W przeprowadzonym przez izraelską stację radiową Met Al Metal wywiadzie, Dave Mustaine wytłumaczył, dlaczego nie zgodził się, by Megadeth występowało na jednej scenie z black metalowymi kapelami Dissection oraz Rotting Christ. Frontman zdradził także, czym zajmowałby się, gdyby nie był muzykiem, oraz że żałuje, iż uderzył kiedyś w twarz Jamesa Hetfielda.
Dave Mustaine o powodach, dla których nie chciał wystąpić z Dissection w 2005 roku:
No cóż, prawda jest taka, że gdy po raz pierwszy odzyskałem kontrolę nad moim życiem w 2002 roku, to wprowadziłem w nim również pewne zmiany. Miałem dotkliwie uszkodzone ramię co sprawiło, że przerwałem karierę i to sprawiło, że zacząłem wszystko bardzo krytycznie postrzegać. I teraz doszedłem do wniosku, bo tak naprawdę wciąż nie wiem zbyt wiele dlaczego tak a nie inaczej postępuje, że chciałem mieć pewność, iż nie będę grał z jakąkolwiek kapelą w której skład wchodzą ćpuny, bo nie mogę być zbyt blisko kolesi, którzy biorą heroinę ze względu na pokusę się z tym wiążącą. A próbowałem właśnie zrobić coś z moim życiem i doprowadzić się do porządku.Nie chcę spędzać czasu z facetami, którzy mogliby być niebezpieczni dla mojego uduchowienia, ponieważ postanowiłem, że zacznę podążać ścieżką duchową. Zorientowałem się, że nie chcę do tego wracać… już bawiłem się kiedyś w czarnoksięstwo, czarną magię i tego typu sprawy. I wiecie do czego doszedłem? Że będę unikał takich rzeczy.
Nigdy nie powiedziałem, że kogoś nienawidzę, po prostu nie chciałem z nimi grać. Byłem bardzo ciekawy plakatów promujących koncert, bo zostały napisane hebrajską czcionką, pismem, czy jakkolwiek to nazwiecie i zobaczyłem zespół Dissection i pomyślałem: „No, no, niezła nazwa”. Gdy sprawdziłem ich to zmieniło się to w „Yhm.” Więc powiedziałem promotorowi: „Słuchaj, nie możemy z nimi grać. Nie zamierzamy uczestniczyć w tym festiwalu.” NIE POWIEDZIAŁEM „Wywal ich”. Błąd popełnił organizator. To on ich wywalił. Już wystarczająco ciężko jest w biznesie muzycznym ogarnąć sobie koncert, więc NIGDY nie wyrzuciłbym żadnej kapeli z wspólnego koncertu; wolałbym, żeby nas wylano, a nie kogoś innego. I gdy powiedziałem „Nie chcemy tego zrobić” to, niestety, poszkodowana została druga kapela.
Niezależnie od tego czy ten koleś [frontman Dissection Jon Nödtveidt – przyp. red.]został skazany za morderstwo, czy był satanistą to… każdy z nas przecież ma swoją mroczną stronę. Co prawda ja nigdy nikogo nie zabiłem, poza morderstwem paru gitar [śmiech], ale smutną rzeczą jest to, że okazało się, iż ten biedny facet popełnił samobójstwo, co oznacza, że jego dusza cierpiała. I wiem jak to jest, bo moim powodem zwrócenia się ku czarnoksięstwu i czarnej magii było sponiewieranie w sferze duchowej. Tak wiele rzeczy spieprzyło się w moim życiu i było tak wiele hipokryzji w ludziach uważających się za chrześcijan i katolików, że potrafili mówić jedno, a robić coś totalnie odmiennego. Więc żałowałem spędzonego w kościele czasu i szczerze oburzali mnie ludzie, którzy mówili, że wierzą w Boga. To strasznie dezorientuje, gdy jesteś dzieciakiem. I myślę, że z tego powodu tak wielu z nas kończy jako niestabilnie duchowo osoby. I to też prawdopodobnie jeden z powodów dlaczego ten biedny gość się ku temu zwrócił.
Mieliśmy też grać z tą kapelą we Francji i z tego koncertu akurat ich nie wyrzucono. Wiele też mówiło się o innym zespole [greckim Rotting Christ], którego nazwa miała trochę obraźliwą jak dla mnie nazwę. To osobista sprawa. To nie ma nic wspólnego z nimi jako zespołem i jakością ich muzyki.
Ludzie , to co musicie zrozumieć w mojej decyzji nie grania z nimi, to fakt, że nie jest to powiązane z ich osobistymi wartościami, bo jestem pewien, iż są prawdopodobnie wspaniałymi ludźmi. Czasami nazywamy nasze zespoły i ich materiał w taki sposób, by wywołać reakcję wśród innych i nie stanowi to przecież o tym kim i jakimi jesteśmy. Są też wpadki i są również ich konsekwencje. Nazywając swój band Megadeth, nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo może to być obraźliwe… W Los Angeles jest spora rozgłośnia radiowa Klos dla której wykonywaliśmy jeden kawałek, a gdy go skończyliśmy prezenter powiedział: „I to był cover starego utworu Alice’a Coopera. Już za chwilę…” Nawet nie wymienili naszej nazwy; nie powiedzieliby przecież w radiu „Megadeth”.
Więc to wszystko nie ma nic wspólnego z tym, czego jesteśmy warci jako osoby, bo wierzę, że wszyscy jesteśmy wartościowi. To po prostu było moją osobistą preferencją w tamtym czasie. Teraz dowiedziałem się znacznie więcej. Więc jeżeli znów pojawi się okazja by zagrać z kapelami, które stałyby w sprzeczności z moimi osobistymi, politycznymi, duchowymi czy jakimikolwiek innym moralnymi wartościami które wyznaję, to jest to sprawa pomiędzy mną i moją relacją z Bogiem. I nie będę się już starał wywrzeć tego na innych. Na początku nie zdawałem sobie z tego sprawy i chciałem po prostu to bezpiecznie rozegrać. I myślę, że każdy, kto będzie chciał mnie osądzać i powie: „Ech, wiesz co?! Dave popełnił ogromny błąd. Właśnie dołączył do nowego klubu i nie zna jeszcze wszystkich zasad, więc by ich nie złamać mówi każdemu 'pierdol się.'” To nie w moim stylu. Lubię robić wszystko właściwie. Więc nie ryzykowałem, dużo się z tego nauczyłem i otworzyłem swój umysł na tą sprawę.
O tym, co mógłby robić, gdyby nie był frontmanem Megadeth:
Prawdopodobnie byłbym nauczycielem. Bo miałem okazję już uczyć sztuk walki i byłem nauczycielem gry na gitarze… [śmiech] odkąd powstało Megadeth. Zawsze musiałem pokazywać nowe partie świeżakom w zespole.
O tym, czy czegoś żałuje i co by chciałby poprawić, gdyby miał na to ponowną szansę:
Och, oczywiście, że są takie rzeczy. Chciałbym móc pożegnać się z Garem Samuelsonem [pierwszym perkusistą Megadeth]zanim umarł. Jest jeszcze parę sprawy, których nie chciałbym zrobić w przeszłości jak przedawkowywanie i prawdopodobnie nie uderzyłbym teraz Jamesa [Hetfielda] w twarz.
Całość audycji można posłuchać poniżej.
www.youtube.com/watch?v=bZsQVuuQkB4