W najnowszej odsłonie magazynu wydawanego przez oficjalny fan-club Metalliki, So What!, James Hetfield po raz kolejny bronił ostatniego albumu, w którego tworzeniu uczestniczył jego zespół – „Lulu”. Dzieło nagranie wspólnie z nieżyjącym już frontmanem The Velvet Underground, Lou Reedem, zebrało najbardziej cięte recenzje w historii Metalliki i wciąż jest nie do przełknięcia dla większości jej fanów. Członkowie zespołu są jednak zadowoleni z tamtej kolaboracji – James mówił dla So What!:
Byliśmy albo niesamowicie uparci, albo mieliśmy wielkie szczęście czy coś w tym stylu. Zmęczyliśmy się chyba rzeczami, które działały dla nas bardzo dobrze. Jesteśmy perfekcjonistami. Mamy do siebie bardzo krytyczne podejście. To zaprowadziło nas do miejsca, w którym jesteśmy, ale to jednocześnie klątwa. Jeśli coś nie idzie, tak jak powinno, znoszę to bardzo ciężko.
„Lulu” nie zostało zaakceptowane przez fanów w takim stopniu, jak przez nas. Jestem jednak bardzo dumny, że to zrobiliśmy. To była dobra zabawa i przygoda. Jest wiele zespołów, których takie przygody zabijają – może tu chodzić o wybór złego managementu, podejmowanie złych inwestycji czy coś w tym stylu. My spotykamy się jednak z takim oddaniem i lojalnością w stosunku do naszej kapeli, że cokolwiek nie zrobimy, nic nas nie zabije. Nie ważne, czy była to śmierć Cilffa Burtona, odejście Jasona, nagranie „Some Kind Of Moster”, ten dramat, który dzieje się teraz, zawsze jest coś, co trzyma nas razem i pozwala przetrwać. „Lulu” zbliżyło nas do siebie jeszcze bardziej.
Hetfield dodaje:
Są na scenie konkretni artyści, którzy stają przy tobie i mówią: „Hej, lubię to. To artyści! Dobrze się bawią! To coś, co chcieli zrobić i właśnie tego dokonali.” Nie musisz tego lubić, rozumiem to, ale są ludzie, którzy potrafią na tyle mocno wyrazić swoje zdanie, że są w stanie powiedzieć: „Mogę nie lubić tego projektu, ale jestem naprawdę szczęśliwy, że oni, jako artyści, podjęli to ryzyko i zrobili to.” Myślę, że to zależy od osobowości. Albo chcesz trzymać się bezpiecznych rzeczy, albo patrzysz na życie jak na przygodę.
Jaki jest Wasz stosunek do „Lulu”? Może chcecie sobie przypomnieć ten album?