Podczas gdy wy napawaliście się pierwszym w tym roku grillem, ja wybrałem się do Wrocławia, gdzie organizatorzy 3-majówki wrzucili na ruszt naprawdę smaczne kąski. Po Koncercie Gwiazd (TUTAJ przeczytacie naszą relację) przyszedł czas na dwa dni zdominowane przez znanych polskich artystów. Czy zbliżyli się poziomem do światowych gwiazd? Sprawdźcie sami…
Przepełnione tramwaje jadące w stronę Hali Stulecia dawały nadzieję na interesującą imprezę od początku do końca. I tak się właśnie stało. Pierwsze godziny przebiegały pod dyktando… aktorów. Na Pergoli pojawił się znany z lustrzanego ekranu Paweł Domagała, który od początku zaszczepił wśród publiczności pozytywną energię. Mimo niesprzyjającej pogody tłumnie przybyła publiczność żywo reagowała na największe hity z debiutanckiego albumu „Opowiem Ci o mnie”. Na uwagę zasługuje także Julia Pietrucha. Jej występ niespodziewanie okazał się jednym z najlepszych podczas wrocławskiej majówki. Młoda artystka zaprezentowała utwory z debiutanckiego albumu „Parsley”, a także dwa premierowe kawałki, które zostały ciepło przyjęte przez publiczność. Idealnie czysty, zmysłowy głos wokalistki w połączeniu z egzotycznym ukulele sprawił, że przez blisko 1.5h Hala Stulecia przeniosła się z chłodnego Wrocławia na słoneczne wyspy karaibskie. Choć muzyka wykonywana przez zespół Julii Pietruchy nie często znajduje się w kręgu zainteresowań naszego portalu, to trzeba przyznać, że jest on bardzo ambitnym i intrygującym projektem na polskiej scenie muzycznej.
Szybka przebieżka w kierunku Pergoli, a tam już na scenie Grabaż i jego Strachy na Lachy. Kilka tysięcy osób bawiło się przy dźwiękach takich hitów jak ‘Piła tango’, ‘Czarny chleb i czarna kawa’, ‘Żyję w kraju’ i ‘Raissa’, wykrzykując teksty kolejnych zwrotek. Warto zwrócić uwagę na premierowe wykonanie utworu zatytułowanego ‘Twoje motylki lżejsze niż puch’, który ukaże się już w tym miesiącu i będzie promował zbliżający się 8. studyjny album zespołu.
Przy przebijającym się powoli słońcu na scenę wyszedł Happysad. Grupa zaledwie kilkanaście dni wcześniej zagrała we Wrocławiu swój 1000. koncert. Tym razem usłyszeliśmy przekrój utworów z całej kariery. Zabrzmiały również numery z niedawno wydanego albumu „Ciało obce”, który został dobrze przyjęty przez fanów. Od początku muzycy rozgrzali zgromadzoną publiczność do czerwoności, udowadniając, że są obecnie jednym z najpopularniejszych zespołów rockowych w kraju.
Kto choć raz był na wrocławskiej majówce, ten wie, jak ważne jest szybkie przemieszczanie się pomiędzy scenami. Zanim wybrzmiał ostatni utwór na Pergoli, w Hali Stulecia swój show rozpoczął Hunter. Grupa ze Szczytna przywiozła ze sobą efektowną scenografię, która zwiastowała obiecujący występ. Rozpoczęcie od ‘Imperium Uboju’ przypadło do gustu niemal wszystkim fanom zespołu. Muzycy szybko jednak zdjęli poplamione fartuchy i urządzili pod sceną ‘Trumian show’. Do końca występu usłyszeliśmy stare hity przeplatane materiałem z najnowszej płyty zatytułowanej „NieWolność”. Hunter udowodnił tym występem, że wciąż ma wielu zwolenników i choć w ich muzyce od wielu lat nie słychać rozwoju, to fani wciąż potrafią się świetnie bawić zarówno przy starszych, jak i nowszych utworach.
Organizatorzy nie zapomnieli również o starszych sympatykach i z myślą o nich zaprosili ikonę polskiej muzyki – Renatę Przemyk. Artystka przygotowała specjalną setlistę opartą na debiutanckim albumie „Ya Hozna”. Pomimo upływu lat wszystkie utwory pod względem wokalnym stały na równym, wysokim poziomie, a widok tysięcy młodszych i starszych fanów śpiewających wspólnie ‘Babę zesłał Bóg’ wywołał u wokalistki wiele radości. Jednak największe muzyczne wydarzenie było jeszcze przed nami…
Są takie zespoły, które dla fanów nigdy się nie starzeją. Tak też jest z Lady Pank. Pomimo przeszywającego chłodu na Pergoli zgromadziła się ogromna publiczność. Długie minuty wyczekiwania i wreszcie kurtyna poszła w górę. Czy można sobie wyobrazić lepszy początek festiwalowego koncertu niż ‘Kryzysowa Narzeczona’? A co jeśli zaraz później zabrzmią ‘Zamki na piasku’, ‘Marchewkowe pole’, ‘Stacja Warszawa’ i ‘Zawsze tam gdzie ty’? Tak właśnie było we Wrocławiu. Zespół celebrował swoje 35-lecie w wielkim stylu i przechodził od jednego hitu do kolejnego bez żadnej przerwy. Muzycy wykazali się świetną formą, udowadniając, że wiek jest tylko liczbą. Janusz Panasewicz, wspierany przez tysiące fanów, wyśpiewywał kolejne kultowe wersy, a Jan Borysewicz raczył wszystkich efektownymi solówkami. Dla mnie było to świetne zakończenie dnia pełnego różnorodnych brzmień.
Pomimo niesprzyjającej pogody następnego dnia organizatorzy mieli w rękawie asa, który przyciągnął na pergole prawdziwe tłumy. Punktualnie o 15 na scenie pojawiła się Luxtorpeda. Zespół uraczył nas stałym zestawem hitów, a wrocławska publiczność świetnie bawiła się przy dźwiękach ‘Mambałagi’, ‘Autystycznego’ i ‘SilnejLiny’. Miłym ukłonem w stronę zagorzałych fanów było wykonanie utworu ‘7 razy’, w którym Litzę wsparł wokalne Drężmak. Luxtorpeda to stały gość wrocławskiej majówki i zespół gwarantujący wysoką jakość.
Po krótkiej przerwie na scenie pojawiła się Coma. Łódzka formacja jeszcze kilka lat temu mogła uchodzić za główną gwiazdę imprezy, lecz obecnie nie przyciąga już tyłu widzów. Jeśli po wydaniu „Czerwonego albumu” mówiło się, że zespół znajduje się na równi pochyłej, to po premierze „2055 YU55” jest już jedną nogą nad przepaścią. Setlista oparta była na najnowszych dokonaniach przeplatanych starszymi hitami jak ‘Spadam’ czy ‘Pierwsze wyjście z mroku’, które jako jedyne poderwały publiczność do zabawy.
Około godziny 18 pod sceną pojawiało się coraz więcej starszych fanów ubranych w koszulki weteranów polskiego rocka – Illusion. Reaktywowana w 2011 grupa przygotowała setlistę złożoną z klasyków przeplatanych ostatnimi dokonaniami. Tomasz ‘Lipa’ Lipnicki nie krył zaskoczenia ciepłym przyjęciem, a niesiony krzykiem setek gardeł Illusion udowodnił, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Przedzierając się przez tłum fanów, dotarłem w samą porę na Halę Stulecia, gdzie swój koncert rozpoczynała właśnie Katarzyna Nosowska. Jedna z najlepszych polskich wokalistek pojawiła się tym razem z solowym projektem. Było zatem trochę mniej rockowo, a bardziej klimatycznie. Od początku występu artystka zjednała sobie fanów swoją szczerością i naturalnością. Każdy, kto choć raz był na jej koncercie, wie, że nie sposób jej nie polubić. Niestety tym razem nie miałem okazji wysłuchać jej występu do końca, gdyż na Pergoli już rozpoczynał się najprawdopodobniej najważniejszy koncert tego dnia.
Zaczęli od ‘Jeśli będziesz tam’. I byli… Fani Kultu zjawili się tłumnie, wypełniając niemal cały plac przy Pergoli. Niewiele jest polskich zespołów, które potrafią przez tyle lat wypełnić największe sale koncertowe w kraju, a jednak im wciąż się to udaje. Jaki jest fenomen Kultu? Na pewno barwna postać Kazika, nacechowane politycznie teksty i muzyka, która nawet wśród najstarszych fanów wzbudza ducha zabawy. Jak przystało na festiwalowy koncert usłyszeliśmy wiele przebojów, wśród których warto wyróżnić cover utworu Iggy’ego Popa – ‘The Passenger’. Czy Kazik brzmi po angielsku dobrze? Nie. Czy ma to jakiekolwiek znaczenie dla jego fanów? Absolutnie nie. Kult ma jednych z najbardziej oddanych sympatyków i po raz kolejny potwierdziło się to we Wrocławiu, gdy tłumy wspierały wokalnie zespół przy ‘Arahji’, ‘Prosto’, czy ‘Polsce’. Pomimo niesprzyjającej pogody trudno znaleźć osobę, która wyszłaby z tego koncertu niezadowolona.
Na koniec warto także wspomnieć o technicznej stronie 3-majówki. Wielkie brawa należą się organizatorom, którzy zadbali niemal o każdy szczegół. Koncerty rozpoczynały się planowo, zapewniono szerokie zaplecze gastronomiczne i miłą atmosferę majówkowego pikniku, na którym nawet najmłodsi fani mogli czuć się bezpiecznie. Jedynym mankamentem był brak dodatkowej komunikacji miejskiej, lecz tutaj wina zapewne leży również po stronie miasta.
To były 3 dni świetnej zabawy przy udziale światowych i polskich gwiazd. Nasi rodzimy muzycy po raz kolejny udowodnili, że choć czasami brak im odrobinę jakości, to jednak swoją charyzmą potrafią rozruszać każdą publiczność. Jeśli jeszcze wahacie się, czy warto wybrać się na majówkę do Wrocławia, to rozwiewamy Wasze wątpliwości i czekamy na Was za rok, pod sceną.