O opolskim Nutshell robi się coraz głośniej. Wydany w tym roku „Blady Róż”, drugi Longplay zespołu, zbiera bardzo pozytywne recenzje (naszą możecie przeczytać TUTAJ), a zespół zachwalają i promują takie czasopisma jak „Teraz Rock”, Udało nam się porozmawiać z wokalistką zespołu, Katarzyną Konopką i wypytać o inspiracje, początki oraz, oczywiście, najnowszą płytę.
Niedawno skończył się organizowany co roku Przystanek Woodstock Festival. Mieliście okazje wystąpić przed woodstockową publicznością w 2011 roku. Jak wspominacie ten koncert?
Bardzo dobrze. Nasz występ nie był może najdłuższy, to było chyba zalewie 30-40 minut, ale wspominamy bardzo dobrze. To jest Woodstock, to jest woodstockowa publiczność. Czego chcieć więcej? Czekaliśmy na ten Woodstock, wówczas, kiedy graliśmy parę lat, no i doczekaliśmy się. Byliśmy wtedy przeszczęśliwi.
Jak się zaczęła twoja przygoda ze śpiewaniem? Jakie były twoje pierwsze inspiracje, pierwsze kroki na scenie?
Jeśli chodzi o samo śpiewanie, to uczyłam się na kawałkach Beatlesów, także jestem samoukiem. Myślę, że ma to swoje plusy i minusy. Na dłuższą metę minusem może być to, że jeżeli śpiewa się już dłuższy czas, potrzebna jest jakaś technika, żeby nie męczyć tego głosu. Ja zawsze śpiewałam intuicyjnie. Z drugiej strony myślę, że takie nie szkolne uczenie się też ma wiele zalet. Jeżeli chodzi o inspiracje, to na początku był to brit-pop, grunge i później dopiero przyszedł czas na cięższą muzykę i taki miszmasz trwa do dzisiaj. Jestem właśnie na OFF Festiwalu i będę dzisiaj po raz pierwszy na koncercie Patti Smith, której jestem ogromną fanką. Także dzisiaj, gdzieś za pół godziny będzie mój pierwszy raz z Patti Smith.
W trakcie swojej koncertowej działalności graliście m.in. przed takimi zespołami jak Hunter, Coma, TSA czy amerykański Winger. Jak wspominasz te koncerty i kapele, które supportowaliście?
Wingera bardzo fajnie wspominamy. Jeżeli chodzi ogólnie o supportowanie, to tych zespołów było bardzo dużo, ale najfajniej wspominamy współpracę z Hunterem.
Od waszej debiutanckiej płyty zatytułowanej „Emocje” minęło pięć lat. Czy dzisiaj patrzycie na nią inaczej niż w czasie wydania?
Zupełnie inaczej. Na pewno bardziej krytycznie niż wówczas. My widzimy tam braki. Braki związane z samą produkcją, aranżacją kawałków. Chcieliśmy jak najwięcej zamieścić na tej płycie. Myślę, że szkoda, że nie było tam wszystko tak spokojnie, fajnie przemyślane jak właśnie na naszej drugiej płycie, czyli „Bladym różu”.
No właśnie, „Blady róż”. Bardzo dobra płyta, miałem okazję ją recenzować. Jej produkcją zajął się Przemysław „Perła” Wejmann, znany m.in. z Acid Drinkers. Jak wam się z nim współpracowało?
Super! Perła jest bardzo otwartym człowiekiem i świetnie nas wyczuł, wybadał (śmiech). Przez to, że wspaniale nas ugościł w studiu, czuliśmy się jak w domu. Współpraca przebiegała bez żadnej krępacji, wszystko odbywało się na pełnym luzie. Oczywiście z dużą dozą krytycyzmu ze strony Perły, ale nam to akurat bardzo odpowiadało. Cieszyło nas, że z jednej strony ktoś potrafi tak bardzo krytycznie spojrzeć na to co robimy, a z drugiej od czasu do czasu pochwalić, co dodatkowo mobilizowało nas do pracy.
A czy „Blady róż” jako drugą płytę przygotowywało się trudniej niż „Emocje”?
„Emocje” to był taki, można powiedzieć, zbiór wszystkiego, co mieliśmy, co uważaliśmy wtedy, że fajnie by było gdzieś zamieścić, żeby został jakiś ślad po tym, co robiliśmy od początku istnienia zespołu. Ta płyta jest nierówna. Są tam kawałki z początków zespołu i ówczesne, te które powstawały w trakcie tworzenia płyty. Mamy jakiś niedosyt, jeżeli chodzi o pewne numery, które teraz na pewno zaaranżowalibyśmy inaczej.
Recenzując waszą płytę określiłem ją jako muyzykę bardzo dobrą do radia, ponieważ mimo tych wyraźnych inspiracji cięższymi brzmieniami, jest ona bardzo melodyjna i przystępna. Co sądzisz na temat muzyki, którą teraz serwują nam radia?
Myślę, że mamy tak wielki wybór. Muzykę możemy znaleźć w sieci, w radiu, więc nie ma co roztrząsać, czy w radiu leci muzyka gorsza, czy lepsza. Mamy alternatywę i mamy ten komfort, że możemy sobie wybierać. Nie mam z tym teraz żadnego problemu. Radio mogę włączyć, wyłączyć, poszukać jakiegoś innego. Myślę, że jeszcze z 10 lat temu można było narzekać, a teraz wydaje mi się, że nie ma to już sensu .
A jak się odniesiesz do często pojawiającej się opinii, że w muzyce rockowej nie ma miejsca dla kobiet na wokalu?
To jest jakaś kompletna bzdura (śmiech). Nie zgadzam się z tym w zupełności.
Swoją nazwę zaczerpnęliście z legendarnej ballady 'Nutshell’ zespołu Alice in Chains. Co sądzisz o ich obecnym składzie, bez Lyane’a Stanley’a?
Szczerze powiedziawszy, wracam do starego Alice in Chains, do pierwszych płyt. Słyszę, że to, co teraz robią, jest świetne, ale nie robi na mnie takiego wrażenia jak wcześniejsze albumy.
Jakie macie plany na najbliższy czas?
Przede wszystkim, chcemy grać jak najwięcej koncertów. Nie wiem, czy te koncerty, które będziemy grać na jesieni będą ujęte w jakąś większą trasę, to się jeszcze okaże. Zależy, ile się tych koncertów uzbiera. Zaczynamy grać dopiero od października. Wolny czas chcemy wykorzystać na jakąś promocję, na zorganizowanie się.
OK, to by było na tyle, dzięki serdeczne za wywiad.
Również dziękuję.