Część zespołu Foo Fighters, Dave Grohl oraz Pat Smear, specjalnie dla magazynu Playboy wsiedli w piękny, słoneczny dzień w swojego Forda i zwiedzili miejsca, które regularnie odwiedzał zmarły niedawno David Bowie. Podczas wizyty w jednym z nich Grohl opowiedział Smearowi o krótkim, mailowym dialogu, jaki wywiązał się pomiędzy nim, a Davidem Bowie.
Graliśmy na jego 50. urodzinach w Madison Square Garden i to był ostatni raz, kiedy go widziałem.
Jakoś dwa lata temu zostałem poproszony o napisanie utworu do filmu. Pomyślałem: „może ja zrobię muzykę, a ktoś inny by to zaśpiewał?” Cóż, może sprawdziłbym i zapytał, czy zrobiłby to David Bowie?”.
Następnego dnia dostałem maila o treści: „David, widziałem film i muszę być szczery. To nie dla mnie, nie jestem stworzony do tych czasów. Dzięki, ale muszę w tym przypadku odmówić.”
Natychmiast więc odpisałem: „Nie przejmuj się, wszystko jest ok, rozumiem, mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku i do zobaczenia”.
Nacisnąłem „wyślij” i w przeciągu mniej więcej półtorej minuty otrzymałem odpowiedź: „Ok, więc wszystko ustalone. Teraz spierdalaj”. Przestraszyłem się, nie wiedziałem, czy żartował.
Odpisałem: „Cóż, do zobaczenia za następne 16 lat!”.
Dostałem wiadomość: „Nie licz na to”.
„Nie będzie już imprez w Madison Square Garden?” – zapytałem.
„Nie będzie już urodzin. Skończyły mi się” – odparł David Bowie – „Ale to była naprawdę świetna noc, nie?”
Ta historia przypomniała mi się po jego śmierci, kiedy zacząłem patrzeć na to wszystko wstecz. Może faktycznie czuł, że kończą mu się urodziny. „Nie licz na to”, mówił.
Z drugiej strony potrafił napisać do mnie w marcu wiadomość o treści: „Szczęśliwego Nowego Roku!”.