryte w kamieniu uczucia co do zespołu, o tym jak powinien działać. To bywa bardzo, bardzo trudne do przełknięcia. Myślę, że wszyscy zgadzamy się co do tego, że nie chcemy być jak inne zespoły, gdzie ludzie odchodzą i zajmują się pobocznymi projektami. Zrobiłem trochę niewiarygodnie cudownej muzyki z innymi muzykami. To tylko zbliży ludzi – to zbliżyło ludzi. Ale po prostu nie mogę tego wypuścić.
Playboy: James i Lars Ci nie pozwalają?
Newsted: To nie Lars.
Hetfield: Po prostu nie zgadzamy się na poboczne projekty. Fani zawsze widzieli Metallikę jak coś, na czym mogą polegać. Zawsze tam byliśmy, zawsze mocno i to właśnie jest zespół. Jesteśmy tymi samymi kolesiami od pierwszego dnia, w rzeczy samej. Jedynym sposobem wydostania się z tego zespołu jest śmierć. Kiedy mówisz Metallica, wiesz kto to jest: Lars, James, Kirk i – uh, kto to był? Jason *śmieje się*. Gdy ktoś robi poboczny projekt, osłabia siłę Metalliki. Mamy więc ostatnio trochę nieprzyjemną sytuację. I nie powinno być to omawiane w prasie.
Newsted: James Hetfield jest sercem, duszą i dumą Metalliki, obrońcą jej imienia. Nie przestałem go szanować.
Playboy: Ale on mógłby Cię uszanować, pozwalając wydać Ci ten album?
Newsted: Zbliżamy się bardzo do pewnych rzeczy, o których nie powinniśmy rozmawiać. Chciałbym, żeby zobaczył, że ta muzyka naprawdę jest częścią mnie, tak jak jego dziecko jest częścią niego.
Playboy: Co James Ci powiedział, kiedy oznajmiłeś mu, że chcesz wydać album?
Newsted: Nie będę w to brnął. Musimy zmienić temat.
Hetfield: Jak daleko by to zaszło? Zacząłby z tym koncertować? Zacząłby sprzedawać koszulki? Czy to byłby jego zespół? To część, której nie lubię. To w pewien sposób jest jak oszukiwanie Twojej żony. Wszyscy jesteśmy w związku małżeńskim z Metalliką. Z każdym z nas.
Playboy: Więc co powinien robić Jason podczas przerwy?
Hetfield: Nie wiem, kurwa. Nie jestem jego agentem podróży.
Hammett: Mam tylko nadzieję, że możemy przetrwać to w jednym kawałku bez pieprzonego skakania sobie do gardeł.
Playboy: Lars, myślisz, że Jason powinien mieć możliwość wydania jego albumu?
Ulrich: Nie jestem w stanie spojrzeć mu w oczy i powiedzieć „Nie możesz wypuścić tego nagrania”. To nie w moim stylu. Po prostu nie mogę się wdać w te krachy. Mam trochę problemów w życiu rodzinnym, z żoną i są nieco większej wagi niż to, że na przykład James Hetfield i Jason Newsted sprzeczają się.
Playboy: Co, jeśli Jason i tak by go wydał?
Hetfield: Nie wiem. Bardzo by mnie to rozczarowało.
Playboy: Jakie jest to nagranie?
Hammett: To świetny album.
Ulrich: To fajne nagranie, bardzo bluesowe, taka bardziej popowa wersja materiału Steviego Raya Vaughana.
Hetfield: Jest przyzwoity.
Hammett: Rozmawiałem z Jasonem przez wiele godzin. Jestem nim zmartwiony. James wymaga lojalności i jedności, ja to szanuję, ale nie sądzę by zdawał sobie sprawę z konsekwencji wydarzeń, które wprowadził do gry. Jason je, śpi i oddycha muzyką. Uważam, że moralnie złe jest trzymanie kogoś z daleka od tego, co czyni go szczęśliwym. Ten album zawsze będzie dostępny w pewien sposób – nieważne czy na Napsterze, czy w sklepach, ludzie będą go słuchać.
Playboy: Czy nie byłoby zabawne, gdyby Jason wydał swój album na Napsterze?
Hammett: To byłoby kurwa ironiczne, jak cholera.
Hetfield: Nie przeszkadza mi bycie postrzeganym za dupka w zespole. W ramach zespołu. Jak długo fani myślą że Lars jest dupkiem, jest dobrze *śmieje się*
Newsted: James jest na kilku nowych nagraniach: w filmie South Park, kiedy Kenny idzie do piekła, James śpiewa i jest na praktycznie każdym albumie Corrosion of Conformity. Piję do niego, ale mam zamiar to robić. Nie mogę grać swojego gówna, ale on może iść grać z innymi ludźmi.
Hetfield: Moje nazwisko nie figuruje na tych nagraniach. I nie próbuję ich sprzedać.
Playboy: Chcesz lojalności i jedności w zespole, ale jeśli będziesz miał w sobie za dużo z dyktatora, możesz skończyć tracąc członków zespołu. Mamy dla Ciebie trzy słowa: Guns N’ Roses.
Hetfield: To są trzy brzydkie słowa *śmieje się* Byli najlepszym przykładem ego pod ręką. Zdecydowanie nie jesteśmy w sytuacji Guns N’ Roses. Nigdy tak nie będzie. Zabiłbym nas wszystkich zanim to by się stało.
Playboy: Mamy tutaj trzech na jednego: jesteś jedynym, który sprzeciwia się wypuszczeniu nagrania przez Jasona. Czy ten konflikt może zostać rozwiązany?
Hetfield: Niektórzy z nas muszą się po prostu trochę naprostować.
Playboy: Albo ugiąć.
Hetfield: Bolą mnie plecy, więc to nie będę ja.
Playboy: Czy to zwyczajne napięcia wewnątrz Metalliki, czy też jest gorzej?
Ulrich: To dobre pytanie. To interesujący czas by przeprowadzić wywiady osobno z każdym z nas czterech. Słyszysz ludzi mówiących to, co im leży na sercu – używając Was jako pośrednika. Na przykład, James i Jason nie zadzwonią do siebie, bo rozmawiają poprzez Was.
Playboy: Ty i James też nie rozmawialiście.
Ulrich: Nie rozmawialiśmy od jakiegoś czasu, to prawda.
Hetfield: Nie zadzwonił do mnie. Jestem pewien, że powie, że ja nie zadzwoniłem do niego.
Ulrich: To mała część uporu gwiazdy rocka. Coś jak: „On do mnie nie dzwoni, więc ja nie będę dzwonił do niego. Pieprzyć go.”
Hetfield: Obaj potrzebujemy trochę odpoczynku od siebie; ja i ten pieprzony koleś jesteśmy razem od 20 lat, człowieku. To wyjątkowa miłosno-nienawistna rzecz, wiesz?
Ulrich: Przerabialiśmy ten scenariusz już po 100 razy. Na trasie czasami nie rozmawiamy ze sobą przez tydzień. Ja i James Hetfield jesteśmy najbardziej przeciwstawnymi ludźmi na tej planecie.
Playboy: Twoja żona, Skylar, spotykała się z Mattem Damonem, a on uczynił ją wzorem kobiecości w „Good Will Hunting”. Kilka lat temu, Matt opisał Cię jako „pieprzoną gwiazdę rocka, która ma 80 milionów dolarów i własny odrzutowiec – w dodatku kiepską gwiazdę rocka”.
Ulrich: Powiedział to zanim się poznaliśmy. I przepraszał za to mnóstwo razy. Przez pierwsze pięć naszych spotkań spędzał po 10 minut na obfitych przeprosinach. Jest naprawdę kochany..
Playboy: Jesteś też kolekcjonerem sztuki, co jest raczej niezwykłym hobby dla perkusisty metalowego. Jakie szkoły kolekcjonujesz?
Ulrich: Ekspresjonizm abstrakcyjny, ruch „Cobra”, art brut. Mam sporo dzieł Basquiata, sporo Dubuffeta, sporo de Kooninga. Mam najlepszą kolekcję Asgera Jorna na tej planecie. Mam obraz Basquiata, który powszechnie uważany jest za jeden z dwóch najlepszych; spędziłem półtorej roku polując na niego. Spotkanie Kid Rocka za kulisami było wspaniałym dopalaczem, nie mniejszym jest siedzenie i gapienie się na mojego Dubuffeta przez godzinę z pieprzonym ginem z tonikiem.
Playboy: Opowiedz nam o trasie w lecie 1992 roku z Guns N’ Roses, kiedy wybuch pirotechniczny sprawił, że stanąłeś w ogniu podczas występu w Montrealu. Jak straszne były oparzenia?
Hetfield: Do samej kości. Moja ręka wygląda jak hamburger. Nieważne ile wody na nią wylałeś, ból ciągle powracał. Najbardziej bolesną częścią była fizykoterapia – zdzierali Ci skórę za pomocą szpatułki. To było brutalne. Byłem na pigułkach, a to nadal bolało jak skurwysyn.
Playboy: Mówiąc o bólu, miałeś kiedykolwiek bóle głowy?
Hetfield: Mówisz o tym, że jest za głośno? Musi być głośno. Musisz to czuć na całego.
Playboy: Metallica koncertowała znacznie mniej niż w zeszłym roku.
Newsted: Daliśmy może 30 czy 40 koncertów i to prawdopodobnie najmniej w naszej historii. Metallica zazwyczaj daje od 150 do 250 koncertów rocznie.
Hammett: Nie mam wyrzutów sumienia z powodu porzucenia trwających rok tras.
Ulrich: Dziesięć lat temu chcieliśmy grać tyle koncertów ile tylko się dało i mieć jak najwięcej oddanych fanów. Teraz, danie 200 występów w Północnej Dakocie nie stymuluje już tak jak kiedyś. Czasem świetnie jest być na scenie, a innym razem występy same w sobie stają się całkiem przeciętne i chcesz po prostu przez nie przebrnąć. Stajemy się starsi, a skracając trasę, dajemy lepsze koncerty.
Playboy: Jak długo zespół może dalej iść na przód, biorąc pod uwagę fizyczne zmęczenie graniem?
Newsted: Podlega to ograniczeniu. Ludzie nigdy nie zobaczą mnie słabego, nigdy nie zobaczą mnie po prostu stojącego na scenie. Kiedy ten dzień nadejdzie, wycofam się. To wszystko.
Hetfield: Chelon grubowargi* byłby idealny.
* gra słów – chelon to gatunek ryby, po angielsku jego nazwa brzmi… grey mullet – dop. Mathios
Playboy: Czy istnieją jakieś sztuczki potrzebne do napisania piosenki Metalliki?
Newsted: Jakieś 90 procent piosenek Metalliki jest w e-moll, ponieważ zakres wokalu Jamesa jest ograniczony – chociaż rozwija go zadziwiająco szybko.
Playboy: Są szanse, że Metallica podąży za modą na rap-metal?
Newsted: Nie. NIE dla rapu w Metallice.
Ulrich: Szanse, że James Hetfield podąży w kierunku rapu oscylują prawdopodobnie między 0 a -1.
Playboy: Z perspektywy fana Metalliki, Jason, interesujące musiało być obserwowanie przemiany Jamesa Hetfielda od Nothing Else Matters.
Newsted: Tam, gdzie wcześniej było dużo ciemności, teraz jest dużo światła, od kiedy dzieci Jamesa pojawiły się na obrazie. Ciemność zawsze na nim będzie, z powodu doznanych krzywd, ale teraz jest tam wielka, biała plama.
Hammett: Wiesz, nie możemy śpiewać o kwiatkach i szczęśliwych, lśniących dniach.
Playboy: Więc, James, następna porcja utworów będzie radosna?
Hetfield: Taa, zacznę pisać o moim domu, mojej rodzinie i psie. Spójrz, zawsze musi być jakaś wrzawa, o której warto napisać i teraz, wewnątrz zespołu, na pewno będzie sporo dobrego paliwa.
Playboy: Na następnym nagraniu możemy spodziewać się piosenki o nazwie…
Hetfield: Poboczne projekty *śmieje się* Zawsze znajdzie się coś, co Cię wkurzy. Coś, co zechcesz zmienić. Coś, co wprawi Cię w zakłopotanie. Wszystko co muszę zrobić to udać się do San Francisco na jeden dzień – jestem dość wkurwiony na cały tydzień.
Playboy: Jesteś szczęśliwie żonatym ojcem dwóch dzieci, byłeś na terapii. Napisałeś nawet piosenkę o miłości. Nadal możesz znaleźć tą ciemną plamę?
Hetfield: Wiem, że tam jest i jak się tam dostała. Może Cie nawiedzać i opuszczać na nowo. To czarna plama, której nie można zmyć.