Rob Trujillo udzielił krótkiego wywiadu dla city pages, w którym to basista opowiedział krótko o tym, jak wyglądała praca nad nową płytą, jaka idea przyświecała zespołowi w czasie pobytu w studiu, a także na koniec podzielił się anegdotą o tym, że nawet będąc członkiem Metalliki udaje mu się uniknąć rozpoznania. Rob nie chce na razie zdradzać szczegółów nowego krążka, zatytułowanego „Hardwired… to Self-Destruct”, niemniej jest zdecydowanie zadowolony z wykonanej zarówno przez zespół, jak i producenta pracy. Pytany, czy 'Hardwired’ jest swego rodzaju zwiastunem nowego kierunku, obranego przez Metallikę, odpowiada:
Zdecydowanie. 'Hardwired’ to świetne zaprezentowanie stylu nowej muzyki. Moim zdaniem nowy album brzmi potężnie. Już na etapie produkcji zapewniono dużo mocy. Jestem zadowolony z kompozycji, ale również z jakości nagrania. Greg Fidelman odwalił kawał naprawdę dobrej roboty.
To fajna muzyka, ale również wymagająca. Utwory potrafią być złożone, niemniej jest też melodycznie. Myślę, że cały zespół w pewnym sensie dojrzał.
Powrót do korzeni to jednak nie nowa decyzja, bowiem pierwsze kroki poczyniono w czasie pracy nad Death Magnetic, kiedy to Rick Rubin postanowił przypomnieć Metallice jak niegdyś grała. Zdaniem Roba nowy album będzie pewnego rodzaju konsekwencją tamtych wydarzeń:
Rick Rubin zdawał się wnosić świadomość, że Lars i James powinni powrócić do swoich thrashowych korzeni. To było bardzo ważne, przywróciło Metallice tamten styl i energię. Tworząc materiał na nowy album byliśmy pod wpływem wszystkich dotychczasowych koncertów, w tym grania Black Albumu w całości. To samo z Master of Puppets, graliśmy wszystkie utwory z tej płyty z okazji jej 20 rocznicy. Nie odcinamy się od przeszłości, akceptujemy ją i to pomogło nam dotrzeć tam, gdzie znajdujemy się obecnie. Mamy jeszcze wiele riffów, którymi chcielibyśmy podzielić się ze światem. Mam nadzieję, że nie zajmie to kolejnych ośmiu lat [śmiech].
Choć do premiery zostało już mało czasu, to wydając płytę po ośmiu latach ciężko się powstrzymać od nieustannych korekt:
Na tym etapie prowadzone są już prace końcowe. Pewnego dnia Greg i ja chcieliśmy spróbować nieco innej linii basowej. Wszyscy byli przekonani, że to już mamy za sobą. Zakradamy się więc do studia, po jakimś czasie dostrzega nas Lars, widzi mnie z gitarą basową i Grega przy panelu i woła: „Chyba sobie kurwa żartujecie!”.
W czasie lotu do Burbank pewien facet zaproponował mi piwo. 'Hardwired’ było już opublikowane na całym świecie. Siedzę koło tego gościa, miałem na sobie kurtkę Metalliki, więc zapytał: „Słyszałem, że wydali dziś nowy album?”. Odpowiedziałem, że to tylko jeden utwór. Zapytał czy go słyszałem i czy mi się podobał. Po jakimś czasie zauważyłem, że założył słuchawki i ogląda teledysk. Nie rozpoznał mnie w ogóle. Stwierdził tylko „O stary, to jest naprawdę dobre!”.