W wywiadzie dla The Quietus, którego udostępniony wcześniej fragment o nowym albumie i planach na najbliższą przyszłość już tłumaczyliśmy, Tom Araya odpowiada na pytania dotyczące: swojego życia prywatnego, w tym gustach muzycznych swojej rodziny, mówi, co sądzi nt. 'Lulu’ Metalliki i Lou Reeda, stwierdzeniu Mustaine’a iż 'bez niego nie byłoby thrashu’, nudzie za kulisami Big 4, wraca pamięcią do czasów nagrywania dwóch najznamienitszych płyt Slayera i potwierdza, że faktycznie nasikał kiedyś Cronosowi (Venom) na głowę.
– Czy na backstage’u [Big 4] było wiele zuchwalstwa, jakieś kłótnie pomiędzy wami, czy też było całkiem przyjemnie i bez wyskoków?
Było w istocie bardzo spokojnie. Dość niespodziewanie. Wszyscy się dogadywali. Wiesz… Chyba wszyscy jesteśmy już starsi, już nieco dojrzalsi, ale 30 lat to kawał czasu, by robić to, co robimy jako zespoły i istnieć tak długo, jak już istniejemy. I wszyscy przeszli przez swoje etapy prób i błędów i każdy zespół ma za sobą doświadczenia z różnymi rzeczami. Fakt, że 30 lat później nadal robimy to, co lubimy… To pewnego stopnia byliśmy pionierami, więc… być tu 30 lat później i nadal móc to robić, być puszczanym w radio, w programach telewizyjnych, to niemałe osiągnięcie. Wiesz, ta trasa zawsze wydawała mi się dobrym pomysłem, zabawnie, że naprawdę doszła do skutku.
– Ale nie graliście w Bay Area!
Nie! Wiesz, nie byłbym zaskoczony, gdyby to pojawiło się na tapecie. Nie powiedziane, że zagraliśmy już ostatni raz. Metallica chyba robi sobie przerwę i gdyby zdecydowali, 'Oh, zróbmy to tutaj’, to reszta zespołów… Nie mamy zamiaru powiedzieć 'Nie!’ Zawsze na to przystaniemy…
– Szkoda, że nie było kłótni. Zawsze miałem w głowie ten obraz Dave’a Mustaine’a i Kirka walczących o lakier do włosów na tyłach, czy coś. Kerry’ego i Larsa sprzeczających się o to, kto ma więcej przyjaciół celebrytów…
Nie, było dość łagodnie… Teraz jest inaczej niż ludzie wyobrażają sobie backstage. Wszyscy chcą być na backstage’u, bo nie chcą przegapić imprezy, a gdy się tam znajdą, przechadzają się i pytają, 'Więc gdzie ta impreza?’ Niektóre z tych rzeczy mają miejsce, ale nie w naszym obozie. I nie widziałem, żeby działy się w innych obozach, ha ha.
– Kto z waszych czterech kapel powiedziałbyś, że ma największe ego?
To nie jest coś, na co zwracam uwage. Chłopaki z Anthraxu są naprawdę, naprawdę miłymi gościami i przez lata jak ich znam, byli naprawdę, autentycznie mili. Poznałem Dave’a Ellefsona z Megadeth naprawdę dobrze, a ich perkusista i gitarzysta są również bardzo mili – nie pamiętam ich imion… Chłopaki z Metalliki są naprawdę, naprawdę mili. Roberta Trujillo znamy z czasów Suicidal Tendencies… I, jeżeli kogoś pominąłem, to jakaś wskazówka! Ha ha ha…
– Mówiąc o tych, których nie wspomniałeś. Dave Mustaine powiedział mi raz – i kilku innym ludziom również – że bez niego thrash by nie istniał. Co ty na to?
Daaave… Trochę się spóźnił na ten pociąg! Ha ha ha. Wiesz, ponieważ jego płyta i jego zespół Megadeth nie zmaterializował się aż do połowy lat ’80. Był jednym z pierwszych członków Metalliki, ale myślę, że są inne kapele, którym powinniśmy być wdzięczni i którym oni powinni być wdzięczni. A przypisać należy to kapeli – która stworzyła muzykę, którą my rozwinęliśmy i uczyniliśmy naszą własną – i nie chcę nikogo zmartwić, ale to Anvil. Posłuchaj pierwszej płyty Anvil, a usłyszysz echa Metalliki. Więc, wiesz, są inne zespoły, którym można przypisać zapoczątkowanie thrash metalu lub próbę stworzenia czegoś nowego. My jedynie wzięliśmy to i uczyniliśmy naszym własnym. A z jakiegoś powodu Anthrax, Slayer i Metallica wyewoluowały… I było to jakoś w tym samym roku, w ’81. A potem wszyscy urośliśmy do tego co teraz, 30 lat później. Jak powiedziałem, Mustaine był w Metallice, ale został wykopany i pięc lat później pojawił się z własnym zespołem. Więc trochę za późno.
– Wracając do Reign In Blood, dlaczego twoim zdaniem ta płyta przetrwała próbę czasu? Co czyni ją klasykiem w twoich oczach?
Nie mam pojęcia. Może to, że w chwili gdy płyta została wydana, rozwijało się coś nowego, jeżeli chodzi o metal, z którym wychodziliśmy. Nagraliśmy Hell Awaits i był bardzo powolny i demoniczny, i były już inne zespoły, które prezentowały tego typu styl… Ten demoniczny głos i ciężkie brzmienie… Rozumiesz, o co mi chodzi? I to po prostu zaskoczyło wszystkich, że nie doszło do kontynuacji. Wyszliśmy z czymś naprawdę szybkim zupełnie znikąd w porównaniu do tego, co działo się u innych zespołów, które próbowały wolnych, ciężkich rzeczy. No i scena death metalowa rozwijała się w tamtym czasie. I tu nagle wychodzimy z tym albumem, który jest szybki i wściekły.
– W jakimś sensie było to skok naprzód jeśli chodzi o styl. Ale również w kontekście innych thrashowych płyt, które wtedy wchodziły, a które były niejako progresywne w swej epickości, obrazowości i długości utworów. Reign In Blood zabrało gatunek z powrotem do jego punkowych korzeni…
Tak, dokładnie. Wszyscy to robili, my nie chcieliśmy robić kolejnego wolnego albumu, nie chcieliśmy długich kawałków. Jeżeli myśleliśmy kiedyś nad jakimiś płytami, które zrobiliśmy w swojej karierze, to były takie dwie. Jedna to ta w ’86, która nie chcieliśmy, by była wolna jak Hell Awaits, więc nagraliśmy szybką. Celowo zrobiliśmy szybki album z tego powodu. Potem celowo zrobiliśmy South of Heaven, bo nie chcieliśmy robić szybkiego albumu jak Reign In Blood. To były dwa momenty w historii Slayera, gdy świadomie podjęliśmy decyzję, by czegoś nie robić, ha ha ha! I masz rację. Wiele kapel grało długie i epickie utwory, więc celowo napisaliśmy szybkie kawałki i napisaliśmy szybki album. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że będzie tak szybki, jak się okazało. Weszliśmy do studia, a gdy pracowaliśmy nad kawałkami Rubin stwierdził, „Dobra, fajnie jest”, a potem spojrzał na Dave’a i powiedział, „No dalej, przyśpiesz że trochę… Zacieśnij to odrobinę….” I tak właśnie płyta zyskała brzmienie, jakie zyskała. Wiem, że Jeff i Kerry celowo napisali szybkie kawałki. To był bardzo osadzony w punku album, bo, choć zrobiliśmy Hell Awaits, Jeff był fanem punka i to było coś, co nam pokazał jako zespołowi, a i Dave był wielkim fanem. Podchwycił niejako ten pomysł. Ja nie byłem fanem, ale podobała mi się muzyka, było tam trochę naprawdę dobrych rzeczy. Świetna muzyka, świetne teksty… I [Dave] potrafił zastosować to do albumu i muzyki, którą tworzyliśmy.
– Sam album dotyka wielu różnych tematów. Wiemy, że zafascynował ówcześnie różne frakcje nazistowskie przez Angel of Death i zawarte w nim odniesienia do Josefa Mengele. Ale na inny sposób można niemal powiedzieć, że album ma niemal humanitarny wymiar – spełnia rolę ostrzeżenia, niemal antywojennego miejscami. Czy był to świadomy przekaz, który staraliście się zobrazować, czy byliście po prostu bandą dzieciaków piszących losowe rzeczy, które uważaliście za fajne?
Oni wymyślili kawałki. Jeff dopiero co przeczytał książkę o Joefie Mengele i pomyślał, że mołgby zebrać to w słowa… Kerry wpadł na wiele tekstów na płycie, tak samo Jeff. To był album niejako napisany przez nich dwóch. 'Raining Blood’ to utwór, który skleił się [dopiero]w studio, a który zasadniczo opowiada o seryjnym zabójcy, wieszającym trupy swych ofiar na suficie. Nie było więc nic poza naprawdę świetnymi kawałkami zebranymi do kupy, a album niejako się z tego wyłonił. Nie było za tym żadnego procesu myślowego poza 'To naprawdę fajny kawałek, co myślicie?’, 'Super!’ Ha ha ha! A 'Raining Blood’, jeśli chodzi o tekst, napisany zostałw studio i chcieli położyć na niego nacisk… I tyle! Ha ha ha! To nie było zbyt głębokie.
– Jaki jest twój ulubiony kawałek na albumie?
Na tym albumie? Oh, wow. Powiedziałbym, że 'Angel of Death’ i 'Raining Blood’. Te dwa. Jeszcze jeden… próbuję sobie przypomnieć, co było na tej płycie.
– Powinieneś to raczej sprawdzić przed występem na ATP [Slayer wykona tam całe Reign In Blood – red.]…
Taak, chciałem powiedzieć Mandatory Suicide, ale to było na South of heaven. To nie, te dwa, bo, po pierwsze, Angel of Death ot zwyczajnie świetny numer, kropka. Dobrze napisany, świetne riffy… A potem Raining Blood, bo jest takim krótkim utworem i ma tak niezapomniany riff. Wiesz, początek, to the dundundun! Dernernerner nernerner… To wkręca ci się w mózg, rozumiesz? Ogromnie oddziałuje. Dla mnie, te dwa kawałki są naprawdę mocne. Staram się sobie przypomnieć inne, ale nie mogę! Jeszcze 'Post Mortem’. To mój ulubieniec, ale to było na tyle.
– Możesz powiedzieć nam o tym, jak nalałeś Cronosowi na głowę? Jak do tego doszło? Doszło do tego w ogóle?
Ja nie… Wiesz.. To było coś, co zrobiłem wiele lat temu. To było, yy, podczas libacji i był to wielki brak szacunku z mojej strony. I to wszystko, co mam o tym do powiedzenia.
– Metallica zdecydowała się ostatnio zejść trochę na lewo i zrobić Lulu z Lou Reedem. Jaki byłby wasz ekwiwalent, gdybyście mieli okazję go zrobić i gdybyście musieli wybrać artystę do współpracy, który byłby kompletnie niedopasowany, kto by to był i dlaczego?
Yy.. Nie mogę mówić za cały zespół, ale wymagałoby to wiele przemyśleń i nie widzę, byśmy cokolwiek takiego mieli zrobić. Nie mogę nawet począć myśli robienia czegoś takiego, rozumiesz? Lou Reed ze wszystkich ludzi, rozumiesz? On jest tak avant-gardowy, tak oddalony, tak muzycznie odmienny. On robi swoje. Sam sobie jest formą. A oni, próbujący… Nie wiem, gdy się o tym dowiedziałem, pomyślałem, że to trochę zbyt wiele.
– Słuchałeś tego albumu?
Nie, nie słuchałem go. Nie chcę. Dla mnie to jakby, nie chcę nic mówić, ale to to próba bycia zbyt fajnym na siłę.
– Lou Reed próbuje na siłę?
Nie, nie, nie, nie mam nic przeciwko Lou Reedowi. Reed jest świetny, uważam, że to co robi jest niesamowite, ale to Metallica próbuje być zbyt fajna. Starają się być zbyt fajni. Po co robić coś takiego? Po co chcieć być zbyt fajnym? To leży po stronie Metalliki, nie Lou Reeda. On jest super… I im nie spodoba się, jeśli to przeczytają, nie spodoba im się, że to mówię, ale to po prostu moje osobiste zdanie. Nie muszę nawet słuchać tego albumu! Ha ha ha…
– Jakiej muzyki słuchasz prywatnie? Siedzisz tylko w metalu, czy masz się też ku wielu innym rzeczom?
To naprawdę zależy. Gdy prowadzę auto, leci radio satelitarne… ha ha ha, dzieciaki tego nie cierpią! Słucham… Ponieważ jest nas czwórka w samochodzie, a moja córka lubi słuchać listy Top 20 Count Down na XM, a potem moja żona ciągle przełącza stacje na lata ’50, ’80, ’90, Elvisa… Ja słucham Classic Rewind! Ha ha ha… A potem różnych..
– A są jakieś popowe rzeczy, które lubisz w szczególności?
Bruno Mars ma moim zdaniem naprawdę świetny głos. Więc tyle na jego temat ode mnie… Mój syn i córka… W sumie bardziej moja córka. Mój syn lubi cięższe rzeczy… Ostatnio poszliśmy na koncert, na który zostaliśmy zaproszeni, zobaczyć Ruthie Foster i miała naprawdę świetny głos. Była śpiewaczką bluesowo-gospelową. Jak dla mnie to robiło duże wrażenie. I to był ostatni koncert na żywo, na którym byłem do teraz.
– Co twoja córka myśli o Slayerze? Słucha tego, lubi to?
Tak, lubi niektóre kawałki. Ma swoje ulubione. Mój syn i moja żona są wielkimi fanami Slayera. Moja żona to wielka fanka Slayera. Lubi wszystko, co robimy. Jest wielką fanką Metalliki, wielką fanką Megadeth…
– Ale czy podobało jej się Lulu, oto jest pytanie?
Nie, przerwałeś mi trochę w środku zdania, powinienem był powiedzieć, że woli starą Metallikę! Ha ha ha… Nie lubi zbytnio niczego po Black Albumie. O tak, ta kobieta ma gust, zdecydowanie. Ha ha ha! Ale nie, mój syn lubi Slayera, ma swoje ulubione numery. Moja córka ma tylko jeden kawałek, który naprawdę lubi. Podobają jej się koncerty, ale nie jest zapaloną słuchaczką. Woli MTV, VH1, wiesz, tego typu rzeczy. Należało się tego spodziewać!
– Co jest twoją wstydliwą przyjemnością?
Nie jest mi wstyd. Naprawdę lubię country blues, country folk. Np. Hanka Williamsa. Naprawdę podoba mi się soundtrack z O Brother Where Art Thou? Ale ciągnie mnie też do innych rzeczy. Album Graceland Paula Simona, wiesz, muzycznie i lirycznie to po prostu naprawdę dobry album. Nagrania Roberta Johnsona, cały zestaw, wszystkie jego oryginalne płyty, są dla mnie naprawdę fascynujące. Nie wiem dlaczego. Ale nie wstydzę się tego, to coś, co powiedziałbym każdemu, kto zapyta… Naprawdę nie ma znaczenia, co skąd się wywodzi, tak długo jak ma w sobie element folkowy… Moja żona jest wielką fankąElvisa i słuchamy go sporo. A im więcej i więcej słuchasz Elvisa, bardziej dostrzegasz dlaczego wpłynął na całe pokolenie muzyków.
– Czy kiedykolwiek rozważyłbyś stworzenie innej niż metal muzyki? Czy kusiłoby cię kiedykolwiek zrobić coś solo i nagrać folkowy album, albo country, czy coś takiego?
nie wiem. To nie jest coś, nad czym się zastanawiałem, ale kto wie. To najlepsza odpowiedź, jaką mogę ci dać! Sądzę, że byłoby ciekawie zobaczyć, co by z tego wyszło, ale w tej chwili, nie mówię, że tego nie widzę, ale niczego takiego jeszcze nie napisałem. Gdy przewracasz na jutrzejszą kartkę, ona jest pusta, wiesz? Wiem tylko, co robię teraz i wiem, czego dotychczas dokonałem. Co leży przede mną, nie mam pojęcia.
– Wszyscy mamy ten obraz ciebie jako boga metalu, który chodzi z whiskey w jednej ręce i złożoną w ofierze dziewicą w drugiej, ale z czego składa się typowy dzień z twojego życia poza Slayerem?
Zawiera się w tym wstanie z łóżka, wypicie kawy i zjedzenie śniadania. Potem zabieram się za zwierzęta i za cokolwiek, co jeszcze trzeba ogarnąć… Dużo pracuję na zewnatrz. Potem wracam do domu, a potem – zależnie od momentu w życiu, w którym się znajduję… W tej chwili pracuję nad nowym materiałem, piszę, potem słucham muzyki, staram się miec nowe pomysły. Poza tym karate odgrywa obecnie dużą rolę w moim życiu i to w sumie na tyle.
– Od jak dawna trenujesz karate?
Jakieś cztery lata.
– Ćwiczysz dość systematycznie?
To taka codzienna czynność. Nasze dzieci uczyły się w domu, a potem odwoziliśmy je na karate w ramach wychowania fizycznego i stwierdziliśmy, że też będziemy brali w tym udział. Czemu nie! Mamy drugie kyu. Odlicza się od dziesiątego do pierwszego, potem dostajesz czarny pas… Więc teraz mamy brązowy. I to tyle! Potem idę spać.
– Co masz w planach?
Nie wiem. Mamy zamiar pracować nad nowym materiałem. Zaczynamy trasę 25 maja w Anglii, potem cały czerwiec. A potem zaczynamy od nowa w lipcu i przez sierpień w Ameryce. Potem z pewnością mamy coś od września do grudnia, ale w tej chwili nic ostatecznie. Ale to wszystko. Mamy nadzieję zrobić nowy materiał i płytę.