Wokalista ostatnio udzielił wywiadu magazynowi Rock Hard. Opowiedział w nim o swoim podejściu do układania setlist:
Jeśli to jest festiwal metalowy, to wiele zespołów myśli sobie: „Ok, przebijemy wszystkich, zagramy ciężej i szybciej.”. My podchodzimy do tego inaczej. Chcemy zagrać coś, co nas wyróżni. Może nie będziemy najcięższym zespołem, ale sprawimy, że ludzie nas zapamiętają, może jako najcichszą grupę czy coś takiego… Chcemy być dynamiczni, ale nie chcemy być po prostu kolejnym metalowym bandem – takich jest mnóstwo. Zupełnie odwrotnie jest, kiedy gramy na popowych festiwalach. Wtedy staramy się brzmieć mocniej. Nikt nas tam nie zna, więc chcemy się wybić. Gdziekolwiek jesteśmy, chcemy zostać zauważeni. Nie chcemy być po prostu kolejnym metalowym zespołem. I oczywiście nie mam nic przeciwko metalowi – uwielbiam go. Ale w otoczeniu samych metalowych grup chcemy się po prostu trochę wyróżniać.
Muzyk poruszył też kwestię tzw. „specjalnych setlist”:
Gramy coś takiego za każdym razem, kiedy nam każą, kiedy zarząd, kierownictwo tak powie. Wyjątkowa setlista to taka, kiedy albo grasz cały album, albo grasz jakieś stare kawałki, których nigdy nie wykonujesz. To prawdopodobnie jest fajne dla ludzi, ale my nie przepadamy za powtarzaniem się. Nie za bardzo lubię te wyjątkowe setlisty.