Do trwającego od pewnego czasu konfliktu między gitarzystą Slayera Kerrym Kingiem a organizatorami tegorocznego Mayhem Festival swoje trzy grosze postanowił dorzucić siadający na co dzień za perkusją w Cannibal Corpse Paul Mazurkiewicz. Podczas, gdy powiedziano już, że metal stał się „gruby, szary i łysy” i poleciało w obie strony wiele wyzwisk, Mazurkiewicz za fatalną sprzedaż biletów obwinia fakt, iż na scenie nie pojawił się zespół bardziej popularny niż Slayer.
Widocznie tegoroczny lineup nie był wystarczająco potężny… dla tej całej masy ludzi. Oczywiście tutaj, w Stanach Zjednoczonych, metal jest naprawdę znaczący, ale uważam, że Slayer jako headliner Mayhem Festival nie był najlepszym pomysłem. Oczywiście dla nas jest to świetne – Slayer to nasi idole i królowie, więc według nas ich występ na Mayhem odbieramy jako „Wow! To niesamowite”. Mimo to w świetle popularności, wyników sprzedaży i tego typu kwestii, było to w pewnym sensie obniżenie lotów.